Leżymy obok siebie, a Alan mocno mnie do siebie przytula i trzyma moją dłoń. Za każdym razem, kiedy mnie dotyka czuję się jak w niebie. Nieważne co nawywija razem z moim niedojebanym bratem, to czuję się przy nim niewyobrażalnie bezpiecznie. Spoglądam na zegarek i widzę, że dochodzi dwudziesta czwarta. Wstaję więc powoli z łóżka i wyjmuję z szafki czystą bieliznę. Nie patrząc na chłopaka wychodzę z pokoju i idę do łazienki. Zastanawiam się czy mój brat już poszedł. Szybko biorę prysznic i ubieram się. Wychodzę w samej bieliźnie z łazienki i wchodzę do pokoju pewna tego, że może tam być co najmniej Alan. Oczywiście że nie!
- Jezu Benjamin - sięgam szybko po bluzę i ubieram ją na siebie.
- Powinnaś raczej powiedzieć, Jezu Alan nie powinieneś mnie widzieć nago, bo mój brat cię zabije - Benjamin śmieje się i kontynuuje rozmowę z Alanem.
- A właśnie! - krzyczę. - Jakim prawem sprowadzasz jakiś dziwkarzy do domu naszych rodziców? - uderzam mojego brata w ramię i spoglądam na Alana, który jedynie się uśmiecha.
- Daj spokój mała - przewraca oczami. Napinam palce przed szyją mojego brata pokazując mu, że najchętniej bym go udusiła.
Odwracam się do szafki i zaczynam szukać spodni. Benjamin jest do mnie odwrócony tyłem, więc postanawiam się nieco pobawić. Wypinam tyłek w samej koronkowej bieliźnie i zaciekle szukam spodni, które już znalazłam.
- Ja pierdole Alan, mógłbyś przestać! - Krzyczy do niego Ben. Dopiero teraz odwracam się do dwójki i zauważam, jak bardzo wpatrzony jest we mnie Alan. Puszczam mu oczko i wychodzę z pokoju. Ubieram spodnie na korytarzu i słyszę, rozmowę Alana i Benjamina,
- Kiedy idziemy wykonać zlecenie? - pyta Benjamin
- No właśnie jest trochę problem. Potrzebuję czasu.
- Alan ale nagli nas termin, wiesz, że ci ludzie nie będą czekać.
- Kurwa. wiem. Zrozum, że Veronica robi problemy.
- Ja pierdole zakochałeś się w niej? - Benjamin prawie krzyczy - A co z Dakotą?
- Błagam cię, nie dobijaj mnie - Alan wzdycha i słyszę jak ktoś podchodzi do drzwi. Szybko od nich odchodzę i udaję, że dopiero zmierzam w stronę pokoju. - Daj mi jeszcze czas - To wychodzi Alan. Mierzy mnie wzrokiem i uśmiecha się do mnie. Mam łzy w oczach, więc spuszczam głowę w dół.
- Muszę lecieć - przytula mnie i całuje mnie w czoło. Nie odpowiadam mu nic, bo nie chcę się zdradzić, że mój głos się łamie. Chłopak jak gdyby nigdy nic idzie sobie ode mnie. No nie mogę.... on ma jakieś wahania i wiem że po raz kolejny mnie okłamał. Robi to w żywe oczy, jeszcze udając, że nic się nie stało. Boże a ja tak bardzo go kocham...
- Co się dzieje siorka? - Ben szturcha mnie w ramie wybudzając mnie z mojego chwilowego transu.
- Jesteście bez serca - wchodzę do pokoju i zanim zamknę drzwi, słyszę odpowiedź.
- No niestety, ale ostrzegałem cię siostrzyczko. Chciałaś zbawić świat, to teraz cierp - Mówi ironicznie i odchodzi ode mnie.
Kładę się na łóżku i zaczynam płakać. Złamali mi serce. Nie wytrzymam z tym. On kocha dalej Dakotę, a ja jestem dla niego przeszkodą. Bo zabraniam mu zabijać ludzi. No po prostu nie mogę w to uwierzyć. Niech sobie będzie z tą Dakotą. Nie obchodzi mnie to. Może się udławić tym szczęściem z nią....***
Tragicznie się dzisiaj czuje. Jakoś nie mam na nic nastroju. Wszystko przez sytuację z Alanem, która działa się w nocy.
- Ślicznie wyglądasz - mówi do mnie Patty.
- Ale czuję się jak gówno - wzdycham przytulając się do niej.
CZYTASZ
Płatny zabójca
Teen FictionW Richland życie płynie swoim normalnym torem. Jest to małe miasto gdzie większość ludzi zna się ze sobą, lub kojarzy. To właśnie tu mieszka osiemnastoletnia Veronica wraz ze swoimi rodzicami. Jest szczęśliwą nastolatką, a jej życia mogłaby zazdrośc...