Wygrałem dla ciebie

112 13 0
                                    


Jesteśmy rozłożeni na dwa stoiska. Dobrze, że jest dzisiaj w miarę ładna pogoda. Ja z Tylerem wygłupiamy się ciągle robiąc jakieś przypały. W sumie mało co  sprzedaliśmy, bo siedzą przy nas ciągle nasi znajomi.

- Komu komu bo idę do domu! - krzyczy Tyler swoim zachrypniętym głosem. Ma naprawdę strasznie donośny głos. Słychać go prawie z drugiego końca korytarza. Śmieję się tylko z chłopaka jest naprawdę taki wyluzowany, nie boi się opinii innych ludzi, bo i tak wie że każdy go będzie lubił.

Mniej więcej naprzeciw nas swoje stoisko ma Alan Patty i Caroline, która nie miała pary. Alan jak zawsze ma wywalone na wszystko w szkole. I w sumie mu się nie dziwię. Też miałabym wszystko w dupie gdybym już dawno miała za sobą lata szkolne. Alan podniósł jednak głowę z nad telefonu, kiedy tylko znowu usłyszał krzyk Tylera. Zawahał się przez chwilę po czym porywczo wstał z krzesła i podszedł do stolika by zabrać tackę z babeczkami.

- O jakie piękne panie! - podchodzi do trzech pierwszoklasistek ze swoim czarującym spojrzeniem. - Skusiłyby się panie na ciasteczko? - uśmiecha się do nich zawadiacko lekko przygryzając swoje różowe usta. Jedna z nich to omało się nie posikała i wszystkie od razu kupiły babeczki. Cholera jasna.

- O Kurwa - Tyler spogląda zaciekawiony na Alana. - Czy to oznacza wyzwanie? - unosi lekko brew do góry.
Chcę mu odpowiedzieć, jednak nie zdążę bo już koło Alana staje Tyler i bajeruje inne laski do kupowania ciastek. Spoglądam jedynie z litością na Patty a ona wzrusza uradowana ramionami.

-  Nie wystarczy tylko drżeć japy - mówi ironicznie Alan do Tylera.

- Myślisz, że tylko ty umiesz bajerować laski? - robi minę jakby stawiał mu wyzwanie. O nieeee na serio? Dlaczego oni musza rywalizować nawet pomiędzy tym kto więcej sprzeda ciastek. Siadam zdenerwowana na krześle a obok mnie siada mój kolega.

- Powaleni są - mówię oburzona.

- No ale popatrz za to jakie efekty - szturcha mnie z łokcia żebym popatrzyła na zadowolone nauczycielki. - Szybko wszystko sprzedacie i będziecie mieć wolne - próbuje mnie uspokoić. Rzeczywiście jak popatrzę na miny nauczycielek to stwierdzam, że rywalizacja pomiędzy chłopakami ma duże plusy.

Ponadto i z jednego stolika i z drugiego szybko znikają ciastka.
- Ale on ma cudowne oczy - mówi podjarana jedna z pierwszoklasistek kiedy tylko odejdzie od Alana. - Kto to tak w ogóle jest? - mówią pomiędzy sobą. Dalszej części rozmowy nie słyszałam, ale wystarczy mi to. Tyler ma tą przewagę, że po tygodniu bycia w tej szkole już zna go każdy, a Alana po prawie trzech miesiącach dalej zna raptem kilka osób. Ja na serio nie mogę uwierzyć w to, dlaczego to akurat ja musiałam go poznać. Kiedy zadzwonił dzwonek wzywający na apel korytarze powoli zaczęły robić się puste. Naszym zadaniem teraz było ogarniecie stolików.

- Ale z nas zajebiste kucharki Patty - śmieję się do blondynki.

- Pfff, ale gdyby nie zajebiści faceci to nic byście nie sprzedały - wtrąca się Tyler swoim donośnym głosem.

- Japierdole zamknij się - burczy do niego Alan.

- Alan! - krzyczymy obydwie w tym samym momencie z Patty.

- No co? - wzrusza ramionami brunet.

- Jesteś niemiły - szturcham go łokciem. - Jakoś na przerwie dałeś radę uśmiechać się i podrywać laski.

-Widocznie nadaje się tylko do tego - robi głupią minę. Nienawidzę go za to. Zawsze odpowiada mi coś głupiego.

- I jeszcze do ruchania Dakoty - mówię pod nosem składając tacki. Przysięgam, że to niemożliwe żeby ktoś mnie usłyszał.

- A więc to cię boli! - brunet przyklaskuje. Tyler ciągle patrzy się na nas kątem oka udając, że niby coś robi. - Boli cię to że jestem z Dakotą - pochyla się do mnie z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.

- Boli mnie to - mówię głośno wbijając swój palec w jego klatkę. - To, że chcesz ohajtac się z laską, którą ciągle zdradzasz - mówię szeptem do niego.

- No już mi nie mów, że aż tak bardzo szkoda ci Dakoty - odchodzi ode mnie śmiejąc się. - Doskonale wiem że gdybyś mogła to utopiłabyś w niej swoje pazury - poprawia swoje włosy i bierze stolik do góry, by odnieść go do klasy.

- Ughhh - gotuje się tam wpatrujac się w to jak Alan odnosi ławkę. Nienawidzę go za to że on zawsze jest górą, zawsze będzie się śmiał ze mnie. Mam taką ochotę mu teraz czymś przywalić. Ale nie mam argumentów.

- To co? Zwijamy się do domu? - pyta Tyler łapiąc mnie w pasie.

- W sumie możemy - zadzieram głowę do góry patrząc na chłopaka.

Nie patrząc nawet na Alana wychodzę z Tylerem ze szkoły.

- Z tym Alanem też cię coś łączyło? - pyta kiedy tylko wyjdzie ze szkoły. - Mam wrażenie że robicie sobie ciągle na złość.

- My? - robię zszokowaną minę. - No coś ty. Nigdy mnie z nim nic nie łączyło - śmieje się. Boże to na serio aż tak widać, że się z nim ciągle droczę? Nie potrafię się od niego odczepić i to jest mój największy problem.

- Ale koniec końców, sprzedałem więcej ciastek - robi zwycięską minę.

- Och ty mój zwycięzco - staję na palcach i czochram jego włosy, które są szorstkie.

- Wygrałem dla ciebie - mówi po chwili ciszy. A ja omało sie nie krztuszę własnym oddechem. Co?

- Ale nie musiałeś - silę się na uśmiech. chociaż tak naprawdę jestem przerażona tym co chłopak przed chwilą powiedział. Mam dość facetów.

- Co poradzę na to że mi się podobasz? - unosi do góry brwi. Najgorsze jest to, że  jest w tym wszystkim taki poważny.

- Tyler posłuchaj - staję w miejscu, prawie pod moim domem. - Ja naprawdę dużo przeszłam z chłopakami i bliskie osoby mnie okłamywały ciśgle przez ostatni czas. Dlatego nie chcę na razie żadnego związku - unoszę głos w ostatnim zdaniu, by dać do zrozumienia chłopakowi, że nic od niego nie chcę.

- Rozumiem - uśmiecha się. - Nie chciałem naciskać, tylko dać ci do zrozumienia że jesteś piękna. - odgarnia moje włosy za ucho. Robi coś co robił tylko Alan i czuję się dziwnie kiedy robi to Tyler. Odsuwam się od chłopaka.

- Muszę iść do domu. Pogadamy najwyżej jutro - uśmiecham się. - Do zobaczenia - podnoszę lekko rękę do góry i odchodzę od chłopaka. Jak dobrze że jestem tak blisko domu. Naprawdę nie rozumiem logiki facetów. Dlaczego oni zawsze muszą wszystko zepsuć? Przecież było tak dobrze, a oni muszą uprawiać między sobą jakąś chorą rywalizację o to kto pierwszy zdobędzie dziewczynę. Masakra mam dość na dziś...

Płatny zabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz