"Nie Alan. Nie znam cię"

244 23 13
                                    

Salem nalewa pół szklanki wódki i dolewa do pełna sokiem. Podaje mi szklanke.
Spoglądam pytająco na Alana.

- Jeśli masz taką potrzebę to pij. Ja odwioze cię do domu. -mówi spokojnie.

Spoglądam na drinka i chłopaków siedzących wokół. Wypijam szybko część drinka po czym się krzywię.

- Dobrze ci idzie - uśmiecha się Dan.

- Dzięki. - rzucam sucho i znowu biorę parę szybkich łykow.

Chłopcy odpalają konsolę i zaczynają grać w Fife. Po około godzinie dalej grają mecz emocjonując się przy tym. Jak dzieci. Po za tym są juz trochę pijani. Z resztą nie tylko oni. Dwa drinki dla osoby która w ogóle nie pije to trochę dużo. Czuję się tak lekko.
Za oknem jest już ciemno a w pomieszczeniu światło daje tylko duży telewizor.

- Ty ścierwo! - zaczyna krzyczeć Derek

- Zamknij się dziwko - odpowiada mu Danny.

- Słodziaki. - uśmiecha się Alan.

- Tsa bardzo - zadzieram głowę do góry żeby spojrzeć na bruneta.

Tak w ogóle pod wpływem wypitego alkoholu przeze mnie siedzę tak że Alan cały czas mnie obejmuje, a ja co jakiś czas bawię się jego palcami.

- Dobra Mała. - zaczyna Salem - Zerujemy tego drinka - bierze do ręki swoją szklankę i wstaje z fotela. Ja również wstaję i sięgam po swojego. Podchodzę do chłopaka i chwytając się z nim pod łokieć szybkim ruchem wypijam pół szklanki, aż do dna.

Chłopak całuje mnie w policzek. I przytrzymuje na chwilę. Jednak czuję jak ktoś mocno ciągnie mnie do tylu. Spadam lądując na kolanach Alana.

- Uważaj na niego - szepcze mi do ucha.

Ja zaczynam się śmiać i obracam się tak że siedze na kolanach Alana twarzą do niego.

- To chyba ciebie powinnam się bać - mówię śmiejąc sie.

- No no powinnas. - puszcza mi oczko

- Zdradzisz mi dlaczego? - pochylam się i mówię w jego usta
- Bo jestem psychopatą - odpowiada powoli i powoli zaczyna łączyć nasze usta. Muskam jedynie jego wargi, krótko go całując. Po czym zaczynam się śmiać i przytulam do niego przyciagajac jego twarz do mojego dekoldu.

Pomimo ciemnego światła dostrzegam na jego karku tatuaż. To trójkąt z kreską ciągnąca się po skosie.

- Fajny tatuaż.  - mowie dotykając go po karku.

- Veronica - syczy przez zęby - Nie rób tak - przymyka oczy.

- dlaczego? - robię smutną minę. Chłopak wzdycha

- Bo nie. Odwiozę cię do domu. - mówi powaznie.

- Jak odpowiesz mi dlaczego - skaczę na nim jak dziecko proszące o cukierka.

- Bo to przyjemne. - odpowiada. - I nawet bardziej mnie podnieca niż twoje klapki. - zaczyna się śmiać.

- No to faktycznie musi ci się to podobać. - zaczynam chichotać.

Wstaje z jego kolan i poprawiam się.

- To jedziemy? - pytam go. Chłopak przygryza usta jakby się nad czymś zastanawiał.

- Jasne - odpowiada i wstaje z kanapy. - Wrócę za 20 minut. - Mówi do chłopaków.

- Pa chłoooopcy - macham do nich.

- Paaaa - wszyscy trzej równo mi odpowiadają. Zaczynam się śmiać i idę do wyjścia.

- Ubierz moją kurtkę, a ja szybko pójdę po bluzę. - podaje mi skórzaną kurtkę i szybko idzie w ciemną część domu. Ubieram ją na siebie i wyciągam kaptur. Mimowolnie wsadzam ręce do kieszeni kurtki. Czuję cos dziwnego. Cos jakby jakiś woreczek. Wyjmuję go. Jestem w szoku. To jakieś tabletki. Jedne są różowe a drugie zielone. To jakieś narkotyki? Słyszę jak chłopak zbiega ze schodów więc szybko chowam je do kieszeni i udaję że nic nie widziałam.

Płatny zabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz