Sobotni wieczór uznaję za udany. Miło spedziłam czas z Aschtonem. Kocham go. Jestem tego pewna, że go kocham. Blondyn nawet starał się nie zasnąć na filmie, specjalnie żeby nie sprawić mi przykrości.
Siadam w szkolnej ławce i od razu zagaduje mnie Zoe.
- Słyszałaś co się stało? - pyta mnie z przejęciem.
- Nie? - marszczę brwi.
- Boże, masz ojca policjanta i nie wiesz o najważniejszych wydarzeniach w mieście? - robi załamaną minę.
- Faktycznie moim rodzicom popsuł się wyjazd, bo tatę pilnie wezwali. - zaczynam się zastanawiać - Ale jakoś mało interesuje mnie jego praca - wzdycham.
- No dobra. To ja ci to uświadomię. - mówi podekscytowana - W sobotę wieczór zamordowali jakiegoś gościa w lesie.
- Co? Jak To? - na mojej twarzy maluje się zaskoczenie. - Kto to zrobił?
- Nie wiadomo. Na razie szukają świadków, ale nikt nic nie widział. - mówi podjarana.
- Mogłybyście przestać o tym gadać? - odzywa się nagle Alan.
- A ciebie co ugryzło? - Zoe mierzy chłopaka gardzącym spojrzeniem.
- Twoje gówniarskie zachowanie. - prycha.
- O znalazł się pan dorosły - mówi opryskliwie, a ja szturcham ją łokciem w bok.
- Zdziwiłabyś się - mówi pod nosem.
- Proszę o ciszę - zwraca nam uwagę nauczyciel od chemii.
Dwójka uspokaja się na chwilę, jednak nie trwa to długo bo Zoe oczywiście, standardowo nie mogła wytrzymać.
- Dupek. - odezwała się do Alana rzucając w niego gumką.
- Dość tego! - mówi zdenerwowany nauczyciel - wszyscy trzej zostajecie po lekcjach.
- zajebiście - uderza długopisem zdenerwowany Alan.
- Zoe musiałaś? - mówię do niej
- No sory. - przewraca oczami.
Jestem bardzo zdenerwowana zachowaniem Zoe. Mogła sobie darować wyzywanie chłopaka, zwłaszcza że teraz wszyscy trzej musimy ponosić tego konsekwencje.
Po dzwonku widzę, że zdenerwowany brunet wychodzi z sali.
- Alan zaczekaj! - dobiegam Do niego.
Chłopak staje i odwraca się w moim kierunku. Spogląda na mnie pytająco, jednak od razu moje całe ciało się spina pod wpływem jego wzroku.
- Przepraszam za Zoe - unoszę wzrok na niego i patrzę w jego oczy.
- Nie o to chodzi - wzdycha
- To o co? - unoszę brwi
- O nic. - zaczesuje swoje włosy - Veronica nie ty powinnaś mnie przepraszać. - dotyka mnie po ramieniu. Od razu przechodzą mnie ciarki.
- Masz racje. - wzdycham. - Ale jednak mi głupio. Obrywasz przeze mnie. - spuszczam głowę w dół, jednak chłopak od razu chwyta moją brodę i unosi ją w górę.
- Nie obrywam przez ciebie. - mówi przybliżając swoją twarz do mnie.
Chcę go pocałować. Chciałam to zrobić już, kiedy był u mnie w domu. Nie! Stop! Nie zrobię tego! Odsuwam się od niego szybko. Silę się na uśmiech, przepraszam go i idę w przeciwnym kierunku. Jezu. Co się ze mną dzieje? Veronica! Otrząśnij się! Masz chłopaka, którego kochasz!
CZYTASZ
Płatny zabójca
Novela JuvenilW Richland życie płynie swoim normalnym torem. Jest to małe miasto gdzie większość ludzi zna się ze sobą, lub kojarzy. To właśnie tu mieszka osiemnastoletnia Veronica wraz ze swoimi rodzicami. Jest szczęśliwą nastolatką, a jej życia mogłaby zazdrośc...