Budzę się rano z bolącą głową. Wciąż jestem związana, a koszmar się nie skończył. Alan nie przyszedł mnie uratować. Pewnie jeszcze nawet nie wie, że coś mi się stało. Wiem, że znalazłby mnie. Postawiłby świat na głowie byleby mnie odnaleźć. I wierzę, że się to stanie. Mam tylko nadzieję że zdąży. Ciągle w głowie mam słowa mamy "błagam cię nie wychodź nigdzie". Cholera ona miała rację. Nie powinnam nigdzie wychodzić... Do pomieszczenia wchodzi dwóch facetów. Nie mają kominiarek. Jeden wygląda na około trzydzieści lat, a drugi na około dwadzieścia pare. Obydwoje są bardzo zbudowani.
- Cześć suko - mówi trzydziestolatek. - przynieśliśmy ci jedzenie - rzuca na ziemię płatki z mlekiem w misce dla psa. Drugi mężczyzna w tym momencie odwiązuje moje ręce. Obydwoje siadają przy drzwiach na krzesłach.
- A teraz jedz! - Krzyczy jeden z nich po czym się śmieje. Siedzę na łóżku i jedynie wpatruje się w miskę. Nie będę przecież jadła z miski dla psów, chociaż jestem bardzo głodna. - Nie mamy czasu suko - Dwudziestolatek podchodzi do mnie i gwałtownie chwyta mnie za włosy. - Klękaj! - krzyczy. Posłusznie uklękłam, a po moich oczach znowu zaczęły spływać łzy z bólu i nieszczęścia. Kiedy tylko chwyciłam miskę dłońmi mężczyzna mocniej mnie szarpnął. - Masz jeść jak suka! - Zabrał moje ręce i chwycił je za moimi plecami jedną ręką, a drugą nachylił moją głowę do miski. Moje łzy mieszają się z mlekiem. Posłusznie Wyciągam język i moczę go w mleku. Staram się jeść pomimo śmiechów i spojrzeń mężczyzn. Trzydziestolatek latek wstaje z krzesła i ugina się przy mnie.
- Smakuje ci? - chwyta moją brodę w swoją dłoń.
- Yhym - zaciskam oczy żeby nie patrzeć na niego.
- Spuściłem się tam żebyś mogła przyzwyczajać się do mojego smaku kurwo - szepcze na ucho i liże mnie w nie. Naciąga mnie na wymioty, a mężczyźni puszczają mnie ciągle się śmiejąc.
- Już niedługo będziesz miała takie gardło przyzwyczajone, że żaden chuj nie będzie ci przeszkadzał - starszy mężczyzna znów przywiązuje mnie do łóżka.
- Może teraz to sprawdzimy? - młodszy podchodzi do mnie i już ma zamiar zdjąć ze mnie spodnie. Szarpię się i kopie mężczyznę.
- Nie zostaw. Szef nam nie pozwolił jej jeszcze dotykać - starszy uspokaja go i zostawia mnie znowu przywiązaną do łóżka. Mężczyźni wychodzą z pokoju, a ja znowu rzucam się w spazmy płaczu. Niech to się skończy proszę chcę żeby to już był koniec. Alan proszę znajdź mnie....
Alan
Nie mogłem tego przeżyć. Prawie pękło mi serce, kiedy Veronica powiedziała, że ją zabiłem. Nie mogę tego znieść... Nie, nie mogłem tego tak zostawić. Od razu wsiadłem na motor, bo samochód był u Danego i usuwał z niego ślady krwi. Kiedy tylko zajechałem pod jej dom właśnie z niego wychodził Tyler.
- Gdzie jest Vera?! - krzyczę do chłopaka.
- Nie wiem. Powiedziała że musi coś załatwić i wyszła dwie godziny temu z domu - od razu krew mnie zalała. Kiedy próbowałem wejść do domu. Tyler mnie zatrzymał.
- Nikogo nie ma. Czekałem na nią, ale nie przyszła więc zmywam się do domu - wzrusza ramionami.
- Dzwoń do Patty i zapytaj czy Vera jest u niej! Musimy ją znaleźć - modlę się żeby nie okazało się najgorsze. Wsiadam szybko na motor pędem jadę do szpitala w którym pracuje jej matka. W rejestracji pytam na którym oddziale pracuje jej mama. Dosłownie biegnę na trzecie piętro, by odnaleźć kobietę. Mam nadzieję że Veronica poszła do niej.
CZYTASZ
Płatny zabójca
Fiksi RemajaW Richland życie płynie swoim normalnym torem. Jest to małe miasto gdzie większość ludzi zna się ze sobą, lub kojarzy. To właśnie tu mieszka osiemnastoletnia Veronica wraz ze swoimi rodzicami. Jest szczęśliwą nastolatką, a jej życia mogłaby zazdrośc...