Jeszcze tylko WF i do domu. Dzisiejszy dzień minął mi dość spokojnie. Większość przerw spędziłam z Ashtonem, który zaprosił mnie jutro wieczorem do kina. Mam nadzieję, że nie zejdzie mi długo z Alanem. Po za tym brunet nie przejawia żadnych chęci do nauki, więc nie mam problemu.
Przebieram się w szatni przed zajęciami, kiedy nagle dobiega do mnie krzyk z korytarza i śmiechy. To koledzy Ashtona. Naciągam na siebie szybko koszulkę i wychodzę sprawdzić co się stało. To co zobaczyłam mnie przeraża. Alan szarpie sie z Ashtonem, a tępi koledzy blondyna się śmieją i nagrywają bójkę.- Pojebało was? - krzyczę do nich, jednak oni nie dają spokoju. Pomimo tego ze Ashton jest umięśniony i silny to mam wrażenie że to Alanowi idzie lepiej. Kiedy Seth, ogarnięty kolega Ashtona zauważa w jakim jestem stanie zdenerwowania, silnym pociągnięciem chwyta Alana za bluzę i pociąga go tak mocno, że chłopak spada na ziemie.
Ashton próbuje jeszcze do niego dojść, jednak koledzy go powstrzymują.
- Popierdoliło was? - krzyczę do dwójki chłopaków.
- To ten leszcz zaczął. - odzywa się do mnie wrednie Ashton, poprawiając swoją koszulkę.
- No i co z tego? - mówię oburzona. Odwracam sie do bruneta, który krzwi usta od słów Ashtona. Juz wiem, że mój chłopak kłamie.
- Co tu się dzieje? - nagle na korytarz wchodzi zdenerwowany trener, który został widocznie powodomiony o całym zajściu. - Hellfield jesteś tutaj dwa dni, a już wdałes się w bójkę! - krzyczy na bruneta, który zdąrzył już wstać.
- Przepraszam - odpowiada skruszony. Jest w tym trochę uroczy.
- Wy wracajcie na lekcje. - mówi do Ashtona i jego ekipki - A ty do szatni. - pokazuje ręką na Alana.
Brunet przechodząc koło nas mierzy blondyna złowrogo.
- Pamiętaj co ci mówiłem. - grozi blondynowi palcem. Mam ciarki na ciele kiedy to mówi. O co mu może chodzić?
- Stul pysk psychopato. - uśmiecha się głupio do bruneta.
Zrezygnowana wychodzę na boisko. Nie wiem o co im poszło, ale mogę jedynie zgadywac, że Ashton zaczął śmiać się z chłopaka. Ale z drugiej strony, co miał na myśli Alan, kiedy groził blondynowi?
Zaczynamy rozgrzewką i odbijamy piłki pomiędzy sobą. Oczywiście ja i Zoe całą rozgrzewkę udajemy że coś robimy.
- Co się tam stało na tym korytarzu? - pyta mnie zaciekawiona.
- Błagam cię. Nie denerwuj mnie. Ash i Alan się pobili - wzdycham zrezygnowana.
- O ciebie? - zaczyna się śmiać
- Co? - marszczę brwi ze zdziwienia. Skąd ona ma takie pomysły?
- No nie mów, że nie zauważasz tego, jak ten nowy cały czas cię obczaja. - robi załamaną minę.
- Nie? On mnie wcale nie obczaja. - prycham. Tak na prawdę to zauważyłam ze chłopak od czasu do czasu na mnie zerka. Ale nic sobie z tego nie robię. Sama bym się na niego ciągle patrzyła gdyby nie to, że głupio to będzie wyglądać.
Na sale wchodzi chłopak, jednak idzie do reszty chłopaków z naszej klasy, którzy rozgrzewają się do gry w nogę.
Intryguje mnie ten chłopak. Jest w nim coś co nie pozwala na to żeby przejść obok niego obojętnie. Faktem jest, że czuje dreszcze za każdym razem kiedy na mnie patrzy, a nie mam tak w ogóle kiedy jestem z Ashtonem.Zaczynamy gre na boisku do siatki, a chłopcy grają w nogę. Alan jest chyba niezbyt chętny do gry, ale udaje że mu zależy i biega za piłką.
Po 40 minutach chłopcy skończyli pierwszą część meczu. Idą do szatni usiaść, a my jeszcze kończyny set.
Aby wyjść z sali chłocy muszą przejść przez naszą część boiska. Cos czego najbardziej nienawidzę. Ich wygłodniałe spojrzenie skierowane na nasze tyłki doprowadza mnie do szału.- Ooooou Zoe! - wyje jeden z naszych kolegów - Pokażesz mi wieczorem więcej tego tyłeczka? - przewracam oczami, jednak Zoe nic sobie z tego nie robi i jeszcze bardziej wypina tyłek, zupełnie jakby się jej to podobało. Do mnie tez tak wyli, do puki Ashton "grzecznie" nie zwrócił im uwagi. Przynajmniej teraz zauważyli inną część naszej klasy. Nagle piłka z przeciwnej części została bardzo mocno wybita. Próbując odbić piłkę cofam się szybko jednak nie uda mi się tego zrobić, bo mocno uderzyłam w czyjąś postać. Chłopak mocno chwycił mnie w swoje ramiona i przytrzymał, abym nie spadła na ziemie. Poczułam ogromne ciepło, które sprawiło na moim ciele ciarki. Odwróciłam się, aby zobaczyć kto to i zobaczyłam najpiękniejsze szare oczy, które patrzyły na mnie z góry. Alan od razu mnie puścił, a ja odczułam, że brakuje mi tego jego ciepła.
- Yyy dziękuję - czuję jak cała robię się czerwona. Co się ze mną dzieje? Cholera... Nigdy tak nie miałam.
- Nic się nie stało. - odpowiada mi poważnie i idzie dalej.
To głupie. Chłopak jest na mnie zły. Czuję to, że ma do mnie żal, że nie skarciłam swojego chłopaka o to co się stało na korytarzu.- Ooooouuu - szturcha mnie łokciem Zoe - Ash chyba nie byłby zadowolony.
- Daj spokój. Nic mu nie mów. - błagam ją. Nie potrzebuje kolejnych bujek ze strony tej dwójki.
- No dobrze dobrze. Przecież wiesz że zawsze będę cię kryć. - puszcza mi oczko i głupio się uśmiecha.
Nie rozumiem jej. Dziewczyna przez cały czas daje mi podtekst, że ciągnie mnie do Alana, a ja przecież nie znam nawet tego chłopaka.
Po skonczonej lekcji przebieram się i idę przed szkołę, gdzie czeka na mnie Ashton i Seth. Blondyn mocno mnie do siebie przytula i całuje w usta. To głupie... Za każdym razem, kiedy chłopak mnie całuje mam nadzieję, że znowu poczuję to ciepło co kiedyś. Jednak nie... Nic nie czuję. To tylko kolejny, głupi pocałunek.
Wsiadamy do samochodu Ashtona, bo chłopak zwykle odwozi mnie po szkole do domu.- Będziesz dzisiaj na imprezie? - pyta mnie Seth. Od razu spinam się na sam temat imprezy u Amandy. To dziewczyna która kipi w stosunku do mnie nienawiścią, za to uwielbia wszystkich chłopaków z drużyny footballowej. Nie mam zamiaru się tam pokazywać i kłóciłam się z Ashtonem, że on też tam nie powinien isć. Ash to chyba jedyny chłopak z drużyny, którego Amanda jeszcze nie zaliczyła. Nie wiem co zrobi. To jego wybór.
- Nie. Nie idę - odpowiadam stanowczo.
- Może to i dobrze... - wzdycha Seth.
- Własnie. Ashton. Co to była za akcja na tym korytarzu? O co się pokłóciliscie? - zaczynam nerwowo. Nie chcę robić mu nie potrzebnych spin, ale nie będę czegos takiego tolerować.
- Nic takiego. - zaciska ręce na kierownicy. - Nie powinno cię to interesować.
- Jak to nie? Pobiłeś chłopaka, który jest dopiero od dwóch dni w szkole! - złoszczę się na niego.
- Nie wtracaj się w to, okej? - zaczyna krzyczeć. Jestem totalnie zdezorientowana. Skąd u niego taka agresja z powodu tego chłopaka? Co on im takiego zrobił.
- Ashton uspokuj się. - ogarnia go Seth. - Bedzisz się kłócił z Veronicą o pierdolonego Hellfielda.
- Dobrze. - oddycha głęboko - Vera, trzymaj się od Hellfielda z daleka. - prosi mnie spokojnie Ash.
- Dlaczego? - marszczę czoło ze zdziwienia.
- Bo tak. - przewraca oczami - Zaufaj mi kochanie. - kładzie rękę na moim udzie próbując mnie uspokoić.
Ale jak ja mam się uspokoić. kiedy ewidentnie mój chłopak mnie okłamuje? Zawsze był w stosunku do mnie szczery. A przez Alana ma przede mną jakieś tajemnice...
__________
Drugi rozdział za nami! Na prawdę przepraszam, że tak długo, ale mam bardzo dużo na głowie. Powoli zaczynam i dziękuję z całego serduszka za każdą gwiazdkę i komentarz <3
Przepraszam za błędy w razie czego.
Jesteście kochani (^.^)
CZYTASZ
Płatny zabójca
Novela JuvenilW Richland życie płynie swoim normalnym torem. Jest to małe miasto gdzie większość ludzi zna się ze sobą, lub kojarzy. To właśnie tu mieszka osiemnastoletnia Veronica wraz ze swoimi rodzicami. Jest szczęśliwą nastolatką, a jej życia mogłaby zazdrośc...