- To co Alan. Idziemy? - silę się na uśmiech na widok tej nędzy i rozpaczy.
- Pieprzyć się? - o mało nie krztuszę się kiedy słyszę co chłopak do mnie mówi.
- Nie. Alan. Jezu. - mówię głośno.
- Szkoda. Miałem na ciebie ochotę. - wzrusza ramionami. Zupełnie jakby nie dochodziło do niego to, że przed momentem zaproponował mi seks.
Zastanawiam się przez chwilę co zrobić. W końcu przygryzając swoje usta, staję na palcach i mówię do chłopaka, zawieszając mu się na szyi.
- Albo chodź. - uśmiecham się słodko.
- Mam samochód. - wyjmuje kluczyki z kieszeni.
- Daj mi je. Pojedziemy w jakieś ciekawe miejsce. - mówię namiętnie do jego ucha, a chłopak zupełnie jakby był w jakimś transie oddaje mi do ręki kluczyki.
Idę do wyjścia, a chłopak powoli idzie za mną. Nie jest to łatwe w jego stanie, ale dość dobrze sobie radzi.
- Ja poprowadzę. - uśmiecham się siadając na miejscu kierowcy. Alan przez chwilę wacha się, po czym wsiada również do samochodu. A raczej usiłuje to zrobić. W końcu jednak ląduje na miejscu pasażera, ale nie ma mowy o zapięciu jego pasów, bo jest z nim aż tak źle. Odpalam jego terenówkę i próbuję przypomnieć sobie jak dojechać do jego domu, w którym byłam raz w życiu. Udało mi sie. Zwabiłam go do domu. Chłopak i tak jest w takim stanie, że nie byłby zdolny do czegokolwiek, dlatego nawet się nie boję że mógłby być nachalny.
- To gdzie jedziemy? - mówi już ledwo. Widocznie do jego mózgu dotarły ostatnie dwa piwa, które wypił duszkiem.
- Do ciebie. Musisz iść spać. - uśmiecham się spokojnie. W końcu odnalazłam punkt orientacji i zaczęłam jechać w kierunku domu chłopaka.
- Beznadzieja. - wzdycha do okna.
- Beznadziejne to było obrażanie mojej przyjaciółki. - mówię poważnie.
- Ej mała. Ja tylko powiedziałem o niej prawdę. Nawet nie wiesz jaka ona jest fałszywa. - od jego oczu odbija się blask księżyca, sprawiając że są one jeszcze bardziej pociągające niż zawsze.
- Jak to fałszywa? Alan przecież jej nie znasz. - przewracam oczami.
- Ale dużo rzeczy widziałem. - puszcza mi oczko i kładzie na moją nogę swoją rękę.
- Jakoś nie chce mi się wierzyć. - ściągam jego dłoń ze mnie.
- Sama się przekonasz. - krzyżuje ręce na piersi.
Przestaje odzywać się do mnie przez całą drogę i opiera głowę o szybę pasażera. W końcu dojechałam do domu. Całe szczęście widzę, że w kuchni święci się światło, to znaczy że jego brat jest w domu.
Wysiadam z samochodu i otwieram drzwi pasażera. Od razu przechyla się w moją stronę całe ciało Alana. Próbuję postawić go na nogi. Zawieszam sobie jego rękę na moich ramionach i powoli idę do wejścia. Zdecydowanie gdybym wiedziała że tak skończę, nie ubierałabym szpilek. Dzwonię do drzwi uporczywie, dopóki nie stanie w nich zdenerwowany Derek.
- Hej. Przyprowadziłam ci brata. - silę się na uśmiech pomimo tego jak bardzo chłopak paraliżuje mnie spojrzeniem.
- Dzięki. - Mówi zdenerwowany i próbuje zabrać go ode mnie. - możesz już iść.
- O nie nie nie nie! - nagle wyrywa się Alan. - Ona idzie ze mną. - mówi głośno.
Widzę jak w Dereku gotuje się krew i uśmiecham się lekko z tego powodu.
CZYTASZ
Płatny zabójca
Novela JuvenilW Richland życie płynie swoim normalnym torem. Jest to małe miasto gdzie większość ludzi zna się ze sobą, lub kojarzy. To właśnie tu mieszka osiemnastoletnia Veronica wraz ze swoimi rodzicami. Jest szczęśliwą nastolatką, a jej życia mogłaby zazdrośc...