Rozdział #7

453 22 0
                                    

  Rano jak zwykle obudził mnie budzik ustawiony na 7:35. Wstałam z jakże wygodnego łóżka, podeszłam do szafy i wybrałam jakieś ubrania. Tym razem padło na czarne leginsy, czarną koszulkę oraz bluzę z nadrukowanym napisem "queen 01", i oczywiście czarne skarpetki za kostkę, no i bielizna. Ubrałam na siebie to, co wybrałam, rozczesałam włosy, zostawiając je luźno, a potem zrobiłam makijaż i gdy stwierdziłam, że jestem gotowa to wyszłam z pokoju i ruszyłam na dół.

Kiedy byłam już na dole udałam się do kuchni. Na stole czekało śniadanie, więc szybko je zjadłam, posprzątałam po sobie, wzięłam torbę, ubrałam buty i wyszłam z domu. Na szczęście zdążyłam na autobus. Po przyjeździe pod szkołę od razu zaczęłam się rozglądać. Po chwili poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się raportowanie, dzięki czemu zobaczyłam Jamesa, którego twarz zdobił uśmiech świadczący o rozbawieniu.

– Straszenie mnie za każdym razem stało się twoim hobby czy jak? – Zaśmiałam się, witając się z chłopakiem.

– Fajnie mnie witasz. – Uśmiechnął się ponownie. 

Pokręciłam tylko głową na jego słowa, po czym rozejrzałam się dookoła. Kilka osób wlepiało w nas spojrzenia, co nieco mnie przytłaczało, lecz James zdawał się nie mieć tego problemu. Najpewniej po prostu ignorował tych, którzy nie mieli nic lepszego do roboty i dlatego postanowili się na nas gapić.

– Idziemy do szkoły czy sterczymy tu jak kołki? – Rzuciłam po chwili ciszy.

– Raczej idziemy. – Powiedział i poszedł w kierunku szkoły, oczywiście poszłam tuż za nim.

Gdy byliśmy na korytarzu to tak ja na zewnątrz zresztą wzrok dość sporej ilości osób był skierowany na nas, ale tym razem to ignorowałam, to samo mój towarzysz.

– I się zaczyna. – Westchnęłam, przewracającą oczami.

– Nie zwracaj uwagi.

Postanowiłam posłuchać Jamesa, co wyszło mi na dobre, gdyż owa grupka po chwili straciła zainteresowanie i wróciła do swoich zajęć, jedynie jedna osoba, ta która najprawdopodobniej jako pierwsza spojrzała w moim kierunku, uporczywie patrzyła na mnie i Jamesa. W końcu jednak ktoś szturchnął tego kogoś w ramię i odwrócił tym jego uwagę. 

– Widzisz? Mówiłem. – Mruknął, wzruszając ramionami. Pokręciłam na niego głową i rzuciłam okiem na swój telefon.

– Dobra, może chodźmy już do klasy, zaraz dzwonek.

– Ok. Panie przodem. – Wskazał na drzwi od sali i puścił mnie przodem.

Po wejściu do sali zajęliśmy miejsca, a po kilku minutach rozbrzmiał dzwonek. Wszyscy weszli do klasy, ostatni nasz "kochany" nauczyciel. Potem się z nami przywitał i zaczęła się lekcja. Po lekcji wraz z Jamesem stanęliśmy z boku i śmialiśmy się z dziwnych zdjęć, które wysłał chłopakowi jego kumpel, Rick. Bardzo chciałam poznać jego przyjaciół, ale on cały czas powtarzał, że jeszcze na to nie pora. Nie rozumiałam o co mu chodzi, no ale to jego decyzja i pozostało mi ją uszanować. Już nie mogę się doczekać popołudnia, w sumie nie wiem czemu no, ale co mi tam. Przerwa minęła dość szybko, lecz dzięki temu, że spędziłam ją w miłym towarzystwie nie przeszkadzało mi to.

– Wiesz co? W kolejny weekend trzeba się gdzieś wybrać razem. Może uda mi się namówić Ricka i Carrie, wtedy ich poznasz. Może być? – Zaproponował James, podczas kolejnej przerwy, którą spędziliśmy razem.

– Jasne, choć to od nich zależy czy będą chcieli mnie poznać, a przy tym w ogóle gdzieś ze mną wyjść.

– Wierz mi, że Rick korzysta z każdej natrafiającej się okazji, aby móc wyrwać się z domu. Tym razem nie będzie inaczej, gwarantuje. – Szatyn wzruszył ramionami, patrząc na mnie.

Popatrzyłam na niego przez chwilę. Byłam coraz bardziej ciekawa jego przyjaciół. Zwłaszcza po tym, jak wspomniał coś o tym, że ten cały Rick ma dość słabą sytuację w domu i dlatego tak często i chętnie się z niego wyrywa. Nie dziwiłam mu się w zasadzie. Sama, gdybym miała z kim, pewnie wychodziła bym z domu najczęściej, jak to by było tylko możliwe. Choć chyba właśnie zyskałam osobę, która chętnie będzie mnie wyciągać na spacery, a z czasem pewnie nawet na jakieś wypady do baru czy imprezy.

– A kiedy tylko się nieco z nami oswoisz to zabierzemy cie gdzieś, żebyś się nieco rozerwała i odprężyła. – Rzekł chłopak, jakgdyby odczytując w moich oczach o czym pomyślałam, po czym puścił do mnie oczko.

Zaśmiałam się na to. James również się szeroko uśmiechnął, najwyraźniej zadowolony z tego, iż udało mu się mnie rozbawić. Kilkanaście minut później niestety trzeba było udać się na kolejną lekcję.

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz