Rozdział #11

411 24 0
                                    

Nie myliłam się, po upływie trzydziestu minut James wrócił. Na jego twarzy widniało okrutne zadowolenie, jego tęczówki dalej były koloru czerwonego. Musiałam przyznać, że widoki jakie zagwarantowałam mi wtedy James były niczego sobie. Chłopak bowiem nie miał ubranej koszulki, dzięki czemu doskonale widać było jego umięśniony tors. Włosy miał potargane, co dodawało temu wszystkiemu jeszcze większego uroku.

- Weź bo się zaraz ślinić zaczniesz. - Zaśmiał się James, najwyraźniej orientując się, że na niego patrzę.

- Chciałbyś. - Prychnęłam

Zielonooki popatrzył na mnie i poruszył sugestywnie brwiami.

- Głupek. - Rzuciłam, odczytując jego gest i przewróciłam oczami.

James zaśmiał się tylko i usiadł obok pnia, opierając się o niego. Zeszłam z powalonego drzewa i usiadłam obok chłopaka. Spojrzałam na niego, a potem mój wzrok przyciągnął horyzont przed nami. Po kilku minutach milczenia postanowiłam przerwać te denerwującą już ciszę.

- James?

- Tak?

- Możesz mi coś wyjaśnić?

- Co takiego? - Chłopak zerknął na mnie.

- O co chodziło z tym gościem, który cie przed chwilą zaatakował? - W głowie miałam mnóstwo pytań, sama nie wiem dlaczego zapytałam akurat o to.

- Sam chciałbym to wiedzieć Rozalia - westchnął chłopak - nie mam zielonego pojęcia kim był i czego chciał ten gość, ale wiem, że gdybym go nie zabił to raczej oboje bylibyśmy teraz dwa metry pod ziemią.

W tamtym momencie zaskoczyłam samą siebie, choćby nie wzdrygając się na wzmiankę o tym, iż James... Zabił tego faceta, po czym wrócił tu zadowolony, jakby co najmniej zdał ważny egzamin. Coś jednak podpowiadało mi, abym w to nie wnikała.

- Całkiem możliwe - mruknęła tylko, zamyślając się na chwilę. - a wiesz? Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie.

- Jakie? - Zapytał, zerkając na mnie.

- Dlaczego twoje oczy stały się czerwone?

Chłopak nie odpowiedział mi na to pytanie, a jedynie zaczął wpatrywać się w ziemie.

- Odpowiesz? - Ponagliłam go.

James westchnął cicho i zamknął na chwilę oczy, gdy je ponownie otworzył były już normalne. Zielone, a wręcz szmaragdowe. Musiałam przyznać, że oczy chłopaka robiły wrażenie, ich niespotykany kolor był po prostu niesamowity.

- Wiem, że kolor moich oczu przy przemianie jest... Co najmniej dziwny, ale nie tylko ciebie on zadziwił - James spojrzał mi w oczy, przez co przeszły mnie delikatnie aczkolwiek przyjemne dreszcze. - moja rodzina też była zaskoczona, gdy zobaczyła, iż mam czerwone tęczówki, choć kiedyś miały zupełnie inny kolor.

- Zupełnie inny? To znaczy jaki? - Uniosłam delikatnie brew.

- Taki jak u większości wilkołaków, czyli jaskrawożółty. - Odpowiedział szatyn.

- Więc dlaczego teraz są czerwone?

- Jeśli spotkasz kiedyś jeszcze wilka o czerwonych oczach, poza mną oczywiście, możesz być pewna, że wpadł w łapy Ephesa. - Odpowiedział chłopak. Popatrzyłam na niego przez chwilę, aż w końcu mnie olśniło.

- Czyli... Ty też...

- Tak - przerwał mi. - też zostałem przeklęty przez tego skurwysyna. Choć w moim przypadku klątwę udało się zdjąć dość szybko. Możesz być więc pewna, że gdy uda zdjąć się twoją, twoje oczy też zmienią kolor na czerwony.

- Ta... O ile w ogóle uda się zdjąć tę klątwę. - Westchnęłam i wbiłam wzrok w ziemię.

Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Gdy spojrzałam na Jamesa zobaczyłam, że to właśnie jego dłoń na nim spoczywa. Chłopak uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.

- Na pewno się uda, poza tym bez ciebie zanudzę się na śmierć. - Zaśmiał się chłopak.

Uśmiechnęłam się słabo na jego słowa. Można śmiało uznać, że mu na mnie w jakimś stopniu zależało. To było naprawdę fajne uczucie. No i wiedziałam, że mogę na niego liczyć.

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz