Rozdział #23

298 17 0
                                    

Rozalia

  Dzisiaj ma się odbyć pogrzeb. Ubrałam się w czarną sukienkę, na nogi założyłam czarne baleriny, włosy zostawiłam luźno i ogarnęłam sobie lekki makijaż. Teraz tylko czekać na Jamesa. W końcu dostałam SMS. Właśnie od Jamesa. Chłopak napisał mi, że już na mnie czeka pod moim domem. Nie myśląc dwa razy, wyszłam z pokoju, zeszłam na dół i uprzednio uprzedzając rodziców wyszłam z domu. Zamknęłam za sobą drzwi. Skierowałam się do bramki, przy której stał James. Chłopak również ubrany był na czarno. No cóż tak trzeba się ubierać na pogrzeby. Choć tak w sumie mi to odpowiada, lubię ten kolor.

  Wyszłam za płot i przywitałam się z chłopakiem. Potem oboje ruszyliśmy w stronę miejsca, gdzie ma odbyć się ceremonia pogrzebowa.

  Po około godziny drogi byliśmy na miejscu. Wszyscy z watahy ojca Ricka zebrali się już by pożegnać swojego alfę. My jednak chcieliśmy odszukać właśnie Ricka. Nie było to trudne zadanie, ponieważ to w sumie chłopak znalazł nas.

- Cześć, dobrze że jesteście - powiedział, a w jego głosie słychać było smutek

- Nie ma sprawy - powiedziałam

- Nie mogliśmy cie zostawić z tym samego - powiedział James

- Dobra chodźmy bliżej bo zaraz się zacznie coś, co miałem nadzieję, że wydarzy się dopiero za kilka lat... - powiedział młody alfa i poszedł w kierunku miejsca pochówku

  Poszliśmy za nim. Chwilę później byliśmy na miejscu. Ceremonia właśnie miała się rozpocząć.

  Po wszystkich smętach i w ogóle, swoją szansę dostał Rick. Wziął mikrofon do ręki i ustał na niewielkim wzniesieniu.

- Chciałem powiedzieć tylko - zaczął przemowę - że pamięć po moim ojcu zostanie z nami już na wieki. To wielka strata dla watahy, jednak śmierć to coś przed czym nikt się nie uchroni. Chce powiedzieć jeszcze, że wiem jaki obowiązek teraz spadnie na moje barki i obiecuje że postaram się być dobrym alfą, może mojemu ojcu nigdy nie dorównam, ale postaram się aby wataha funkcjonowała jak najlepiej - zakończył

  Nagrodziliśmy Ricka owacjami. Potem ceremonia zakończyła się. Trumna zjechała do grobu, a my udaliśmy się na stypę.

  Ja i James stanęliśmy z boku i czekaliśmy na Ricka. Chwilę to trwało, ponieważ dużo osób składało młodemu alfie kondolencje. Jego rodzina zalewała się łzami.

  Później wszyscy usiedliśmy do stołu. Zaczęliśmy posiłek i oczywiście nie obyło się bez łez.

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz