Rozdział #14

364 21 0
                                    

Po chyba trzech godzinach męczarni, w końcu udało mi się Rafaelowi chociaż trochę wytłumaczyć. Potem zwinął swoje manele, podziękował i wrócił do siebie. Ja natomiast padłam na łóżko. Wzięłam do ręki książkę i wróciłam do czytania.

Czytałam dość długo, co wywnioskowałam po tym, iż gdy zerknęłam na godzinę w telefonie to pokazywała się 18:34. No cóż chyba dobrze by było porobić coś innego niż spędzić większość dnia w swoim pokoju co nie? 

Postanowiłam że pójdę chwile pobiegać, ale zaczęłam się zastanawiać czy to aby na pewno dobry pomysł. W końcu po lesie panoszy się popierdolony alfa, a ja nie mam ochoty oglądać jego paskudnego pyska. Zwłaszcza że ten świr rzucił na mnie tą całą dziwną klątwę. 

Dobra walić go. Nie mam zamiaru spędzić reszty dnia w swoim pokoju z nosem w książce. Nie myśląc dwa razy, odłożyłam książkę, wstałam z wyra, i wyszłam z pomieszczenia w którym się znajdowałam, zeszłam na dół, ubrałam buty i wyszłam z domu. Na szczęście mieszkamy bardzo blisko lasu, dzięki czemu już po przejściu przez drogę mogłam śmiało zmienić się w wilka, by potem zniknąć w lesie.

Biegłam i nie zwracałam najmniejszej uwagi na to co działo się w okół mnie. Po prostu czułam się wolna, i nie chciałam sobie zawracać głowy tym wszystkim co się dzieje. Jedyne na czym mi w tym momencie zależy, to na tym by znaleźć się jak najdalej domu i tego przeklętego lasu. Biegnie w kierunku polany na której jako dziecko lubiłam przesiadywać z ojcem, w sumie mam z tą polaną same przyjemne wspomnienia, takie jak pierwsza przemiana, czy bawienie się tam z dziadkiem w śniegu. Albo wygłupy ze starszym bratem, gdy pomiędzy nami nie było żadnych sporów lub nauka tam do egzaminów, które napisałam bez błędnie. Ta polana to moje takie szczęśliwe miejsce w całym tym lesie. Ale okey. Chce tam być jak najszybciej to możliwe.

No i tak po prawie półgodzinnym biegu, w końcu znalazłam się w moim raju na ziemi. Na mojej ukochanej polanie. Jak zwykle było tam przecudownie. Wspaniałe widoki z racji tego, że owe miejsce znajdowało się na sporym wzniesieniu. Małe jezioro w którym w wakacje uwielbiałam pływać. Oraz ta cisza i spokój. Szum lasu, śpiew ptaków i ogólnie błogi spokój. Kocham to miejsce.

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz