Brązowe pukle włosów leżały rozsypane na poduszce w hotelu pokojowym. Red starała się się opanować swój oddech i drżenie ciała, po tym, jak orgazm wypełnił każdy jego skrawek. Adwokat spojrzała na farbowanego blondyna, który leżał obok i uśmiechnęła się szeroko w jego stronę. Michael odwzajemnił uśmiech. Bardzo się za sobą stęsknili. A przynajmniej on się stęsknił. Ostatnimi czasy Red była wyjątkowo rozchwytywana i miała dużo na głowie, więc nie mieli okazji się spotkać, ale kiedy już to nastąpiło, to spędzili ten czas przeznaczony tylko dla siebie w jeden ze swoich ulubionych sposobów. Kochali się, przypominając sobie tym, że są dla siebie naprawdę ważni. Jeśli nie najważniejsi.
– Stęskniłem się za tobą – przyznał blondyn, obejmując ją swoim ramieniem. Red okryła ich prześcieradłem, a później odgarnęła z twarzy roztrzepane włosy. – Nawet bardzo.
– Ja za tobą jeszcze bardziej – odpowiedziała, rumieniąc się lekko. Przy nim cała jej pewność siebie, jaką miała w sobie w tajemniczy sposób znikała i zostawała tylko Red, którą było bardzo łatwo zawstydzić. Ale nie przeszkadzało jej to. – Myślałam już, że się nie zobaczymy w tym tygodniu.
– Za dużo pracujesz, stokrotko – westchnął, zawijając pasmo jej włosów na swój palec. – Martwię się o ciebie – dodał całkiem poważnie.
– Nic mi nie jest, spokojnie – oparła swoją głowę na dłoni i spojrzała na niego. – Cały czas powtarzasz mi, że się martwić. A ze mną wszystko jest w porządku.
– Bo ma cię kto pilnować – zrobił taką minę, jakby to było oczywiste i przysunął się do niej bliżej. – Gdyby nie ja, to pewnie nadal nie jadłabyś śniadań i zapominała o całym świecie i wszystkim, co nie tyczy się bycia prawnikiem – dodał, a Red zarumieniła się tylko mocno.
– No dobrze, już dobrze – przyznała w końcu. – Zrobię sobie wolne w weekend.
– Pojedźmy gdzieś – zaczął. – Nie wiem, gdziekolwiek. Bądźmy sami przez te dwa dni – zerknął na nią, oczekując jej reakcji.
– Chciałabym, ale nie mogę – westchnęła smutno, przekręcając się na plecy. – Will zorganizował mi już czas. Zaprosił swoich rodziców – dodała, przewracając oczami. – Znowu muszę udawać przykładną i grzeczną żonę. ❝Tak, Will, zrobimy, tak jak tego chcesz❞, ❝tak, Will, słucham cię❞, ❝masz rację, Will❞ – prychnęła przesłodzonym głosem, a Michael zaśmiał się i zawisł nad nią. Red poczuła chłód nieśmiertelnika pomiędzy piersiami.
– Jesteś słodka, gdy się denerwujesz – przyznał, składając pocałunek na jej czole. – I w ogóle – dodał, ale zrobił przy tym dwuznaczną minę i Red zarumieniła się tylko.
– Przesadzasz – spojrzała mu w oczy, zaplatając przy okazji swoje dłonie na jego karku.
– Wcale, że nie – oparł swoje dłonie po bokach jej głowy. – Po prostu mówię prawdę i to wszystko. Ale to nie moja wina, że nie możesz się przyzwyczaić – dodał, uśmiechając się niewinnie.
– Koloryzowaną prawdę – zauważyła, a później zamieniła ich miejscami i dzięki temu to ona była na górze. Michael przesunął swoje dłonie na jej biodra i uśmiechnął się.
– Traktuj to jak chcesz. Dla mnie i tak jesteś piękna – zaczął gładzić jej skórę przez materiał prześcieradła. – I będę ci to powtarzał.
– Bardzo cię kocham, wiesz? – splotła jego dłonie ze swoimi i posłała mu uśmiech. – I cieszę się, że się spotkaliśmy na tym parkingu wtedy.
– Do tej pory dziękuje sobie, że cię wtedy opieprzyłem za to parkowanie – zaśmiał się głośno i pokręcił głową. – Spotkałem kobietę swojego życia. I to w jakich okolicznościach – puścił jej oczko, a Red zarumieniła się lekko.
– A ja mężczyznę swojego życia – przyznała cicho i położyła się na nim. Czuła ciepło jego ciała i dłoni, które bezwiednie zaczęły błądzić po jej kręgosłupie w górę i w dół.
Brunetka przymknęła oczy, wracając pamięcią do tamtego dnia, już niedługo dwa lata temu, kiedy to spieszyła się na spotkanie ze znajomym adwokatem i ostatnie, o co dbała to miejsce parkingowe. Niestety wtedy praktycznie znikąd zjawił się Michael, który ją opieprzył za to, że nie potrafi prosto zaparkować. Awanturowali się dobre pół godziny, a po wszystkim poszli razem na kawę. Clifford ją przeprosił za swój wybuch, a Red na dobre zapomniała o spotkaniu, które podobno było dla niej takie ważne. A później wszystko poszło naprawdę szybko. Zaczęli się spotykać, niby przypadkiem, niby specjalnie, aż jednego razu wszystko zaszło za daleko. Ale oni nie czuli się z tym źle. Michael w końcu poczuł, że żyje i ma dla kogo żyć, a Red w końcu wyzwoliła się ze złotej klatki, w jakiej zamknął ją Will.
– Miło mi to słyszeć, proszę pani – powiedział, posyłając jej uśmiech. – Nie chce się z tobą rozstawać – dodał, gdy rysowała na jego klatce piersiowej jakieś dziwne wzorki.
– Ja też nie – spojrzała mu w oczy i musnęła swoimi ustami linię jego szczęki. – Ale nic na to nie poradzę.
– Wiem, rozumiem – pogładził ją po włosach. – Będę czekał na ciebie tyle, ile będzie trzeba. Jesteś tego warta.
– Ja się nigdzie nie wybieram, Michael. Jestem cała twoja – podniosła się z powrotem i spojrzała na zegar, aby się nie zagapić i nie spóźnić na powrót do domu. Will i tak ostatnio nie dawał jej już żyć i męczył pytaniami, ale dla Red to stało się już chlebem powszednim. Nauczyła się odwracać kota ogonem i na ogół wychodziło tak, że to jej mąż wpadał w zakłopotanie, a nie ona sama. I właśnie za to była sobie wdzięczna. Wdzięczna za to, że poszła na prawo i została adwokatem i zdolności z sali rozpraw przydawały się także w domu.
– Wiem i pamiętaj, że ze mną jest tak samo – pokiwał głową, kiedy zsuwała się z łóżka, aby się ubrać.
– Pamiętam – posłała mu uśmiech, gdy naciągała na siebie bieliznę. Rzuciła w jego stronę bokserkami i zachichotała cicho. Michael pokręcił głową, a potem wstał i podszedł do niej. Pocałowali się ten ostatni, dłuższy raz, aby nie zapomnieć, jak smakują ich usta, po czym oboje zaczęli się ubierać, podając sobie rzeczy, które były porozrzucane po całym pokoju hotelowym. Umówili się jeszcze na następny raz, a później opuścili pomieszczenie w odstępie pięciominutowym.
~*~
co sądzicie o red i michaelu?

CZYTASZ
shades • clifford
ФанфикTo nie było tak, że on miał dwie twarze i miałam okazję poznać każdą z nich. Po prostu Michael Clifford i jego odcienie to była jedna wielka zagadka, którą los kazał mi rozwiązać. ~*~ [zakończone ✔] © text and cover by xrainbow_007x (2017/18/19) ©...