Michael zatrzymał samochód na parkingu za miastem i zacisnął dłonie na kierownicy. Dzień był pochmurny, wiało i wszystko wskazywało na to, że zanosi się na burze. Klimat wręcz idealny na to, aby pójść na cmentarz. Właśnie to zamierzał zrobić, choć nadal nie był pewien, czy mu się uda i będzie na tyle silny. Zerknął na Red, która siedziała na siedzeniu pasażera i westchnął ciężko. Brunetka trzymała na swoich dłoniach bukiet kwiatów, który kupili zanim wyjechali z miasta i oparł się o swoje siedzenie.
– Nie musimy tego robić, jeśli nie chcesz – powiedziała i wyciągnęła do niego swoją dłoń, aby spleść ją z dłonią blondyna. Widziała jakie to było dla niego ciężkie i naprawdę chciała mu oszczędzić tego wszystkiego, ale uparł się, że pójdzie na grób Ruby. Minęło już wystarczająco dużo czasu i uznał, że to w końcu właściwy moment na to, aby odwiedzić grób pierwszej miłości. – Naprawdę, Michael. Mamy dużo czasu. Nikt na ciebie nie naciska, a już na pewno nie ja – dodała spokojnie, gładząc skórę na jego dłoni swoim kciukiem.
– Wiem, ale czuje, że lepszego momentu nie będzie – powiedział i spojrzał na nią. Bardzo ją kochał i chociaż czuł, że to nie w porządku, że przyprowadza na grób swojej dziewczyny, kogoś kogo kocha nad życie, to wiedział, że sam sobie nie da rady. Red naprawdę bardzo mu pomagała w tych najtrudniejszych momentach i wystarczyło, że siedziała obok, a było to dla niego jak zbawienie. Nikt inny jeszcze tak na niego nie wpływał i wiedział, że nikt inny tego nie zrobi. – Chodźmy – dodał, wyjmując kluczyk ze stacyjki. Red skinęła głową i wyszła z samochodu.
Michael wysiadł na zewnątrz i nacisnął przycisk na pilocie, aby zamknąć auto. Obszedł je i podał dłoń brunetce, a także zabrał od niej bukiet róż. Weszli na cmentarz spokojnym krokiem. Jedynymi rzeczami, które zakłócały cisze w tamtym momencie to wiatr i stukot obcasów Red o wybrukowaną ścieżkę. Mijali coraz więcej alejek i blondyn zaczął się bać, że zapomniał już miejsce, w którym leżała Ruby, ale odetchnął z ulgą, gdy w pewnym momencie skręcili w prawo i natrafił na charakterystyczne drzewo, które od wielu lat było trafione przez piorun i podzielone na pół. Wszedł w drogę, która prowadziła pomiędzy grobami i zatrzymał się po kilkunastu przy tym właściwym.
Red stanęła kilka kroków od niego, aby mu nie przeszkadzać. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak dziwnie musiał wyglądać fakt, że przyjechała z Michaelem na grób jego byłej, ale wiedziała, że to dla niego bardzo ważne. Sama mu to nawet zaproponowała i chociaż sam się zdziwił, to zgodził się bez zawahania i nawet ucieszył, że nie będzie sam. Pomogła mu wybrać bukiet i wybrała ku koszulę, żeby nie musiał się sam z tym męczyć. Potem już wsiedli samochód i znaleźli się w końcu nad właściwym nagrobkiem. Michael położył kwiaty przy tabliczce z wyrytą w marmurze datą śmierci oraz imieniem i nazwiskiem.
Poczuł jak łzy napływają mu do oczu, ale otarł je dyskretnie dłonią i wstał. Wtedy Red przysunęła się do niego i objęła jego ramię swoimi dłońmi, aby dać mu wsparcie. Musnął jej czoło swoimi ustami, po czym otulił się mocniej swoją kurtką. Ciemnych chmur było coraz więcej na niebie i średnio mu się to podobało, ale chciał jeszcze chwilę spędzić na cmentarzu. Wróciły do niego te czasy, gdy nie musiał się niczym martwić poza nauką i szkołą i kiedy był naprawdę szczęśliwy.
– Chodźmy – poprosił w końcu, po czym przeczesał dłonią włosy, a drugą złapał rękę Red i odeszli. Wiedział, że zapewne prędzej czy później znowu się pojawi na cmentarzu. Przez te wszystkie lata od pogrzebu nie było go ani razu, a teraz, gdy w jego życiu wszystko wydawało się być poukładane, mógł sobie na to pozwolić.
:::
Drogę do domu spędzili w milczeniu, a gdy wrócili już do domu i odprawili opiekunkę, która była przez cały ten czas z Melanie, Michael postanowił pobyć ze sobą sam na sam. Oznajmił Red, że idzie poćwiczyć na dół do siłowni i zanim zniknął w piwnicy, musnął jej usta swoimi, a córce poczochrał włosy. Brunetka odprowadziła go wzrokiem, po czym włączyła małej telewizję i sama zajęła się kolacją. Ostatnio gotowała coraz więcej, aby ograniczyć jadanie na mieście, czy zamawianie do domu jakiś fast foodów. Melanie chciała jej pomóc, ale Red uznała, że da sobie radę sama i nie chciała też wykorzystywać dziecka, żeby samej móc pomyśleć nad tym wszystkim.
Minęło przynajmniej dwie godziny i Red powoli zaczynała się niepokoić o blondyna, ale pojawił się w końcu na górze. W prawdzie cały spocony i zmęczony, ale wydawało się, że czuł się już nieco lepiej. Uśmiechnął się do brunetki, która dalej krzątała się po kuchni i podszedł do niej.
– I jak się czujesz? – spytała cicho, aby Melanie niczego nie potrzebowała. Woleli jej tego wszystkiego oszczędzić, poza tym Michael uparł się, że nie będzie psuł tej dobrej relacji pomiędzy Davenport a małą jednym wyjściem na cmentarz.
– Już lepiej – zapewnił ją i oparł się o blat z butelką wody z lodówki. – Przepraszam, że wyszedłem prawie bez słowa wcześniej, ale musiałem się na czymś wyładować – dodał, patrząc się na swoje kostki, które były całe poobijane.
– Nic się nie stało, rozumiem – Skinęła głową, mieszając sos z kurczakiem, który zrobiła do makaronu. – Kolacja będzie za chwilę gotowa, więc idź się wykąp, bo śmierdzisz i wracaj – dodała, chichocząc pod nosem.
– Pójdziesz ze mną? – spytał z nadzieją w oczach, a jego dłoń zsunęła się pośladek Red. Dał jej lekkiego klapsa, przez co pisnęła cicho i skarciła go wzrokiem.
– Nie wygłupiaj się, dziecko jest w domu – powiedziała, kręcąc przy tym głową. Michael zrobił smutną minkę, ale kiedy zobaczył, że nie działa, westchnął ciężko i dał sobie spokój. Skończyło się tylko na dłuższym pocałunku, po czym zniknął pod prysznicem, a Red poprosiła Melanie, aby nakryła do stołu. Sama przygotowała jeszcze coś do picia i odcedziła makaron z wody. Starała się, aby jedli ze sobą razem, bo wiedziała, że to zacieśnia więzy i z tego, co udało jej się zauważyć, Melanie cieszyło to, że widzi tatę częściej, a sam Michael był zadowolony z tego, że miał je na raz i mógł się nimi nacieszyć.
~*~
zaraz dodam epilog!
CZYTASZ
shades • clifford
Fiksi PenggemarTo nie było tak, że on miał dwie twarze i miałam okazję poznać każdą z nich. Po prostu Michael Clifford i jego odcienie to była jedna wielka zagadka, którą los kazał mi rozwiązać. ~*~ [zakończone ✔] © text and cover by xrainbow_007x (2017/18/19) ©...