{10; news}

87 11 0
                                    

Red weszła do windy, po czym poprawiła torebkę na swoim ramieniu. Nacisnęła odpowiedni guzik z cyferką piętra, na które chciała się dostać i oparła się o jedną ze ścianek. Przejrzała się w lustrze, uznając, że po całym dniu pracy nie wygląda źle. W prawdzie był dosyć stresujący, a klient, który był niezadowolony z wyroku i wpadł z pretensjami w niczym nie pomógł. Brunetka westchnęła pod nosem, zakładając kosmyk włosów za ucho i zacisnęła wolną dłonie na butelce czerwonego wina. Umówiły się z Alysią - jedną z najlepszych przyjaciółek Red - na babskie spotkanie. W prawdzie Davenport nie miała na to w ogóle ochoty, ale uznała, że towarzystwo Ally zniesie o wiele lepiej niż towarzystwo męża. 

Brunetka zapukała do odpowiednich drzwi, gdy już znalazła się pod nimi i odsunęła się trochę. Apartamentowiec, w którym mieszkała Alysia nie był jakiś szczególnie wysoki, czy nowoczesny, ale prezentował się dosyć przyjaźnie dla oka. Red zawsze znajdowała coś, na czym dało się zawiesić oko, w oczekiwaniu, aż przyjaciółka jej otworzy. Wtedy akurat przyglądała się podłodze i rysom, jakie powstały na kafelkach. Wzięła kolejny oddech, powtarzając czynność sprzed chwili - czyli zapukanie - zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem blondynka nie brała prysznica. Kiedy znikała w łazience nic ani tym bardziej nikt nie był jej w stanie stamtąd wyciągnąć. Sama musiała uznać, że to już koniec i zazwyczaj potem zjawiała się z powrotem, cała pomarszczona, ale i odświeżona.

– Cześć! – Drzwi otworzyły się szybciej niż Red się tego spodziewała, a z mieszkania wyskoczyła drobna sylwetka Ally. Blondynka rzuciła się na Davenport, a ta zaczęła się śmiać, mogąc się tego spodziewać. 

– Cześć, wariacie – odpowiedziała, po czym odwzajemniła gest i przytuliła się do blondynki. – Miło cię w końcu widzieć.

– I vice versa, kochana – Ally wpuściła ją do środka, po czym zamknęła już za nimi drzwi. Poczekała, aż Red się rozbierze, po czym obydwie udały się już do salonu.

Alysia była raczej niskiego wzrostu. Unikała obcasów, więc nikt się nie łudził nad tym, ile tak naprawdę ma centymetrów, choć wszyscy żartowali sobie, że jest po prostu krasnalem. Blondynka jednak nie przejmowała się tym i zawsze obracała wszystko w żart. Była jedną z najbardziej otwartych osób, jakie Red znała i potrafiła dogadać się dosłownie z każdym - może poza Willem. Z Michaelem natomiast miała bardzo dobry kontakt, a kiedy spotykali się we czwórkę - Ally spotykała się z Charliem - sąsiedzi mogli słyszeć jak śmieją się do późna. 

– Opowiadaj, co słychać – Red zajęła swoje stałe miejsce i założyła nogę za nogę. Ally zniknęła na moment z kuchni, aby przynieść korkociąg. 

– Otóż nic nie słychać, Charlie wyjechał na jakieś szkolenia i nie będzie go do następnego tygodnia, a ja siedzę tutaj i się nudzę. Nic poza tym – Blondynka wzruszyła ramionami, dosiadając się do przyjaciółki, po czym zabrała od niej butelkę. – Lepiej ty zacznij ten temat. Michael się odzywał?

– Nie – westchnęła ciężko, po czym posmutniała. – Ciągle czekam na jakieś oznaki życia. Ewentualnie na telefon od Bootha. Nie wiem, co o tym wszystkim sądzić. Bardzo się martwię. Jeszcze nigdy nie znikał na tak długo i nigdy tak długo się nie odzywał. 

– Biedactwo – Ally przytuliła ją do siebie, po czym wzięła oddech. Kto jak kto, ale blondynka była bardzo dogłębnie wtajemniczona w romans przyjaciółki i czasem zdarzały się nawet jakieś pikantne szczegóły. Zresztą z Red było tak samo, jeśli chodziło o związek Alysii i Charliego. – Mam nadzieje, że w końcu jakoś to ruszy do przodu. To nie jest normalnie, aby tak zakochany facet jak Mike zostawiał na tak długo swoją dziewczynę.

Red westchnęła ciężko, nie odpowiadając już nic. Uśmiechnęła się tylko w ramach podziękowania za kieliszek wina. Dopiero potem otworzyła się trochę bardziej, choć i tak nie było to wszystko, co tak naprawdę chciała, a przede wszystkim potrzebowała z siebie wyrzucić. Ally jednak była cierpliwa i doskonale wiedziała, że przyjdzie taki moment, w którym to wszystko z brunetki wypłynie. Za dobrze ją znała i wiedziała, że próbuje udawać, że sprawy idą po jej myśli, choć tak nie było i nie jest. 

Następnie tematy zrobiły się trochę lżejsze. Zaczęły nawet nawzajem żartować, śmiać się i cieszyć ze spotkania. W szczególności Davenport. Dawno nie odwiedzały się nawzajem i przez ostatnie wydarzenia zdała sobie sprawę, że zaniedbała blondynkę, choć bardzo tego nie chciała. Zniknięcie Michaela, bankiet u Willa w pracy, kancelaria i natłok obowiązków sprawiły, że brunetka stawała się powoli kłębkiem nerwów i ostatnie o czym myślała to swoje kontakty międzyludzkie. Ally jednak była bardzo wyrozumiałym człowiekiem, zwłaszcza jeśli chodziło o przyjaciół, więc nie miała żadnych pretensji. W zasadzie to stała murem za Red i wspierała ją kiedy tylko mogła. Davenport była jej za to bardzo wdzięczna. Była dla niej potrzebnym oparciem, kiedy Clifforda zabrakło. Musiała się komuś wygadać z tego wszystkiego, co leżało jej na sercu, a nie chciała w to wszystko mieszać Aubreya, bo podobnie jak i ona, miał stanowczo za dużo na głowie. Szykował się jakiś duży proces, w którym miał wziąć udział, więc dała mu spokój. 

Kiedy wina ubyło i w butelce została mniejsza połowa - może nawet nie, telefon Red zaczął dzwonić. Brunetka przeprosiła i wyszła na balkon, aby w spokoju odebrać. Ally poczęstowała ją papierosem, więc odpaliła go, odbierając jednocześnie połączenie. Dzwonił Booth więc wolała nie przegapić tej rozmowy i zrobić wszystko, aby wysłuchać detektywa. W prawdzie ciężar na jej sercu pojawił się od nowa - chyba nawet cięższy niż przedtem, ale postanowiła, że musi to zrobić. Wolała cokolwiek wiedzieć, a nie chodzić po omacku we mgle. Booth jednak nie miał zbyt dobrych wieści. Nie chciał jej nic powiedzieć i długo tłumaczył, że lepiej załatwić to twarzą w twarz, a nie przez jakieś głupie urządzenie. Poza tym miał jej kilka zdjęć do pokazania, które powinny ją mocno zainteresować. Pomimo rozczarowania, Red bardzo mu podziękowała i obiecała, że jeśli to wszystko dobrze się skończy, to pójdą razem napić się jakiejś dobrej whisky, ewentualnie czegoś innego. Seeley z radością przyjął taką propozycję w ramach zapłaty, za wszystko co zrobił, po czym porozmawiali jeszcze moment i rozmowa się zakończyła. Red w dalszym ciągu pozostała rozdarta i niepewna. 

~*~

w końcu piątek ave

shades • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz