{23; panic}

69 10 6
                                    

Red cała w nerwach wróciła do domu. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić ani jak się zachować. Tylko jedno było pewne - musiała porozmawiać z Michaelem. I to jak najszybciej. Nie obchodziło ją to, czy robił coś ważnego, zabijał kogoś, czy nie. Miała to naprawdę w nosie. Potrzebowała wyjaśnień. I to najlepiej od zaraz. Otóż, okazało się, że to właśnie Clifford był autorem listów z pogróżkami, które dostawała regularnie przez blisko pół roku. Gdy dowiedziała się tego wszystkiego u Bootha w jego agencji detektywistycznej, po prostu poczuła się ścięta z nóg. Miała wrażenie, że znowu ktoś wykopał jej dołek pod nogami i wpadła w niego bez możliwości wyjścia. 

Przez cały ten czas podejrzewała wszystkich - naprawdę wszystkich, a w szczególności Willa, który naprawdę miałby powód do grożenia jej, ale nie Michaela. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz ktoś ją zawiódł do tego stopnia, że miała ochotę zwinąć się w kłębek i po prostu płakać. W tym wszystkim było to zdecydowanie najgorsze. Fakt, że ktoś, kogo kochała nad życie traktował ją w taki, a nie inny sposób. Spodziewała się wszystkiego, a nie gróźb od mężczyzny, z którym planowała swoja przyszłość. Booth bał się, że sama nie dojedzie do domu i coś się stanie, ale powiedziała mu, że sobie pogardzi. Musiała. 

Telefon zdawał się dzwonić i dzwonić bez końca. Poprzednie trzy połączenia Michael odrzucił, co wcale jej się nie podobało i tak naprawdę robiła się jeszcze bardziej zirytowana. A to nie wróżyło niczego dobrego. Red była spokojna i miła, ale do czasu. Kiedy ktoś potrafił być na tyle wstrętny, aby zaleźć jej za skórę, zamieniała się w wulkan na parę chwil przed erupcją. A kiedy ten wulkan wybuchał zazwyczaj nie było już czego ratować. Wtedy brunetka była już takim wulkanem, a blondyn tylko wszystko nakręcał.

Cześć, kochanie – usłyszała za piątym razem i dopiero wtedy zdecydowała się wysiąść z samochodu. Wiedziała, że gdyby była już w domu, talerze i inne lekkie rzeczy latałyby już po ścianach. 

– Daruj sobie – rzuciła tylko, po czym wsunęła z impetem klucze do zamka i je przekręciła. Była naprawdę zirytowana i lepiej było z nią nie zadzierać. – Booth mi dzisiaj wszystko powiedział - dodała, odkładając torebkę na komodę w korytarzu. – Jesteś skończonym dupkiem, Michael. 

Co się stało? – usłyszała jego niepewny głos i prychnęła pod nosem.

– Wiem, że to ty wysyłałeś te pogróżki – oznajmiła gorzko i zrzuciła ze stóp obcasy. Czuła, że przez ten deszcz zimno jej w stopy i zamierzała się jakoś rozgrzać, gdy skończy rozmawiać. – Jak długo zamierzałeś to przede mną ukrywać? – dodała, kręcąc przy tym głową. Miała ochotę się rozpłakać. Złość mieszała się z żalem i rozczarowaniem i Red nie wiedziała, czy to wszystko wytrzyma bez upicia. 

Red, ja...

– Nie obchodzi mnie już po co to wszystko i z jakiego powodu. To koniec, Michael. Dałam ci drugą szansę, po tym jak mnie zostawiłeś bez słowa, ale ją spieprzyłeś. Okłamywałeś mnie przez cały ten czas. Cały pieprzony czas – powiedziała, czując jak gula rośnie w jej gardle. Było jej przykro, że to wszystko się skończy właśnie w taki sposób, ale nie zamierzała dawać się udobruchać. 

Miała coś jeszcze dodać, ale zamarła w bezruchu, gdy poczuła na swoim karku chłód lufy pistoletu. Słowa uwięzły jej w gardle, gdy męska dłoń wyrwała jej telefon z dłoni i rozłączyła się. Potem usłyszała już tylko jak urządzenie spada na podłogę i pewnie rozbija ekran. Nie śmiała się ruszyć, bo nie wiedziała z kim ma do czynienia. Wystarczyło jednak tylko kilka słów, aby od razu zorientowała się, na czyjej muszce się znalazła, co spowodowało, że serce podskoczyło jej do gardła i zaczęło bić dwa razy szybciej niż zazwyczaj. 

– Dzień dobry, Red. 

:::

– Red? Red? Halo? – Michael zmarszczył brwi, zastanawiając się, o co chodzi i dlaczego tak nagle się rozłączyła. I tak poczuł się zbity z tropu, gdy zaczęła mówić o pogróżkach, bo dbał o to, aby nikt poza nim samym i człowiekiem, który je podrzuca o tym nie wiedział. Owszem, to właśnie Michael robił te pogróżki, a potem wysyłał jednego z nowicjuszy, aby podrzucił je do skrzynki na listy, która należała do brunetki. Robił to tylko i wyłącznie z polecenia Adkinsa, bo ten pogrzebał trochę w przeszłości Clifforda i znalazł coś, co mógł łatwo wykorzystać przeciwko Michaelowi.

Blondyn spojrzał na wyświetlacz, aby upewnić się, że wszystko jest okej, ale połączenie faktycznie zostało zakończone. Zdziwił się nieco i potem westchnął ciężko. Zignorowałby to, gdyby nie fakt, że zaświeciła mu się pewna lampka w głowie, przez którą momentalnie zadzwonił do swojego kontaktu we więzieniu. Musiał poczekać trochę zanim Zack, który był strażnikiem wewnątrz ośrodka odebrał. Normalnie to nie powinno być miejsca, ale pieniądze każdemu były potrzebne. A Michael zawsze umiał nimi dysponować i skutecznie rekrutować sobie informatorów. 

Zack, słucham – odpowiedział, na co Michael westchnął pod nosem. Musiał się w czymś upewnić i modlił się, aby to o czym myślał było prawdą.

– Zack, to ja, Mike – powiedział, po czym podszedł bliżej do ściany z szyby. – Powiedz mi, czy Adkins dalej siedzi?

Wypuścili go dwa dni temu, a co?

– Kurwa mać – mruknął pod nosem, przeczesując palcami włosy. Już wiedział, co się mogło stać i miał ochotę walić głową w ścianę. – Nic, nieważne. Zapomnij, że do ciebie dzwoniłem – dodał, po czym się rozłączył i wykonał jeszcze kilka innych telefonów.

Michael bardzo szybko połączył fakty. Jeśli Red dowiedziała się o pogróżkach, a potem w pół słowa przerwała rozmowę i nawet się nie pożegnania, coś ewidentnie było nie tak. W dodatku Adkins wyszedł na wolność całe czterdzieści osiem godzin temu. Miał wystarczająco dużo czasu, aby zorganizować sobie broń, czy cokolwiek innego i pojechać do Red. Michael nie wierzył w to, że nie dowiedział się, gdzie mieszka, bo dla kogoś takiego jak on było to dziecinnie proste. 

Potem sam udał się do swojej sypialni, gdzie miał sejf. Był dobrze zamknięty i nikt o nim nie wiedział, a już na pewno nie Red. Zabrał stamtąd swój pistolet i po upewnieniu się, że magazynek jest cały, wsunął go za pasek od spodni i zgarnął kluczyki do samochodu z szafki. Przyszedł czas, aby rozliczyć się z przeszłością, chociaż panika o ukochaną powoli wkradała się w niego coraz szybciej. 

~*~

drugi dzisiaj, bo muszę ponadrabiać zaległości, mam nadzieje, że się wam podoba! x


shades • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz