{11; breakthrough}

86 13 6
                                    

Tamtego dnia, Red siedziała w pracy jak na szpilkach. Dosłownie. Booth obiecał spotkać się z nią w przerwie na lunch, aby pokazać jej zdjęcia i opowiedzieć to, co udało mu się ustalić. Chciał też podzielić się z nią pewnymi spostrzeżeniami, przez co zamiast uspokoić, tylko bardziej podsycił ciekawość brunetki. Adwokat naprawdę nie miała głowy do żadnych dokumentów, czy klientów i wszystko to zostawiła Aubreyowi. Poprosiła go, aby się tym zajął, mówiąc jednocześnie, że da mu dzień wolnego, kiedy będzie potrzebował. Jego nie trzeba było do tego dwa razy zachęcać. Poza tym doskonale wiedział i zdawał sobie sprawę z tego, w jakim stanie była Red i chciał, aby to wszystko w końcu się wyjaśniło. 

Brunetka czekała do odpowiedniej godziny, po czym wypadła z kancelarii, jakby się tam paliło. Na piechotę poszła do knajpki, w której byli umówieni z detektywem. Wolała nie prowadzić. Coś tam w środku podpowiadało jej, że może usłyszeć coś złego i nie chciała potem spowodować żadnego wypadku, czy sobie coś zrobić. Ostatnio i tak miała stanowczo za dużo wrażeń, a to nie było najzdrowsze. Red osobiście nie pamiętała już kiedy miała okazję się wyspać i nie budzić się w nocy z krzykiem, płaczem czy przez koszmar. Miała tego serdecznie dość i po prostu chciała odpocząć. A do tego potrzebowała wiedzieć, co się działo z Cliffordem i czy jest on w ogóle w jednym kawałku. 

W knajpce, Booth siedział już przy jednym ze stolików i pił kawę. Jak zwykle miał na sobie garnitur i krawat, a jego włosy były ułożone nienagannie. Red zawsze była pod wrażeniem tego jak się prezentował. Nie miała pewności, czy to wszystko wzięło się jeszcze w FBI, czy jednak postanowił dopinać wszystko, co było związane z jego agencją - w tym nim samym - na ostatni guzik. Brunetka z duszą na ramieniu podeszła do niego, choć całą sobą obawiała się tego, co usłyszy. Nie było to z pewnością nic godnego pozazdroszczenia, a także nic przyjemnego. 

– Cześć – przywitała się, odkładając torebkę na wolne krzesło, aby jej nie przeszkadzała. Booth wstał, aby się z nią przywitać. Red dostała całusa w policzek, co nieco podniosło ją na duchu. 

– Cześć – odpowiedział, po czym usiedli już przy stoliku. Red poprawiła się jeszcze i założyła nogę za nogę. Nadal nie była pewna, czy chciała to wszystko słyszeć. – Jak się czujesz?

– Jak na załączonym obrazku – westchnęła, zakładając kosmyk włosów za ucho i spojrzała na mężczyznę. – Rewelacji na pewno nie ma, możesz mi wierzyć. 

– Domyślam się – przyznał, po czym zmierzył wzrokiem kelnerkę, która przyszła przyjąć zamówienie od Red. Brunetka poprosiła o kawę. Nie miała siły niczego przełknąć i wolała zjeść coś po tym wszystkim i po pracy niż ewentualnie się czymś zakrztusić. – Lepiej powiedz mi coś tam masz, bo zaraz zejdę tu na zawał. Od momentu, kiedy zadzwoniłeś nie mogę przestać o tym wszystkim myśleć. Chce to mieć za sobą.

- No dobrze - skinął głową, po czym sięgnął do swojej aktówki, która stała się jego wierną towarzyszką. Wyjął z niej teczkę, w której skompletował zdjęcia, ale też i kilka innych, potrzebnych mu rzeczy. - Zacznijmy może od tego, że Michael naprawdę dobrze się ukrywał. Nie wyjechał ani nic z tych rzeczy. Cały czas był w mieście. Cały czas. To nie moja sprawa, dlaczego się do ciebie nie odzywał i przypuszczam, że załatwicie to sobie we dwoje, ale odkąd raz udało mi się go złapać, postanowiłem trochę się przy nim pokręcić. Jeździłem za nim samochodem, chodziłem po ulicach i tak dalej. Znasz mnie dobrze i doskonale wiesz, że robię to w niezauważalny sposób. Poza tym jeśli chodzi o obserwowanie otoczenia, to Michael nie jest jakimś Einsteinem. Nie zorientował się, że jeden i ten sam samochód za nim jeździ już jakiś czas. 

– Wiem, wiem – przytaknęła, a potem splotła ze sobą dłonie na stoliku. – I co widziałeś? Albo czego się dowiedziałeś?

– Naprawdę wolałbym ci tego oszczędzić i nic nie mówić, ale zauważyłem wokół niego mało przyjemne towarzystwo. Prowadziłąś już kiedyś sprawę związaną z gangami i dobrze wiesz, że takiego syfu w mieście jest sporo. Michael właśnie w czymś takim się obracał. Choć to i tak delikatnie ujęte - W tym miejscu zrobił pauzę, aby wyjąć z teczki zdjęcia. Zrobił je z ukrycia Cliffordowi i wywołał. – Jestem niemal pewien, że to przywódca Black Water, no wiesz, tego gangu, który wciąż robi policji na złość. Zresztą nie tylko policji. W tamtym półświatku to właśnie członkowie Black Water dyktują innym zasady. 

– C-co?

– Zobacz – Ostrożnie podsunął jej zdjęcia. Zrobił to w prawdzie dopiero po tym jak upewnił się, że kelnerka nie wróci tak szybko z zamówioną kawą. 

Red przysunęła do siebie prostokącik, na którym momentalnie rozpoznała znajomą sylwetkę i blond włosy. Michael miał na sobie czarną kurtkę, spodnie z przetarciami na kolanach i nie tylko, a także trzymał broń. Nie spodziewała się zobaczyć czegoś takiego, ani blondyna w takiej sytuacji, ale zaczęła przeglądać je wszystkie. Później pojawił się Clifford z papierosem w ustach, w otoczeniu dziewczyn czy z szklanką do whisky w dłoni. 

– Nie jestem tego stuprocentowo pewny – zaznaczył Booth. – Jednak wszystko na to wskazuje. Będę to jeszcze weryfikował, ale to nieco podejrzane, że człowiek, który podaje się za kogoś zupełnie czystego znajduje się przy przerzucie broni nielegalnie ściągniętej z Meksyku. Nie mam pojęcia, gdzie to wszystko poszło i co się stało z tą bronią, ale tego również się dowiem. 

– Dziękuje. I tak bardzo dużo już dla mnie zrobiłeś, Booth – przyznała Red. Podniosła potem na niego swój wzrok, dzięki czemu mógł zauważyć na jej twarzy zmieszane zdziwienie z przerażeniem. W dodatku łzy napłynęły jej do oczu i chyba nie wiedziała, co jeszcze mogłaby powiedzieć. 

– Nie ma za co, jeśli tylko chcesz, to ruszę z tym wszystkim do przodu, a jeśli nie, to po prostu zostawię to w spokoju. Nie mam zamiaru o niczym wspominać policji, bo nikomu to nie jest potrzebne, ale chce, abyś przemyślała to wszystko. I jakąś sposobnością skontaktowała się z nim. Wydaje mi się, że macie całkiem sporo sobie do wyjaśnienia. Będę trzymał kciuki, abyś w końcu jakoś dotarła do niego. 

~*~

chce już ferie, amen

shades • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz