{5; pretending}

98 11 10
                                    

Red z trudem przełknęła kęs makaronu, jaki został jej podsunięty pod nos. Nie miała na niego najmniejszej ochoty i w ogóle nie chciała być w tamtym miejscu z Willem. Zmusił ją do wyjścia na kolację z rodzicami, aby przeprosiła Annę za swoje poprzednie zachowanie. Ale adwokat nie miała zamiaru tego robić. Nie odzywała się ani słowem, odkąd przyszła, a raczej została do tego zmuszona i po prostu wpatrywała się tępo w makaron i widelec, wokół którego były owinięte nitki. Miała za sobą ciężki dzień i nie przypuszczała, że jej mąż tak się nią zabawi i ją oszuka, tym samym sprawiając, że dobrowolnie przyszła do lokalu, w którym mieli zjeść we czwórkę posiłek. 

Anna spojrzała na swoją synową, a później przewróciła oczami. Ta dziewczyna nie podobała jej się odkąd zaczęła jej się stawiać i sprzeciwiać. Kobieta nie była przyzwyczajona do otwartego sprzeciwu. Mąż i syn nigdy nie włączali się z nią w dyskusję, dzięki czemu zawsze było tak, jak chciała Anna, ale odkąd pojawiła się Red, coś się zmieniło. W prawdzie Will w dalszym ciągu był jej ukochanym i posłusznym dzieckiem, ale był smutny, bo jego żona nie chciała mu dać tego, czego pragnął. Nie chciała zajść w ciążę, choć obydwoje nie byli już tak młodzi i czas zaczął uciekać. Anna chciała doczekać się wnuków szybciej niż przed przejściem na emeryturę, ale Red nie chciała nawet o tym słyszeć. 

- A jak tam w pracy, synku? - spytała, a Red dyskretnie przewróciła oczami i założyła nogę z nogę. Powoli miała dość tego udawania, że są szczęśliwym małżeństwem i wszystko jest w porządku. Nic nie było, a brunetka naprawdę powstrzymywała się resztkami sił, aby nie wstać od stołu i po prostu wyjść, nawet się przy tym nie tłumacząc. W myślach próbowała wymyślić coś, co pozwoliłoby jej się stamtąd wyrwać. Zbyt długie przebywanie w towarzystwie Anny źle na nią wpływało. 

- Całkiem dobrze - stwierdził, upijając łyk wina. Oblizał lekko wargi, a później wrócił do jedzenia swojego steku. Red przestała jeść już jakiś czas temu i po prostu obracała w dłoniach nóżkę swojego kieliszka. Chciała wyrwać się z tamtego miejsca i zadzwonić do Michaela, aby z nim porozmawiać. Stęskniła się za nim i nie mogła się doczekać, aż się znów spotkają. - Mam w tym tygodniu kilka spotkań, mam nadzieje, że pozyskam nowych klientów, a poza tym to jest dobrze, tak jak wspominałem. 

- Bardzo mnie to cieszy - Anna pokiwała z uznaniem głową, a później wzięła do ust kęs swojej sałatki. - Red, a ty może coś powiesz?

- Nie sądzę, abyś chciała słuchać czegokolwiek co powiem - powiedziała, wzruszając ramionami i spojrzała się w oczy kobiety. - Nie chcesz mnie słuchać od ślubu i nie szanujesz mojego zdania w większości spraw, więc nie mam ci nic do powiedzenia. Ani tym razem, ani w przyszłości - dodała, a później uśmiechnęła się sztucznie i zabrała swoją torebkę, którą przewiesiła przez krzesło. Sprawdziła, czy ma wszystko, a później wstała. Will złapał ją za nadgarstek i pociągnął z powrotem na krzesło.

- Nie rób scen - syknął jadowicie, ale brunetka nie miała zamiaru słuchać. Wyrwała nadgarstek resztkami sił powstrzymując się od tego, aby go nie spoliczkować.

- Nie rób scen? - prychnęła, patrząc się na niego oskarżycielsko. - Każesz mi tu przychodzić i płaszczyć się przed twoją matką, aby ją przeprosić. Ale to ja robię sceny - zaśmiała się, a później pokręciła głową. - Jesteś żałosny, Will. Szkoda tylko, że jesteś facetem, bo gdyby nie to, to z radością powiedziałabym, że zachowujesz się jak stuprocentowa zazdrosna baba, której wszyscy muszą usługiwać, ale czemu tu się dziwić. Niedaleko pada jabłko od jabłoni - dodała, spojrzała na Annę, która zrobiła się czerwona na twarzy z oburzenia i oddaliła się od stolika. 

Zignorowała dziwne spojrzenia klientów restauracji, jakimi ją obdarzali i po prostu wyszła na zewnątrz. Nie spodziewała się, że ktokolwiek za nią pójdzie, więc udała się bezpośrednio do samochodu, mając gdzieś, że wypiła trochę wina i nie powinna prowadzić. Miała tylko nadzieje, że podczas wracania do domu nie nadzieje się na żaden patrol policji, bo nie miała zamiaru tłumaczyć się z jazdy po pijaku. Westchnęła cicho, siadając za kierownicą swojego samochodu i założyła kosmyk włosów za ucho. Wsunęła kluczyki do stacyjki i przekręciła je. Silnik obudził się do życia, a Red odjechała z tamtego miejsca, nie oglądając się nawet za siebie. 

Adwokat nie miała pojęcia, jak długo jeszcze będzie się dusić w tym związku i jak długo jeszcze wytrzyma, ale obiecała sobie, że kiedy już nadejdzie moment, w którym zdecyduje się napisać pozew rozwodowy zrobi to tak, aby Will już więcej się do niej nie zbliżył i nie wtrącał się do jej życia z butami. Miała go serdecznie dość i gdyby nie to, że została zmuszona do tego ślubu, uciekłaby sprzed ołtarza szybciej niż olimpijczycy biegający sprinty. Miała serdecznie dość tego mężczyzny i gdyby nie Michael mogłaby już doszczętnie oszaleć, albo rzeczywiście chodziłaby z brzuchem.

Dotarła bezpiecznie do domu szybciej niż się spodziewała. Obyło się bez kontroli policyjnej. Red zostawiła swój samochód na podjeździe, a później weszła do domu, trzaskając drzwiami. Wiedziała, że jak tylko Will wróci, to zacznie się awantura, ale nie przejęła się tym zbytnio. Odłożyła torebkę na swoje miejsce, a później zrzuciła obcasy ze stóp i powędrowała na górę. Miała ochotę na kąpiel, ale postanowiła z niej zrezygnować. Skończyło się na szybkim prysznicu, jaki wzięła i zamknięciu się w sypialni. Chciała zaznaczyć wyraźnie, że nie będą już spali w jednym łóżku, a ona nie będzie tą, które zrezygnuje z sypialni. Nie było o tym mowy.  Ułożyła się na materacu i napisała do Michaela, a później sięgnęła po swojego laptopa i uruchomiła go, aby obejrzeć jakiś film. Nie miała już ochoty na pracę, bo znów miała popsuty humor, a jednak wolała się przyłożyć i nie robić niczego na odwal się. 

Zaczęli wymieniać ze sobą smsy, co sprawiło, że Red poczuła się troszkę lepiej. Wybrała jakiś niezobowiązujący tytuł, o którym jeszcze nie słyszała i zeszła na dół, aby zrobić sobie popcorn. Nie najadła się makaronem, a wolała nie zaszywać się w kuchni, aby sobie coś przygotować, bo miała wrażenie, że Will wróci, a naprawdę nie miała zamiaru znosić kolejny raz jego pretensji, czy głosu. 

~*~

jak sobie pomyślę, że zaraz szkoła to mi niedobrze:)

shades • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz