{1; lawyer's life}

250 15 14
                                    

Życie prawnika z pewnością wydawało się życiem na wysokim poziomie, wypełnionym po brzegi elegancją i obracaniem się w doborowym towarzystwie. Wielu z nas pewnie miało styczność z osobą wykonującą ów zawód, czy jeszcze kształcącą w tym kierunku. Wszystkie te marynarki, garnitury i sukienki, a w dodatku wypolerowane buty, wysokie obcasy i aktówki, pewien określony dress code, którego nie wolno było złamać, a także odpowiednie zachowanie. Mogło się wydawać, że ludzie takowego rodzaju byli wzorami do naśladowania, idealnymi obywatelami, mężami, czy żonami, albo dziećmi emerytowanych już prawników. Niezaprzeczalnie było to prawdą i tylko prawdą, ale nigdzie nie było wspomniane, że nawet najlepsi nie mieli czegoś na sumieniu. Wielu z nich ukrywało swoje małe grzeszki, niekiedy płacąc spore ceny, aby nie ujrzały one światła dziennego i pozostały w ukryciu na wieki wieków. 

Red zapracowała sobie na takie życie ciężką pracą, ale historia, o którą tutaj chodzi nie nawiązuje prawie w ogóle do tego, gdzie pracowała, ani w jakich warunkach przyszło jej mieszkać i funkcjonować. Historia, o którą chodzi tak naprawdę zaczęła się w momencie, w którym krzywo zaparkowała samochód, a Michael dosyć porządnie ją za to opieprzył. Pomimo swojego młodego wieku - a było nim dwadzieścia sześć lat, jakie liczyła sobie brunetka - wyszła już za mąż i znalazła sobie kochanka. Umówmy się, że Will nigdy nie był wzorowym kandydatem na osobę, z którą chciałoby się spędzić resztę życia, ale nacisk obydwu rodzin spowodował dosyć szybkie zaręczyny i ślub zaledwie miesiąc później, czego Davenport do tej pory nie mogła sobie wybaczyć. Sam fakt, że zdradzała Willa prawie w ogóle nie bolał, ale co innego już tak. Świadomość, że była tak nierozważna i nie zorientowała się przed czasem, że szatyn nigdy nie będzie miłością jej życia, nawet gdyby stawał przez to na rzęsach. Red przyzwyczaiła po jakimś czasie do życia w nerwach i ukrywania swojego romansu, a Michael tak naprawdę nie naciskał na rozwód, bo doskonale wiedział, że to nie takie proste. I po mimo wszystko ich związek kwitł, w sekrecie i bardzo powoli, ale pielęgnowali uczucie, jakim się obdarzyli i wszystko trwało do dzisiaj. 

– Stuk, puk – dźwięk uderzania knykci o szklanką powierzchnię drzwi oderwał Davenport od sporządzania czyjegoś wniosku o odwołanie. Sterta papierów również była nieodłącznym elementem tej pracy, a Red chyba już na dobre się z nimi zaprzyjaźniła. – Mogę wejść? – brunet, który stał na progu posłał swojej przyjaciółce uśmiech. W prawej dłoni trzymał teczkę z jakimiś dokumentami, a w lewej pączka polanego lukrem. James Aubrey. Łakomczuch, jeden z lepszych prawników w mieście, a także najlepszy przyjaciel Red. 

– Jasne – odsunęła się nieco od biurka i posłała mu uśmiech, mierząc go przy okazji wzrokiem. Aubrey był wyższym niż przeciętna ilość jego rówieśników, młodym mężczyzną, który zawsze nienagannie wyglądał. Tego dnia miał na sobie granatowy garnitur, który był idealnie dopasowany do budowy jego ciała, błękitną koszulę i krawat. – Co cię sprowadza? Smacznego – zaśmiała się, zakładając nogę na nogę. 

– W zasadzie, to przyszedłem po twoje podpisy, szefowo – mrugnął do niej i podsunął jej teczkę, po czym zajął się już pączkiem. – Co tam u Michaela? – zaciekawił sie. Pomimo tego, że byli wspólnikami i mieli na głowię całą kancelarię i wielu innych prawników, to zawsze znaleźli jakieś pięć minut na ploteczki. James twierdził, że nie mógł bez nich żyć, poza tym był wyjątkowo otwartym człowiekiem i nie było w ich zespole osoby, która by go nie lubiła. 

– Całkiem w porządku, umówiliśmy się na jutro – wyjaśniła, rumieniąc się mimowolnie, na co brunet zachichotał.

– Pozdrów go ode mnie – poprosił, gdy złożyła już swoje parafki we wszystkich przeznaczonych do tego miejscach. – I powiedz, że nie odpuszczę mu tego piwa. Ja nadal na nie czekam – dodał, wskazując na nią palcem, aby dodać swojej wypowiedzi powagi, ale coś mu nie wyszło. 

– Jasne, jeśli będę miała na to czas – zaśmiała się, odprowadzając go wzrokiem, po czym wróciła do pisania. Uśmiech, który wywołał na jej twarz jeszcze długo się utrzymywał i tak naprawdę nie chciał zniknąć. Red wbrew pozorom była naprawdę pogodną, młodą kobietą, tylko, że przez wszystko, w co się wplątała rzadko kiedy miała okazję, aby okazać to otaczającemu ją światu. W dodatku Will od pewnego czasu zrobił się jeszcze bardziej zimny w ich stosunkach, że bardziej się chyba nie dało, a także co chwila jej się o coś czepiał.  Zdawała sobie sprawę, że mógł coś podejrzewać, ale nie chciało jej się jakoś wierzyć, że on jest tym wzorcem wiernego męża, który czeka na żonę z utęsknieniem każdego dnia. Stali się już jakiś czas fikcją. I niczym więcej. Istnieli tylko na papierze, a tak naprawdę coraz bardziej oddalali się od siebie, żyjąc swoim życiem. Oczywiście od czasu do czasu trzeba było grać idealną parę, głównie przed jego rodzicami na jakiś obiadkach w niedzielę, ale Red była na tyle dobrą aktorką, że nie wypadała z roli, nawet gdy słyszała te uszczypliwe docinki z ust teściowej. 

Po pracy pojechała do sądu, aby skonsultować się z jednym znajomym prawnikiem, który był nieco bardziej doświadczony i zawsze doradzał jej to, co najlepsze, dzięki czemu przygotowywała się do rozprawy tak, że je wygrywała. Było tak już od jakiegoś czasu, a ona sama czuła się wyjątkowo dobrze w swoim zawodzie, jak i w sytuacji, jaka ją otaczała i w jakiej istniała. A potem został już tylko powrót do domu, podczas którego porozmawiała przez jakiś czas z Michaelem, który nieco poprawił jej humor. Opowiedzieli sobie, jak minął im dzień, a także inne ważne dla nich rzeczy, których nie chcieli pomijać. Oboje nie mogli się doczekać, aż zobaczą się po kilku dniach rozłąki, a jeśli chodziło o brunetkę, to z każdą mijającą godziną jej podekscytowanie rosło. Czuła się tak chyba od samego początku i nic, a nic nie ulegało zmianie. Cały ten romans dobrze na nią wpływał i cieszyła się, że miała taką osobę, jak Michael obok siebie. Nie pozwalał, aby monotonia wkradła się do jej życia, a także bywał przystanią spokoju, w której uwielbiała się zatrzymać, gdy Will, albo kancelaria dawały jej we znaki i nikt inny nie potrafił do niej dotrzeć.

~*~ 

witajcie w pierwszym rozdziale na shades, co sądzicie?

standardowo zaczyna się spokojnie i powoli, ale bez obaw, wszystko powoli zacznie się rozkręcać x

komentarze mile widziane:)

all the love, red x

shades • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz