Kolejny dzień. Kolejny raz cisza. Red nie wiedziała już, co o tym wszystkim sądzić, ani jak się zachowywać. Michael milczał jak grób od momentu, w którym nie pojawił się w motelu, a jej zaczęło robić się niesamowicie przykro. Nawet nie wiedziała, czy to z jej winy, czy to jednak chodzi o coś zupełne innego i nie zjawił się, bo po prostu mu coś wypadło. Nieustanne zerkanie na telefon zaczynało już ją denerwować, ale wciąż łudziła się, że może sprawi tym, że dostanie chociaż jednego, zupełnie głupiego smsa, który przyniesie jej ulgę, ale nie było nawet tego. Nawet jednego, idiotycznego smsa. Sama próbowała do niego dzwonić i czegokolwiek się dowiedzieć, aż w końcu skończyło się na tym, że zupełnie zapchała mu skrzynkę głosową. Zrobiła się tym niesamowicie zmęczona, a oprócz tego na jej sercu zaczął ciążyć inny fakt - zdała sobie sprawę, jak mało wiedziała o osobie, którą kochała najszczerszą i najmocniejszą miłością kobiety do mężczyzny. Wcześniej nie zwracała na to uwagi, bo przecież nie było po co, jako szczęśliwa dwójka, spotykali się na osobności, z daleka od innych, aby tylko móc nacieszyć się sobą i nikim innym. Red zrozumiała, że poza podstawowymi informacjami, takimi jak drugie imię, czy miejsce urodzenia, a także adres, wiedziała tylko kilka szczegółów. I to takich niewiele znaczących, a także nie wnoszących niczego do ich związku.
Potrząsnęła głową, zdając sobie sprawę, że znów się zamyśliła i przetarła bladą twarz dłońmi. Ta rozłąka zdecydowanie jej nie służyła i widzieli to wszyscy doooła - nawet Will, ale o dziwo nie padały żadne niewygodne pytania, z którymi miałaby się mierzyć raz po raz. Wszyscy jej współczuli, choć tak naprawdę nikt nie wiedział, co było powodem tego, że wigor i radość z życia tak nagle ją opuściły. Wiedział tylko Aubrey, ale sam ostatnio miał tyle na głowie, że nie mieli kiedy ze sobą porozmawiać. Red wpadła w wir pracy, aby odwrócić swoje łkające serce, które na dodatek ściskało się z bólu od blondyna o szmaragdowych oczach. Niestety było niesamowicie ciężko o nim nie myśleć, a już na pewno nie myśleć o tym, jak bardzo za nim tęskni, katując się w ten sposób w dalszym ciągu.
Red spojrzała na drzwi, do których ktoś zapukał i rzuciła od niechcenia proszę. Nie miała ochoty na pogaduszki, ale praca do czegoś zobowiązywała, czy tego chciała czy nie i musiała komunikować się z innymi prawnikami. W międzyczasie założyła kosmyk włosów za ucho i wyprostowała się. Musiała sprawiać wrażenie panującej nad sobą i swoim życiem, choć to prywatne zaczęło się niebezpiecznie chwiać i trząść, niczym gałęzie starego drzewa, które do tańca podrywa silny podmuch wiatru.
- Cześć, Red - Aubrey wstawił głowę do środka, a później niepewnie wszedł do biura. - Jak się czujesz?
- To nie jest temat, na który w tej chwili chciałabym rozmawiać, James - rzuciła ostrzegawczo, ale nie na tyle, aby się wystraszył i wycofał, machają w dodatku białą flagą. - Po prostu zajmijmy się pracą, dobrze?
- Jasne, co tylko chcesz - uśmiechnął się niepewnie, po czym odetchnął cicho. Nie chciał prowokować Red, kiedy ta nie była w humorze. Już raz to zrobił. Żałował tego do tamtej pory.
:::
Kiedy sytuacja się nie zmieniła, a wszystko wskazywało na to, że będzie jeszcze gorzej, Red zdecydowała się skorzystać z pomocy emerytowanego agenta FBI, który był jej dobrym znajomym. Seeley Booth, niegdyś dyrektor wydziału zabójstw w Federalnym Biurze Śledczym, obecnie prywatny detektyw, zgodził się z nią spotkać, choć brunetka naprawdę wolała tego uniknąć. Nie miała pojęcia, czy wplątywanie w to wszystko detektywa przyniesie cokolwiek dobrego, ale musiała spróbować. Po prostu szalała z niewiedzy o tym, co dzieje się z mężczyzną, którego kochała całą sobą. Chciała w końcu coś wiedzieć, aby chociaż zmrużyć oczy w nocy i przespać parę godzin.
Brunetka weszła do kawiarni, rozglądając się za znajomą twarzą. Podgryzła wargę, w dalszym ciągu bijąc się ze sobą wewnętrznie, czy aby na pewno dobrze postępowała. Udział osób trzecich w związku to nigdy nie było nic dobrego i powinna zdawać sobie z tego sprawę, ale była zakochana, a to wiązało się z tym, że racjonalne myślenie nie liczyło się prawie w ogóle. Red założyła kosmyk włosów i westchnęła cicho. Booth siedział w kącie, popijając kawę. W ogóle nie zwracał na siebie uwagi, co jej odpowiadało. Naprawdę bardzo mocno zależało jej na dyskrecji. Will nie mógł nic wiedzieć.
- Cześć - mężczyzna wstał, gdy brunetka zbliżyła się do stolika. Nachylił się, cmokając ją w policzek, jak to mieli w zwyczaju, po czym odsunął jej krzesło. Zawsze zachowywał się jak dżentelmen, a Temperance - żona detektywa - miała naprawdę wielkie szczęście, że zdołała go usidlić. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi i Red podziwiała ich za wytrwałość do siebie. Na początku małżeństwa z Willem, próbowała naśladować dwójkę, ale wyszło jak wyszło. Trwała w romansie z Michaelem, a ten podziewał się nie wiadomo gdzie, a także nie wiadomo z kim. Tej drugiej opcji bała się bardziej. Nie chodziło o to, że stanie mu się krzywda, bo brunetka doskonale wiedziała, że to raczej niemożliwe, ale coś wciąż nękało ją wewnętrznie i sprawiało, że zaczęła bać się opuszczenia przez blondyna. - Myślałem, że porozmawiamy u ciebie, ale tutaj też jest całkiem nieźle.
- Will jest w domu, więc nie miałabym jak cię zaprosić - westchnęła po przywitaniu się i usiadła przy stoliku. - Chce ci podziękować, Booth. To dla mnie naprawdę ważne i cieszę się, że znalazłeś dla mnie czas. Wiem, że bardzo dobrze ci idzie i jesteś rozchwytywany - dodała, chichocząc.
- Przesadzasz - machnął ręką i zachichotał pod nosem. Brunetka później złożyła swoje zamówienie, choć była to tylko kawa, a później już zaczęli rozmawiać. Red opowiedziała mu wszystko, w prawdzie bez wnikania w szczegóły, ale Booth nie miał jej tego za złe. Wiedział, że sytuacja i tak jest dla niej mocno nie komfortowa, więc po prostu sobie odpuścił. Poza tym wiedział, że brunetka i tak nie zapomni o niczym ważnym i o wszystkim mu opowie. Od zawsze była przesadnie dokładna, ale jemu również się to zdarzało, więc nikogo nie powinien zdziwić fakt, że obiecał, że dowie się, co tak naprawdę robi blondyn i co się z nim dzieje.
~*~
w końcu jakiś rozdział! x
CZYTASZ
shades • clifford
FanficTo nie było tak, że on miał dwie twarze i miałam okazję poznać każdą z nich. Po prostu Michael Clifford i jego odcienie to była jedna wielka zagadka, którą los kazał mi rozwiązać. ~*~ [zakończone ✔] © text and cover by xrainbow_007x (2017/18/19) ©...