{13; come back}

83 12 11
                                    

Red westchnęła ciężko, gdy zaczęła się ubierać, aby wyjść z pracy. Tamtego dnia było deszczowo i w ogóle Słońce uparło się, aby nie pokazywać się zza chmur. Taka pogoda dobijała ją jeszcze bardziej i naprawdę nie wiedziała, co ze sobą zrobić, gdy już wróci do domu i pustych czterech ścian. Will miał jakieś spotkania na mieście i nawet nie obchodziło ją to, kiedy wróci, bo najzwyczajniej w świecie miała to gdzieś. Sama nie spowiadała mu się, co ma zamiar robić po wyjściu z domu i nie liczyła, że on zacznie tak postępować w jej stosunku. Brunetka naprawdę miała lepsze rzeczy na głowie niż coś takiego, tym bardziej, że pojawiła się kolejna pogróżka, która doszczętnie spędziła jej sen z powiek, przez co była jeszcze bardziej drażliwa niż ostatnimi czasy. James zdążył się o tym przekonać i trzymał język za zębami, gdy nie był proszony o to, aby coś powiedzieć. Red nie była w nastroju na rozmowy i lada moment, a posypałaby się cała lawina słów, które uzbierałaby w swojej głowie specjalnie dla przyjaciela. I nie byłyby one tak kulturalne, jak mogłoby się to wydawać. 

Zawiązała pasek w płaszczu, który miała już na sobie i wyjęła spod niego włosy. Zabrała ze sobą z domu parasol, więc nie musiała martwić się o to, że deszcz je zmoczy. Zawsze potem były nie do okrzesania i sterczały na wszystkie strony, czy niemiłosiernie się puszyły, a to nie było potrzebne do szczęścia. Red upewniła się, że zabrała ze sobą wszystko, co chciała do domu, aby tam czymś się zając i później zerknęła na laptopa. Czasem urządzenie robiło jej psikusy i pozostawało w stanie uśpienia, choć ona była pewna, że go wyłączyła. Wszystko jednak było w porządku i mogła opuścić biuro. Westchnęła cicho, zamykając za sobą drzwi, po czym przekręciła klucze w zamku. Wrzuciła je do swojej torebki i poprawiła ją sobie na ramieniu. Marzyła jej się już ciepła herbata i zacisze własnego domu, choć tak naprawdę nie wiedziała, czy ma ochotę na to, aby użerać się z Willem. 

Red pożegnała się z sekretarką, po czym przeczesała palcami włosy i wsunęła dłonie do kieszeni płaszcza. Powoli dotarła do wyjścia z budynku, jednak zanim jej stopa znalazła się poza zadaszeniem, próbowała uporać się z parasolem, który jednak nie chciał współpracować. Zirytowana wrzuciła go z powrotem do torebki, uznając, że szybko znajdzie się przy samochodzie i nie zmoknie jakoś szczególnie. Wzięła oddech i wybiegła na zewnątrz. Jej kroki odbiły się echem od ściany budynku, aby po chwili nad jej głową pojawił się materiał fioletowego parasola. Red zmarszczyła brwi, nie wiedząc o co chodzi i przystanęła na moment. 

- Witaj, Red... - Usłyszała, przez co momentalnie odwróciła się na pięcie i wpadła na czyjś tors, a tym kimś był Michael. Po tych wszystkich dniach nareszcie się pojawiał. Nie mogła w to uwierzyć i wpatrywała się w niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Nie była pewna, czy to wszystko się dzieje naprawdę, czy ktoś postanowił zrobić jej żart. 

- C-co tu robisz? - spytała, czując jak robi jej się od tego słabo. Zachwiała się niebezpiecznie, ale Clifford zareagował niemal natychmiast i złapał ją w swoje ramiona, aby nie upadła. Brunetka miała wrażenie, że świat wokół niej zaczął wirować, a kamień z jej serca spadł. Jego miejsce zajęła natomiast wściekłość i chęć usłyszenia jakichkolwiek wyjaśnień. Spojrzała na mężczyznę i momentalnie odepchnęła jego dłonie od siebie. 

- Przyszedłem się z tobą zobaczyć - zaczął niepewnie, widząc jej reakcje na to, co się stało. Przeczuwał, że nieźle mu się dostanie, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zasługiwał. Naprawdę. Po tym jak ją potraktował był gotów sam siebie ukarać. - I przeprosić. 

- Miło - prychnęła, po czym pokręciła głową i odwróciła się na pięcie. - Szkoda, że dzisiaj nie mam dla ciebie czasu - dodała zgryźliwie przez ramię i ruszyła do samochodu. 

- Poczekaj! Proszę. Red. Daj mi to wyjaśnić - zaczął, łapiąc ją za rękę, ale wyrwała mu się i zaczęła szukać w swojej torebce kluczyków. Chciała się na nim odegrać i sprawić, aby poczuł się tak samo jak ona. 

- Co wyjaśnić?! Zostawiłeś mnie! - prychnęła, czując jak łzy napływają jej do oczu. Nie chciała się przy nim rozpłakać, ale wiedziała, że i tak się to jej nie uda. 

Michael zabrał jej kluczyki, którymi wymachiwała w rękach i wsadził ją na siłę do samochodu, a sam zajął miejsce za kierownicą. Red skuliła się w sobie na siedzeniu pasażera i zaczęła cicho łkać. Nie wiedziała już, co ma robić i mówić. Była kompletnie rozdarta. Z jednej strony chciała go spoliczkować, a z drugiej wolała rzucić mu się w ramiona i po prostu nadrobić ten stracony czas. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz jakaś osoba wzbudziła w niej tyle sprzeczności na raz, ale uznała, że na pewno nie chciała przeżywać tego kolejny raz, bo nie było to zdrowe i potrzebne. Zdecydowanie nie. 

- Musimy porozmawiać. 

- Nie chce - burknęła, odwracając głowę w kierunku szyby, po której zaczęły płynąć krople deszczu. 

- Red, proszę. Daj mi pół godziny. Niczego więcej od ciebie nie oczekuje - zaczął, po czym sięgnął swoją dłonią do jej. Zaczął tlić się w nim jakiś płomień nadziei, bo brunetka nie odtrąciła ręki. Nie chciał tego wszystkiego kończyć w ten sposób, bo nie wyobrażał sobie już bez niej życia, dlatego tak bardzo zależało mu na tym, aby porozmawiać w miejscu, które zawsze pozytywnie na nich wpływało. 

Pojechał do hotelu, licząc na to, że ich pokój przekona brunetkę do krótkiej rozmowy. Liczył przede wszystkim na to, aby móc jej to wszystko wytłumaczyć i aby chciała to usłyszeć. W prawdzie ułożył sobie już to wszystko, co chciał jej pokazać, ale gdy tylko ją zobaczył po tej rozłące, wszystko wypadło mu z głowy i musiał improwizować. Wyszło dobrze, zważając chociażby na to, że na razie jeszcze siedziała obok niego i choć nie rozmawiali ze sobą to wystarczała mu sama jej obecność. Naprawdę mu jej brakowało i nie było dnia, w którym nie myślałby o niej. O tym jak się czuje, czy wszystko w porządku i jak bardzo jest jej przez niego przykro. Nie mógł sobie tego wybaczyć, ale miał nadzieje, że Red to zrobi dla nich samych. 

~*~

widziałam dzisiaj zwiastun do madame butterfly i jestem w miłości:")

shades • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz