Louis ścisnął kubek dłonią i i popatrzył na substancje w naczyniu. Dzisiejszej nocy nie mógł zasnąć, ciągle płakał a na dodatek plecy strasznie go bolą od siedzenia na podłodze. Ręce położył na stole i zaraz po tym położył na niej głowę. Przymknął oczy i może udałoby mu się zasnąć gdyby nie dźwięk otwieranych drzwi z któreś z sypialni.
Głowy nie podniósł, nie miał ochoty patrzeć na Harry'ego mimo, że ten tak naprawdę nic nie zrobił.
Usłyszał dźwięk otwierania szafy i odrazu zerwał głowę do góry - Oh, dzień dobry, Louis - otrzymał uśmiech
-Idziesz gdzieś?
-Do domu - mruknął
-W lodówce masz kanapki, zrobiłem Ci - szepnął i pokazał palcem na urządzenie
-To miłe, Lou ale nie jestem głodny - poprawił rękawy swetra
-Nie żartuj sobie, chodź i zjedz - mruknął - nie rób mi tego - podszedł do lodówki i wyciągnął talerz z kanapkami - herbata? Kawa? Kakao? Cola? Woda?
-Louis, naprawdę nie - pokręcił głową przecząco - ja pójdę do domu bo mama i tak się martwi - mruknął - bardzo Ci dziękuję - chwycił za klamkę i okazało się, że drzwi są zamknięte.
-Nie wypuszczę Cię póki nie zjesz - wyciągnął klucz z kieszeni - nie dostaniesz go dopóki wszystko zniknie z tego talerza, rozumiesz? - szepnął i naprawdę ale to naprawdę starał się utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Ale było to takie trudne.
Harry przewrócił oczami - jedna kanapka - pokazał palcem
-Zjedz wszystko i zostaniesz wypuszczony - odwrócił się do niego aby niby coś posprzątać - co chcesz do picia?
-Herbata - mruknął i zaczął jeść powoli.
Louis stał tyłem do Harry'ego czekając aż woda na herbatę się zagotuje. Oparł się rękoma o blat i patrzył się tępo w swoje ręce. Zagryzł swoją wargę i w tym momencie po jego policzku spłynęła jedna samotna łza. Wytarł ją szybko dłonią i pociągnął nosem.
Zalał herbatę i postawił kubek przed chłopakiem - smacznego - usiadł naprzeciw niego i chwycił swój kubek w rękę
-Dziękuję - szepnął - spałeś coś? Wyglądasz źle - położył obie ręce na blacie
-Miałem ciężką noc - wymusił uśmiech - nic wielkiego. Odeśpię, jeszcze przez dwa tygodnie będę sam w domu więc będę mógł sobie zaszaleć - zaśmiał się
-A nie przez tydzień? - chwycił drugą kromke w dłoń i ugryzł ją
-Przedłużyło się na szczęście - zaśmiał się cicho i popatrzył w końcu na Harry'ego - daj zabiorę - wziął talerzyk i odłożył do zmywarki.
-Dziękuję Lou - mruknął - ogólnie dziękuję, że pozwoliłeś mi zostać i, że nie byłem dla Ciebie problemem - powiedział cicho - dziękuję
-Nie ma za co - kiwnął głową a usta zrobił w cienką linię następnie się uśmiechając
-Jest za co - powiedział nieco głośniej - mogę Ci się jakoś odwdzięczyć?
-Nie trzeba, naprawdę - wytarł stół. Robił wszystko aby nie patrzeć na towarzysza bo czuł, że wtedy wybuchnie i powie o kilka słów za dużo
-Louis, popatrz na mnie - rozkazał mu a Louis nie pewnie na niego popatrzył - coś się stało?
Louisowi na język cisnęło słowo "TY" ale wiedział, że nie mógł. Przynajmniej nie teraz - jestem zmęczony, Harry. To tyle - wzruszył ramionami.
-Na pewno?
-Na sto jeden procent - kiwnął głową i uśmiechnął się najładniej jak umiał.
-Kawa w piątek po szkole? - zapytał - za gościnę - dokończył szybko
-Nie jestem pewien czy będę mógł - mruknął - mam zaplanowane przez mamę wiele rzeczy, które muszę zrobić
- Oh, no dobrze - powiedział cicho - to umówiony się któregoś dnia? - odłożył pusty kubek na stół i wstał.
-O...oczywiście - skinął głową i poszedł za Harry'm - prezentacje skopiuje i dam jej w poniedziałek pendriva, dobrze?
-Oczywiście - poczekał aż Louis otworzy drzwi - Dziękuję jeszcze raz i do zobaczenia w poniedziałek, Louis - uśmiechnął się do niego i wychodząc z domu pomachał mu.
-Cześć.
💙💚
Dodane: 27.12.2017r.
Miłego dnia, kochani!
CZYTASZ
It Is What It Is || Louis Tomlinson & Harry Styles✔
Fanfiction#177 w ff, dziękuję (13.01.2018r) Louis i Harry - koledzy z klasy. Ich relacja nie jest za dobra jednak ich kontakt się polepsza i na szkolnych korytarzach słychać ich wspólny śmiech. Jedno zdanie i jedno słowo za dużo może zburzyć to co od nowa od...