Louis wyszedł z domu aby w ten jeden, deszczowy dzień się przejść na papierosa. Nerwy i zły humor nadal go trzymał choć minęło wiele czasu. Wyciągnął z kieszeni papierosa, którego odpalił zaraz po wyjściu z domu.
Jego ciuchy były trochę mokre ale nie przeszkadzało mu to zbytnio. Chciał tak jak codziennie wyjść na spacer, będąc sam w swoim towarzystwie, popłakać i po wyklinać pod nosem.
Louis był troszeczkę wczorajszy ale starał się tego nie okazywać i mimo tego trzymał się na nogach. Pod nosem zaczął mruczeć jedną z piosenek wcześniej usłyszanych w radiu.
Szedł swoją wyznaczoną ścieżką do miejsca gdzie zawsze przychodził gdzie miał problemy.
Był to koniec jednego z pobliskiego parku. Miejsce gdzie rzadko ludzie zaglądali. Miejsce gdzie Louis mógł być sobą i nikogo nie udawał.
Będąc już na miejscu odpalił czwartego papierosa i usiadł na ławce. Oparł się jedną ręką o czoło i spojrzał na swoje stare vansy.
Zaczął tupać nogą i być może to z zdenerwowania albo też z tego, że ktoś właśnie przechodził przez jego miejsce. Wsadził papierosa do buzi i zaciągnął się nim nadal mając głowę w dół - mogę papierosa? - usłyszał po chwili i popatrzył na tę osobę
-Harry? Co ty tutaj robisz? - zapytał cicho
-Dasz mi tego papierosa czy nie? - ponowił swoje pytanie i po chwili zobaczył jak Louis podaje mu papierosa i zaraz po tym odpala - to mój drugi raz, nie śmiej się ze mnie tylko - szepnął cicho
-Mhm - oparł się o mokre oparcie i wypuścił dym z płuc mi górze. Po chwili usłyszał cichy kaszel z prawej strony - od kiedy palisz, Styles?
- Od teraz - ruszył ramionami i popatrzył przed siebie- co tutaj robisz?
-Przyszedłem się przejść, a ty?
-Tak sobie przyszedłem. G...Gemms mnie wkurzyła - mruknął
Louis nie potrafił rozmawiać z Harry'm normalnie. W sumie to nie miał o czym - aha - kiwnął głową i zaraz po dwóch minutach zapalił kolejnego papierosa.
Jego noga tupała coraz mocniej a po chwili poczuł dotyk na kolanie - uspokój się, LouLou - powiedział brunet i uśmiechnął się do niego
-Harry -powiedział jego imię i zrobił minutową przerwę. Dosłownie minutową, liczył - chciałbym się o coś Ciebie zapytać.
-Mhm - włożył papierosa do buzi i lekko się nim zaciągnął
-Czy... Czy ty może pamiętasz tamtą sobotę co robiliśmy prezentację? - mówił naprawdę cicho i przy ostatnich słowach jego głos się załamał
-No tak - kiwnął głową - zrobiliśmy prezentację, zamówiłeś pizzę i rozmawialiśmy oraz piliśmy piwo. Poszedłeś spać gdzieś indziej choć poprosiłem Cię abyś był ze mną - mruknął
-Pamiętasz coś jeszcze czy byłeś tak pijany? - zacisnął zęby
-T...to chy...ba tyle - jęknął i popatrzył na szatana
-A czy pamiętasz to, że mnie całowałeś i rozbierałeś? - zapytał
-J...ja - zaczął się jąkać a Louis dostał przerażony widok chłopak - Lou... ja...
Louis wstał i odszedł dosłownie dwa kroki od ławki - co ty? - szepnął i popatrzył przed siebie
-J...ja nie wiem c...co powiedzieć - odwrócił się i popatrzył na szatyna
-Zauważyłem- prychnął i popatrzył na niego - powiedz mi o co Ci kurwa chodziło Harry Stylesie? - po jego policzku znów spłynęła łza, która zmieszała się z kroplami deszczu
CZYTASZ
It Is What It Is || Louis Tomlinson & Harry Styles✔
Fanfiction#177 w ff, dziękuję (13.01.2018r) Louis i Harry - koledzy z klasy. Ich relacja nie jest za dobra jednak ich kontakt się polepsza i na szkolnych korytarzach słychać ich wspólny śmiech. Jedno zdanie i jedno słowo za dużo może zburzyć to co od nowa od...