Rozdział 29

874 28 6
                                    

W naszym domu codziennie było co najmniej trzech obcych mi chłopaków, powoli miałam dosyć tej szopki. Po kolejnym wykładzie na temat czego nie robić i na co uważać wróciłam na górę. Już się ściemniało ale nadal wyszłam na niski balkon a z balkonu na boczne podwórko, co pomogło mi to bez zauważalnie  wyjść na ulice. Wiem ze nie powinnam tego robić i że jest niebezpiecznie ale żebym nie mogła wychodzić na dwór to jest przesada ze strony brata.
Patrzyłam w dół na chodnik i moje trampki gdy przemierzałam ulice sąsiedztwa. Muzyka idealnie rozbrzmiewała w moich słuchawkach i do rytmu spacer mi jakoś szedł. W mgnieniu oka byłam na drugiej stronie miasta i jak co noc zaszłam do tej samej stacji paliwowej po te same picie i tej samej kobiecie przy ladzie dziękowałam. Wszystko działo się tak samo ale jednak podświadomie czułam coś nie tak. Wyciągnęłam paczkę papierosów z torby i odpaliłam jedną z fajek. Dym rozpłyną się w moich płucach a lekkie pieczenie w gardle ustało po zadaszeniu już peta. Nie pale nałogowo, tak naprawdę nigdy nie paliłam, do czasu tego wszystkiego co dzieje się teraz w moim życiu i pamięci co działo się w przeszłości.
Popijałam nie dobry smak w ustach kiedy samochód który zaciekawił moje oczy podjechał pod jeden z dystrybutorów. Podeszłam lekko i zaciekawiona oglądałam samochód.
- Podoba ci się ? / Spytał głos zza samochodu
Odwróciłam się natychmiast i ujrzałam uśmiechniętego chłopaka co najmniej w moim wieku albo nawet starszego.

- Nawet jest okej, jaki to model? 300 s ? - Znasz cię na samochodach co? / Uśmiechną się do mnie wycierając prawą rękę po używaniu pistoletu dystrybutora i węża

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Nawet jest okej, jaki to model? 300 s ?
- Znasz cię na samochodach co? / Uśmiechną się do mnie wycierając prawą rękę po używaniu pistoletu dystrybutora i węża.
- Lubię szybkie samochody.
- No ten akurat ma 160 mil najwięcej.
- Mil? Przyprowadziłeś go tu zza granicy?
- Bądźmy szczerzy, tam mają lepsze auta.
Zaśmiałam się i powoli się odwracałam się na jednej nodze.
- Um, tak w ogóle Adam jestem. / Spojrzałam się z powrotem i uścisnęłam jego rękę, wyciągniętą do mnie.
- Chloe.
- Chloe ? Zagraniczne imię?
- Bądźmy szczerzy, tam mają lepsze imiona. / Zaśmialiśmy się razem a Adam złapał się serce aktorsko.
- Jak mogłaś, Polskie imiona są najlepsze.
- Wiem, wiem żartowałam, wole Polskie.
- Skąd takie imię u ciebie? / Chłopak podszedł bliżej z racji tego że czekał na kolegę który był dalej w sklepie.
- Urodziłam się w Anglii gdzie moja mama studiowała i chyba imię jej się spodobało, a może jest głębsza historia, cokolwiek.
- Angielka huh? Chcesz podwózkę, ciemno trochę? / Rozejrzał się dookoła. Czy ja na pewno chce w ogóle wchodzić do samochodu dwóch obcych chłopaków ? Chyba nie bardzo ale to może być bezpieczniejsze niż wracanie po ciemku z powrotem.
- Nie chce robić ci problemu, mam prostą drogę do domu.
- Oczywiście że nie robisz problemu, wskakuj z tyłu. / Pokazał głową w stronę samochodu i kolegi otwierającego drzwi pasażera.
- Napewno ?
- Tak, napewno. / Uśmiechną się ładnie. Otworzył tylne drzwi jak gentleman i pomógł mi wejść do niskiego samochodu. Podziękowałam i w tej chwili myślałam że za mądrością to ja nie stałam. Kto wsiada do obcego gościa samochodu? Chyba kurwa ja.
Podjechaliśmy na tylnią ulice za moim domu ponieważ trochę rozsądku jeszcze mam i powiedziałam żeby to tu mnie wysadził a ja dojdę sobie bo jak brat mnie zobaczy to nie będzie przyjemnie. Chłopak wymienił się numerami ze mną i po chwili ja zanurzałam się w mały lasek a samochód ruszył z ładnie brzmiącym dźwiękiem wydechu. Przeszłam przez ten mały lasek za domem sąsiadów i obok ich płotu, przeszłam do tyłu naszego podwórka. Zakradłam się powoli z powrotem do pokoju i zrobiłam wszystko tak jakby nic się nie stało.    

Zdążyć przed końcem [ReZi] ( ZAWIESZONE  CHWILOWO ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz