-Nie mogę uwierzyć w twoją głupotę - lamentował Himchan, prowadząc samochód.
Kidy tylko wrócili do domu i przeprali się w suche ubrania, młodszy z nich zaczął kichać. Oczywiście nie obyło się od wcześniejszej nagany ze strony Kima, za "nieodpowiedni ubiór co do pogody", przez co miał teraz pod opieką kichającego skrzata. Dzwonił nawet do swojej matki z pytaniem, czy nadal powinni jechać na tę wycieczkę skoro młodszy jest chory (mimo, że Jongup przekonywał, że nic mu nie jest). Starsza pani Kim zdecydowała jednak, że i tak mają przyjechać. Przynajmniej będzie się miał kto nim zaopiekować, a wycieczka jest podobno bardzo fajna i szkoda tak po prostu ją zostawić.
-Hyung - rzucił w odpowiedzi młodszy - Przecież mam tylko katar...
-I kaszel i gorączkę... - dodał starszy, mocniej zaciskając palce na kierownicy - A jedziemy tam na święta...
-No tak.... - mruknął blondyn - Przepraszam...
Kim nie odezwał się więcej. Mimo, że wiedział, że to trochę jego wina, bo w końcu to on w niego rzucał, to nadal był na niego troche zły.
Rzadko kiedy jeździł na wycieczki ze względu na pracę lub wcześniej szkołę. Do tego chciał, aby ich pierwsza wspòlna wycieczka była wręcz idealna. A tu chłopiec jest chory...-Nie przepraszaj - powiedział w końcu, kiedy już byli praktycznie przed domem jego rodziców.
-Gdybym nie zaczął ty byś mi nie oddał i bym się nie przeziębił - odparł Up. - Więc przepraszam....
-Dobrze już, dobrze - rzekł Himchan. - I tak jedziemy, więc najważniejsze teraz, żebyś się teraz dobrze czuł...
I po prostu nie zniszczył tego wyjazdu - dodał w myślach.
Kiedy dojechali na miejsce, zaraz po wejściu do domu przywitała ich gospodyni.
-Dzieci, już jesteście - zawołała radośnie, zaraz obu przytulając - obiad będzie za pięć minut. Idźcie narazie do salonu, jest tam tata Himchana.
-Oczywiście - rzucił starszy, jednak w końcu obaj tam poszli.
-Witajcie chłopcy - przywitał się starszy Kim.
-Ojcze - odparł jego syn, lekko się kłaniając.
–Dzień dobry - powiedział jeszcze Jongup, powtarzając gest swojego... męża.
Młodsi usiedli na przeciwnej kanapie i siedzieli tak aż do obiadu. Nikt prawie się nie odzywał, mimo iż ojciec wyraźnie próbował nawiązać jakikolwiek kontakt z Himchanem. Niestety bez powodzenia, aż do posiłku, kiedy to do rozmowy wkroczyła kobieta.
-Wiecie już dokąd jedziemy? - zapytała radośnie, kiedy już wszyscy, łącznie ze starszym bratem Kim, siedzieli przy jedzeniu.
-Nie - odparł Himchan - Przecież nie chcieliście nam powiedzieć...
-No właśnie - wtrącił Yongguk - Co to za tajemnica?
-Lecimy na Jeju - stwierdził szybko pan Kim, niszcząc tym budowane przez jego żonę napięcie.
-Czrmu im tak szybko powiedziałeś? - zawodziła kobieta - Zepsułeś wszystko...
-Takie życie - skwitował mężczyzna - A jak się czujesz, Jongup? Podobno jesteś chory, czy coś.
-Czuję się w porządku - odparł niepewnie blondyn - to tylko lekkie przeziębienie...
-To dobrze - wtrąciła pani Kim - Jak tylko Chanie zadzwonił, że źle się czujesz, to się zmartwiłam, że nie będziemy mogli jechać...
-Ale mama naprawdę chce tam jechać, więc nawet gdybyś umierał, to wyciągnęła by cię na to Jeju - zaśmiał się Guk, na co dostał od kobiety po głowie.
-Nie przesadzaj - powiedziała jeszcze, po czym kazała wszystkim jeść.
Zaraz po posiłku, tak jak było zaplanowane, cała piątka zabrała swoje bagaże i wyjechali na lotnisko.
Lecieli już dobrą godzinę, kiedy Yongguk zawołał do swojego brata, aby coś zrobił. Siedzieli w potrójnych fotelach, śpiący wtedy blondyn na środku. Nieszczęśnie jego głowa opadła na nie tą stronę i leżała na ramieniu Guka.
-Daj mi go - stwierdził cicho młodszy z braci, powoli łapiąc Upa za szyję i bark, po czym przechylił go tak aby leżał oparty o niego.
-Dzięki - rzekł Guk, chwilę przyglądając się tej parze - Dobrze razem wyglądacie.
-Może i tak - odparł, lekko się uśmiechając. - Ale co nam po wyglądzie, kiedy nie ma uczucia...
-Przecież dobrze się dogadujecie, nie? - drążył wyższy.
-Niby tak - mruknął Himchan - Ale... On nie jest taki jak inni. Przez to co przeszedł w domu rodziny Moon, boi się wielu rzeczy i jest dosyć mocno zamknięty w sobie. Nie do końca wiem, co mam robić, żeby się otworzył...
-Po prostu bądź sobą - odparł mu Guk - Jeśli będziesz udawał kogoś, kim nie jesteś to na pewno ci nie zaufa. A to chyba o to tu chodzi.
-Staram się być sobą - stwierdził młodszy Kim.
-Mam jeszcze jedno pytanie - dodał po chwili Guk.
-Będę tego żałował, ale pytaj - westchnął Chan.
-Mówisz, że on jest zamknięty w sobie i w ogòle - zaczął ten - Ale przecież, z tego co wiem, to on zaczął z tym śniegiem, jak po was poszedłem na waszym bankiecie to byliście razem i przecież razem mieszkacie. Czy on już ci nie zaufał?
-Tak sądzisz? - zdziwił się niższy.
-Trochę - odparł starszy i już miał coś jeszcze dodać, kiedy blondyn zaczął się budzić.
-Jesteśmy już, hyung? - zapytał sennie, nadal leżąc na nim.
-Nie, jeszcze trochę - odparł mu Chan, delikatnie głaszcząc jego włosy.
-Jesteście tacy uroczy - stwierdził najstarszy, na którego głos Up od razu się podniósł z ramion starszego.
-Oh, Yongguk hyung... - powiedział, lekko przestraszony. Jak on odbierze to, że przytula się do jego brata? - J-ja tylko...
-Spokojnie, nic się nie stało - uspokajał Guk, nie bardzo wiedząc o co chodzi. Przecież młodszy nie zrobił nic złego... - Możesz go przytulać. Przecież jesteście razem...
-Już dobrze - dodał jeszcze Hikchan, delikatnie łapiąc dłoń młodszego - Wszystko jest w porządku, widzisz?
-T-tak - mruknął, poprawiając się w fotelu.
-Czemu tak zareagowałeś? - zaciekawił się Guk, od razu zgromiony za to wzrokiem przez swojego brata.
-To po prostu... - zaczął Jongup - Sądziłem, że możesz być zły... to przecież twoja bliska rodzina, a ja go dotykałem...
-Mogę się nim z tobą podzielić - stwierdził Guk, cicho się śmiejąc.
-U mnie w domu nie wolno było mi dotykać nikogo, jeśli ktoś inny był w pobliżu - wytłumaczył chłopiec.
-Chwila, co? - zdziwił się Chan. - O czym ty mówisz?
-Nie wolno mi było dotykać nikogo, nawet braci, jeśli ktokolwiek patrzył w naszą stronę...- rzekł smutno blondyn. - Dlatego nie wiedziałem, czy to w porządku...
-Dla nas to w porządku, że dotykasz swojego męża - stwierdził Guk - To chyba normalne dla wszystkich...
-Dziękuję - mruknął jeszcze najmłodszy.
!#$λïπωτvδ""+*()&
Tak naprawdę, to rozdział miał być w poniedziałek. Ale bardzo mi się nudzi, więc jest dzisiaj ♥
Mam nadzieję, że się cieszycie ^^
Ps: chyba o tym tu nie wspominałam, ale w tym ff obecnie jest grudzień~
CZYTASZ
Marriage | Himup
Fiksi PenggemarParing: Himup Kim Himchan to syn właściciela jednej z lepiej prosperujących firm w Seulu. Moon Jongup jest w podobnej do niego sytuacji, jednak on jest przegrany już na starcie. Jak może się skończyć ta historia, kiedy ich rodzice całkowicie oszal...