Reszta dni w domku na Jeju minęła całkowicie rutynowo. Himchan prosił Jongupa, żeby ten w końcu przestał się dziwnie zachowywał, a ten nadal sądził, że jest całkowicie normalny i teraz już taki będzie. Reszta rodziny miała niezły ubaw z ich historii i tego co brunet wyprawiał, aby przekonać do siebie drugiego.
Tak na przykład raz ciemnowłosy zrobił śliczną, nastrojową kolację przy świecach. Piękny zapach cynamonowych świec roznosił się po domu, rodzice razem z pozostałymi dziećmi specjalnie pozamykała się w pokojach, aby choć trochę ułatwić mu to, co chce zrobić (to, że pani Kim razem z Taeyon siedziały przy monitoringu i obserwowały każdy jego ruch się nie liczy).
I wszystko wydawałoby się, że było idealne i zaplanowane oprócz tego, że no cóż... Pan wielce romantychny Kim Himchan zapomniał zamówić jedzenia.
Jongup wyzwał go wtedy od idiotów i ze śmiechem, bo co jak co ale to było śmieszne, zrobił za bruneta dla nich ramen z papierka. Zawsze coś.Teraz jednak był już sylwestrowy wieczòr. Cała rodzinka siedziała w salonie przy dużej ilości różnych alkoholi. Himchan co prawda chciał zabrać blondyna na kolację w tem dzień, ale dostał zakaz od swojej mamy, bo podobno za bardzo męczy Upa, a poza tym to święto i mają je spędzić razem.
-Oppa, zatańcz ze mną - nagle dobiegł ich piskliwy głos Taeyon, skierowany do Jongupa.
-Jasne - odparł jej ten, chwiejnie wstając i podchodząc do niej,aby zaraz zacząć taniec, który jak dla Chana był zdecydowanie zbyt intymny.
Co prawda jeszcze nie wybiła północ, ale wszyscy, a w tym głównie blondyn, bo jak wszyscy wiedzą ma słabą głowę, byli już wstawieni, albo i bardziej. Nawet najstarsza dwójka.
-Zacznij działać zamiast tylko patrzysz jak Tae próbuje ci go odbić - stwierdziła Seorin, trącając bruneta w ramię. Ta dwójka z całego towarzystwa była najbardziej trzeźwa. Geny po babci.
-Ale co ja mam zrobić? - jęknął ten, patrząc jak jego młodsza blond siostra buja biodrami do rytmu za blisko chłopaka - Próbowałem już wszystkiego. Romantyczne kolacje, ładne prezenty. Nawet próbowałem go sprowokować, żeby dokładniej powiedział o co mu chodzi...
-A próbowałeś go przeprosić? - przerwała mu dziewczyna, na co ten tylko zaprzeczył ruchem głowy - Ty jesteś taki głupi sam z siebie, czy ci za to płacą?
-Ale o co ci chodzi?
-Znam tego chłopaka krócej niż ty,ale wychodzi na to że lepiej - westchnęła - On nie chce drogiego jedzenia ani prezentów. Ani tym bardziej kłòtni. Jongup po prostu czeka aż go przeprosisz i okażesz mu przy tym trochę ciepła.
-To co ja w końcu mam zrobić? - brunet nadal nie rozumiał.
-No idź go zabierz od Taeyon i go przeproś - mruknęła lekko zirytowana - Tylko polecam nie robić tego tutaj. Zabierz go na górę.
Himchan zrobił to, co mu poradzono. Szybkim krokiem podszedł do "tańczącej" dwójki, o ile to tańcem można było nazwać i mimo protestów chwycił chłopaka za nadgarstek zaraz ciągnąc go do niegdyś ich pokoju, gdzie od razu posadził go na łóżku.
-Dlaczego tutaj jesteśmy? - zapytał cicho blondyn, patrząc na swoje dłonie.
-Bo chciałem z tobą porozmawiać - rzekł brunet siadając obok niego.
-Nie boisz się, że nie będę nic jutro pamiętał?
-Nie wypiłeś aż tyle - stwierdził, na co niższy lekko się uśmiechnął.
-Fakt - rzucił, bawiąc się nerwowo palcami - A o czym chciałeś ze mną rozmawiać?
-W zasadzie to ja chciałem... - zaczął, jednak nie do końca wiedział jak powinien ująć to, co chciał powiedzieć - Chciałem cię przeprosić. Za to wszystko co o tobie powiedziałem.
-Seorin cię oświeciła, co trzeba zrobić? - zaśmiał się Moon, w końcu spoglądając na drugiego.
-To tak oczywiste? - zdziwił się Chan, na co drugi pokiwał lekko głową - Ale sam z siebie też chciałem to zrobić. Jak już się dowiedziałem, że tak trzeba...
-Nie wiem, czy powinienem przyjąć takie przeprosiny - udał zamyślonego Up, wstając i dotykając palcami brody - Skoro trzeba ci mówić, żebyś to zrobił... To chyba nie do końca szczere...
-Proszę cię, wybacz mi już! - zajęczaĺ Kim, pociągając swojego męża za biodra sobie na kolana i mocno przytulając - Zrobie co tylko zechcesz ale nie obrażaj się już na mnie!
-Cokolwiek zechcę? - powtórzył ten, odwracając się na kolanach bruneta tak, aby siedzieć do niego przodem i owinął wokół niego nogi.
-Porzałuję tego, ale tak. Cokolwiek zechcesz - potwierdził Chan.
-Więc pocałuj mnie - szepnął jasnowłosy, od razu mocno się rumieniąc.
-Naprawdę tego chcesz? - zdziwił się drugi, patrząc mu głęboko w oczy, na co ten pokiwał zgodnie głową - Dobrze więc. Zrobię to.
Po tym delikatnie złączył ich wargi. Na początek robił to bardzo delikatnie, a młodszy niezdarnie próbował je odwzajemnić, jednak po chwili zaczął go pogłębiać.
Położył młodszego na plecach, a sam zawisł nad nim nadal nie przerywając pocałunku, aby moment później odkleić się i połorzyć obok niego i przykryć ich kołdrą, na co młodzszy jęknął niezadowolony.
-Może jak będziesz w zupełności trzeźwy, to w przyszłości zrobimy coś więcej - rzekł, mocno go przytulając i zamykając oczy - A teraz czas lulu.
Niedługo po tym oboje zasnęli.
××××××××××××××××××××××××××××××××××××
Ranek dnia następnego, jak można się domyślić był ciężki dla wielu osób. W końcu kac morderca nie ma serca.
-Dobrze, że wcześniej cię odciągnąłem od alkoholu - stwierdził Chan do blondyna, który skończył tylko z lekkim bólem głowy.
-Ta - mruknął Up, delikatnie głaszcząc dłoń swojego męża, która teraz znajdowała się na na jego udzie. Jednocześnie przyglądał się siedzącej na przeciwko niego pani Kim oraz Taeyon, które dosłownie umierały po wczorajszej libacji.
-Widzę, że się pogodziliście - rzucił nagle pan Kim wchodząc do kuchni, gdzie obecnie się znajdowali i szeroko się uśmiechając. Jego również alkohol nie jest w stanie pokonać, ma się te geny - To dobrze. A teraz, zbierajcie się. Zaraz musimy jechać, bo mamy samolot za dwie godziny.
-Dobrze - rzekł blondyn, łapiąc swojego męża za rękę i kierując się do pokoju, aby zabrać walizki.
-Będę tęsknić za tym miejscem - stwierdził jeszcze młodszy, kiedy już żegnali się z domkiem.
-Jeszcze tu przyjedziemy - odparł Chan, uśmiechając się do niego.
-Obiecujesz?
-Obiecuję - zaśmiał się brunet - Ale teraz musimy jechać. Obowiązki wzywają. Masz szkołę, a teraz jeszcze będzkesz musiał zarządzać firmą.
-Dlatego nie chcę wracać - zauważył, po czym wsiedli do samochodu aby wrócić do stolicy.
Kto się spodziewał jeszcze jednego rozdziału dzisiaj?
Nikt? Spoko, ja też nie. Ale tak was kocham, że dodałam go (i dlatego, że mam napisany jeszcze jeden więc czemu nie xd)
![](https://img.wattpad.com/cover/127868338-288-k870355.jpg)
CZYTASZ
Marriage | Himup
FanfictionParing: Himup Kim Himchan to syn właściciela jednej z lepiej prosperujących firm w Seulu. Moon Jongup jest w podobnej do niego sytuacji, jednak on jest przegrany już na starcie. Jak może się skończyć ta historia, kiedy ich rodzice całkowicie oszal...