#25

89 15 16
                                    

-A mi powiesz? - rozległ się głos Himchana, który opierał się wtedy o framugę drzwi do salonu i z zaplecionymi na piersi ręcami przyglądał się całej scenie.

-H-hyung... - mruknął zaskoczony Up, który nawet nie zorientował się, kiedy jego mąż tam przyszedł. A on prawie powiedział tej dwójce co się stało... Dobrze, że nie zdążył - Co tu robisz?

-Mieszkam? - zapytał retorycznie, smutno się uśmiechając - A ty, wytłumaczysz nam w końcu, co dzieje się naprawdę?

-Nic się nie dzieje... - próbował przekonywać jasnowłosy, jednak nie miał odwagi spojrzeć na któregokolwiek z nich, więc siedział ze spuszczoną głową.

-Nie kochasz mnie już? - dociekał Kim, podchodząc do swojego ukochanego i kucając przed nim.

Przez chwilę zapanowała cisza. Nikt nic nie mówił, wszyscy czekali na odpowiedź najmłodszego. Ale on nie wiedział co powiedzieć. Jednak kiedy już chciał coś rzec, usłyszeli dźwięk dzwonka do drzwi.

-Otworzę - rzucił pospiesznie blondyn, po czym sprawnie wszystkich wyminął, aby dotrzeć do wejścia i otworzyć drzwi.

Jednak osoby, która za nimi stała nie spodziewał się ani trochę. Był to Taehyung, ubrany wtedy w ciasne, opinające jeansy w granatowym kolorze, a do tego założył zwykły, luźny t-shirt.

-Mogę wejść? - zapytał przybyły, na co Up tylko lekko pokiwał głową, po czym przesunął się, aby przepuścić gościa.

-Po co przyszedłeś? - spytał szybko gospodarz, nie siląć się na chociażby najmniejsze uprzejmośći - Himchan jest w domu...

-To co, że jest? - wzruszył ramionami chłopak, podchodząc bardzo blisko Moona. Do tego stopnia, że niższy stał oparty plecami o ścianę, a ręce drugiego zajmowały miejsce z obu stron jego głowy - Przecież jesteśmy razem, a on o tym wie...

-Tak, ale to w zasadzie bardziej jego dom, więc... - chciał coś powiedzieć Jongup, jednak usta Kima skutecznie zagłuszyły jego słowa.

Wyższy przeniósł jedną dłoń na biodro drugiego, wcześniej każąc położyć Upowi  rękę na jego brzuchu. Zaczął penetrować wnętrze jego jamy ustnej językiem, i mimo protestów niższego coraz mocniej dociskał swoje ciało do drugiego.

-Tak bardzo cię kocham... - wysapał między pocałunkami Tae, kiedy jasnowłosy po prostu starał się go od siebie odepchnąć.

-Jongup, kto przyszedł? - nagle usłyszeli z salonu głos Yomgguka, który chwilę później pojawił się w korytarzu - Witaj Taehyung. Co cię tu sprowadza?

-Przyszedłem odwiedzić mojego chłopaka. To chyba jeszcze mi wolno, czyż nie? - warknął ciemnowłosy, na pokaz biorąc blondyna za rękę.

-Wolno, oczywiście - mruknął Guk, podchodząc bliżej, aby rozłączyć ich dłonie i pociągnąć swojego brata za siebie - Tylko, że twój chłopak nie jest twoim chłopakiem, bo cię kocha.

-Jongup, o co mu chodzi? - spytał, udając zdziwionego Tae, spoglądając na jasnowłosego, który wtedy ponownie spuścił wzrok - Dlaczego on uważa, że ty mnie nie kochasz?

-Nie wiem - mruknął w odpowiedzi bardzo cicho Moon, na co Daehyun, szybko podchodząc do niego z salonu, mocno złapał go za ramiona i odwrócił w swoją stronę.

-Powiedz prawdę. Obiecuję, że obronimy cię przed nim, tylko musisz nam odpowiedzieć - rzekł starszy, na co Taehyung prychnął zirytowany - On zmusza cię do tego związku, prawda? Nie chcesz tego?

-To nie tak, chcę tego - skłamał, nie przekonując tym nawet siebie, Up.

-Chan, zabierz go. Nie mogę już słuchać jego kłamstw - rzucił Dae, popychając młodszego w stronę jego męża, po czym odwrócił się do Tae i obejmując go ramieniem, zaczął prowadzić w stronę drzwi.

Himchan w tym czasie, po usłyszeniu całej tej rozmowy, jak i zrozumieniu, że z jego ukochanym jest coś nie tak, zabrał blondyna z powrotem do salonu, gdzie usiadł na fotelu a jego posadził sobie na kolanach i mocno przytulił. Yongguk widząc co się dzieje, nie chciał im przeszkadzać i odszedł do któregoś z pokoi.

Na początku żaden z nich nic nie mówił. Po prostu cieszyli się swoją wzajemną obecnością, w końcu prawie nie utrzymywali kontaktu przez ponad tydzień.

-Przepraszam hyung - szepnął w końcu młodszy, nadal nie puszczając drugiego - To, co zrobiłem... Nie chciałem tego. Ale on groził, że jeśli z nim nie będę zabiją cię. Nie chciałem, żebyś cierpiał...

-Bardziej cierpiałem sądząc, że mnie zostawiasz - odparł Chan, odsuwając od siebie trochę swojego męża, aby móc spojrzeć mu w oczy - Tak bardzo za tobą tęskniłem... Proszę, nie rób mi tak więcej...

Po tym zmniejszył dzielącą ich odległość i delikatnie pocałował miłość swojego życia. Żaden z nich nie chciał pogłębiać pocałunku, taki wystarczająco wyrażał wszystkie będące w nich wtedy uczucia. Po chwili jednak musieli się od siebie odsunąć, gdyż do pomieszczenia wszedł Daehyun.

-Nie to, że chcę wam przerywać taką chwilę, jednak muszę wam coś powiedzieć - zaczął, siadając na kanapie obok.

-O co chodzi? - pospieszał Kim, patrząc na niego wyczekująco.

-Chciałem was tylko poinformować, że Taehyung nie będzie już wam więcej groził.

-Jak to zrobiłeś? - zdziwił się Jongup, otwierając ze zdumieniem szerzej oczy.

-No cóż... Mam swoje sposoby - uśmiechnął się tajemniczo, a zakochani zmarszczyli zaciekawieni brwi.

Daehyun wziął Kima pod ramię, po czym szybko wyciągając z kieszeni telefon pokazał mu pewne zdjęcia. Dokładniej na zdjęciach tych, znajdował się Wonshik wraz z chłopakiem, którego zna cała szkoła pod pseudonimem Leo. I wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że ciemnowłosy siedział na kolanach rudego. Na drugim zaś zdjęciu całowali się oni.

-I co z tego, że masz takie zdjęcia? - mruknął zirytowany Kim, patrząc ze znudzeniem na drugiego.

-To na przykład, że jeśli roześlę te zdjęcia do kolegów twojego braciszka, to straci on całkowicie ich szacunek jak i wsparcie. A z nim i ty, więc oboje będziecie mieli dosyć konkretnie przechlapane. Nie chcesz tego, prawda?

-Czego oczekujesz wzamian za dyskrecję?

-Zostaw całą moją rodzinę, jak i rodzinę Himchana w spokoju.

-Jaką mam pewność, że nie roześlesz ich?

-Masz moje słowo. Ale jeśli cokolwiek stanie się któremuś z nich...

-Okej, zrozumiałem przekaz. A teraz już pójdę.

-Naprawdę? Wonshik jest gejem? - zdziwił się Jongup, unosząc jedną brew w górę - Przecież to częściowo za to mi się dostawało.

-Jak to mówią, najciemniej jest pod latarnią - zauważył Kim - Ale przynajmniej my będziemy mieli spokój...

-Zawsze coś - mruknął Dae, jednak nie dany był im odpoczynek.

-Moon Jongup, co się z tobą działo?! - nagle drzwi z impetem się otworzyły, a do salonu wbiegła zdenerwowana pani Kim. No tak, ona zawsze przychodziła w idealnym momenie...

No ja musiałam dać tu tą kobietę lol
A tak wgl, to powinnam już to kończyć, ale nie mam pomysłu jak =Z
A jak minęły wam święta~?

Marriage | Himup Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz