-Jesteśmy! - zawołał głośno Chan, przekraczając próg domu. Zaraz po tym, jak kupił prezent dla swojego męża mogli wracać, co też zrobili, jednak stanie w korku z wiecznie gadającą Taeyon to nic przyjemnego.
Brunet, zamiast odpowiedzi usłyszał tylko jakby coś upadało lub odbijało się od podłogi (?), więc to tam czym prędzej się udał.
Zastał tam blondyna, który podskakując próbował włożyć złotą gwiazdę na czubek.
-Hyung~ - mruknął smutno młodszy, kiedy zauważył chłopaka, wyciągając rękę ku góże - Nie sięgam. Pomóż mi!
-Daj to - zaśmiał się cicho, zabierając od niego przedmiot i szybko kładąc go na jego miejsce na drzewku, po czym dokładnie mu się przyglądając. Kolorowe bombki i lampki ładnie współgrały ze złotymi łańcuchami tworząc wręcz magiczną atmosferę. - Ładnie ją ubrałeś.
-Dzięki - uśmiechnął się Up, podchodząc bliżej drugiego i lekko go przytulając, co lekko zdziwiło bruneta, mimo iż wiedział jak młodszy kocha tulasy - A jak było na zakupach?
-Nawet o nich nie wspominaj - westchnął ten oddając uścisk i opierając brodę o głowę mniejszego. Jednocześnie wdychał przyjemny, truskawkowy zapach jego szamponu do włosów, ale do tego by się nie przyznał - Myślałem, że ją zamorduję...
-Aż tak źle?
-Jej buzia się nie zamyka - rzucił, na co ten się zaśmiał. - Ja nie żartuję. Więcej nigdzie z nią nie jadę. No chyba, że będziesz ze mną.
-Uroczy jesteś, hyung - stwierdził Up, nadal nie puszczając ciemnowłosego - Ale nie wiem dlaczego tak się zachowujesz. Normalnie taki nie jesteś.
-To dzięki mnie - rzekła nagle wchodząca do pomieszczenia Taeyon, całkowicie niszcząc atmosferę, przez co chłopcy odsunęli się trochę od siebie - Ale nie przeszkadzajcie sobie. Udawajcie, że mnie tu niema, czy coś...
-Jasne - mruknął Chan, odwracając się i już miał wychodzić z salonu, kiedy przypomniał sobie o słowach swojej siostry na temat młodszego - Jongup, chodź ze mną.
-Dlaczego? - zdziwił się blondyn, spoglądając raz na Chana raz na dziewczynę, która zaczęła się śmiać ogarniając zachowanie swojego brata.
-Ja cię wtedy tylko prowokowałam. Żebyś się przyznał do... czegoś. - odezwała się blondynka, po czym zwróciła się do Upa - Ale idź. Himchan lubi spędzać z tobą czas.
-Okej - wzruszył ramionami ten i szybkim krokiem podszedł do ciemnowłosego zaczynając go wypytywać - A do czego miałeś się przyznać?
-Zapomnij o tym - mruknął mu w odpowiedzi Kim.
-No ale hyung, mi nie powiesz?
-Nie - odparł zbyt szybko starszy.
-Hyung, no - skomlał blondyn, jednak drugi nadal go zbywał.
Skończyło się tym, że zirytowany Himchan odrobinę (albo bardziej niż odrobinę) podniósł głos na młodszego, strasząc go tym.
Blondyn cicho przeprosił i szybko wybiegł z pokoju, do którego zdążyli wejść, wracając z powrotem do salonu.
-Stało się coś? - zdziwiła się Taeyon, kiedy chłopak usiadł skulony na drugiej stronie kanapy, tępo patrząc w telewizor, w którym leciała akurat jakaś tandetna drama.
-To nic - odparł jej, słabo się do niej uśmiechając, aby zaraz ponownie stracić wszystkie emocje.
-No dalej, nie duś tego w sobie - zachęcała dziewczyna, lekko ruszając go stopą, bo leżąc ręcami nie sięgała.
CZYTASZ
Marriage | Himup
FanfictionParing: Himup Kim Himchan to syn właściciela jednej z lepiej prosperujących firm w Seulu. Moon Jongup jest w podobnej do niego sytuacji, jednak on jest przegrany już na starcie. Jak może się skończyć ta historia, kiedy ich rodzice całkowicie oszal...