-Stało się coś? - zapytała pani Kim.
-Nowożeńcy się pokłócili - rzekł Guk, wzruszając ramionami.
-Jak to pokłucili? - ożywiła się kobieta. - Krzyczałeś na naszego maluszka?
-Ja pierdolę - westchnął niesłyszalnie Chan. Od kiedy to jego rodzina tak polubiła JEGO męża? Kto im w ogóle pozwolił o nim tak mówić?
-Himchan na niego nawrzeszczał - naskarżyła Taeyon naciskając na ostatnie słowo i patrząc wrogo na brata.
-Nie tak cię wychowałam, Kim Himchanie! - krzyknęła, po czym wyganiając go z kanapy szybko nakazała iść do chłopca i błagać o wybaczenie, a przy okazji zawołać na posiłek. W końcu jedzenie jest bardzo ważne.
Brunet powoli zaczął zbliżać się do ich wspólnego pokoju. Chociaż pewnie teraz już młodszy nie będzie chciał z nim mieszkać. Niespiesznie nacisnął klamkę i wszedł do środka, gdzie ujrzał kupkę nieszczęścia zawiniętą na łóżku.
-Jongup? - zapytał cicho, jednak nie otrzymał żadnej reakcji, więc podszedł bliżej i usiadł na brzegu. Dopiero wtedy blondyn łaskawie obdarzył go spojrzeniem.
-Odejdź - mruknął, próbując zepchnąć go stopami z mebla.
-Przestań - zaśmiał się Chan, mimo iż zdawał sobie sprawę, że młodszy mógł się na niego obrazić.
-Odejdź - powtórzył Up bardziej stanowczo - Miałeś rację. Za dużo się boję i jestem dzieciakiem, więc teraz będę jak poważny mężczyzna i nie będę z tobą spał ani cię przytulał i będę całkowicie samodzielny. Więc możesz sobie iść.
-Ale ja nie chcę odchodzić - rzekł Himchan, próbując złapać go za rękę, jednak ten szybko ją zabrał - To co powiedziałem... Nie powinienem. To nie jest prawda. Faktycznie zachowujesz się czasem jak dzieciak, ale przecież masz do tego prawo, bo jesteś jeszcze młody. Więc proszę nie obrażaj się już i chodź teraz ze mną na obiadek, hm?
-Nie obraziłem się hyung, bo masz rację. Jestem słaby i wszystkiego się boję - rzucił Up, wstając i kierując się do wyjścia - Ale pójdę na obiad. Jestem głodny.
-Jasne - mruknął smętnie brunet, wlokąc się za nim..
~~~~~~~
Następne dwa dni to było tylko bieganie po sklepach, sprzątanie i gotowanie. W końcu święta. Jednocześnie były to dwa najdłuższe w życiu Himchana dni, kiedy to pewien niski blondynek strzelał fochy i uciekał przed konfrontacją z nim. Chyba nie trzeba mówić, że Kim musiał przenieść się do pokoju gościnnego.
Jednak kiedy tylko nastał ten magiczny wieczór, kiedy przyjechała też Seorin, druga siostra Himchana, wszystko się zmieniło.
-Jako głowa rodziny, chciałbym wszystkim z nas życzyć wesołych świąt - stwierdził pan Kim. Siedzieli już wtedy po wieczerzy przygotowanej przez kobiety w salonie, a w tle leciały piękne kolędy - Co roku był to dla nas wyjątkowy i magiczny czas, kiedy to spotykaliśmy się całą rodziną. Na te święta nasza rodzina się powiększyła, o Jongupa, i mam nadzieję, że już wszystkie święta będzie on spędzał z nami.
-Dziękuję - odparł nieśmiało blondyn. W końcu zyskał rodzinę, która się o niego troszczyła.
-No, a teraz czas na prezenty - zawołała radośnie najstarsza kobieta, niszcząc tym samym tę cudowną chwilę. No ale còż. Przecież to tylko o tym wszyscy myślą po jedzeniu - To może właśnie zacznijmy od naszego maluszka, bo to jego pierwsze święta z nami.
-Przepraszam, ale mogłaby mnie pani tak nie nazywać? - powiedział cicho Up, krzywiąc się na przezwisko. Oj źle mu się ono kojarzyło...
-Oh, oczywiście - kobieta lekko się speszyła, jednak szybko jej przeszło i podała mu duże, niebieskie pudełko.
CZYTASZ
Marriage | Himup
FanfictionParing: Himup Kim Himchan to syn właściciela jednej z lepiej prosperujących firm w Seulu. Moon Jongup jest w podobnej do niego sytuacji, jednak on jest przegrany już na starcie. Jak może się skończyć ta historia, kiedy ich rodzice całkowicie oszal...