-Wstawać lenie! - zawołał donośny głos, kiedy wysoka postać wparowała do pokoju dwóch chłopców i szybko rozsunęła zasłony - No dalej! Raz dwa!
-Jeszcze pięć minut...- mruknął Jongup, jeszcze bardziej wtulając się w tors swojego męża, bo w końcu to tak zasnęli.
-Ani nawet trzech wam nie dam, jak zaraz nie podniesiecie tyłków! - kontynuowała pani Kim donośnym głosem. - Macie minutę, idę obudzić Yongguka i tu wracam. Radziłabym do tego czasu wstać.
Blondyn nadal nic sobie z tego nie robił. Skoro nie musiał iść do szkoły to chyba nie powinien tak szybko wstawać, prawda? Kto normalny jest budzony w dzień wolny? Przecież tak nie wolno...
-Upie, wstawaj - mruknął po chwili Chan, delikatnie przytulając miażdżącego mu klatkę piersiową chłopca - Ona nie da nam spokoju.
-Nie chcę - odparł mu ten, nie ruszając się w nawet najmniejszym stopniu.
-Ale wstawaj - rzekł brunet, powoli przesuwając się do tyłu, tak żeby usiąść opierając się plecami o ścianę. Oczywiście młodszy nadal ani myślał go puścić, więc wyszło tak, że siedział mu na kolanach.
- Musisz się kiedyś obudzić - zaśmiał się w końcu starszy, widząc że drugi nawet mimo tego zaczął mu przysypiać na ramieniu, a kiedy do pokoju wkroczyła pani Kim pospiesznie dodał - I myślę, że to kiedyś powinno być teraz.
-A wy co jeszcze w łóżku?! - krzyknęła kobieta podchodząc do nich - Mówiłam wstawać! Jest dużo rzeczy do zrobienia!
Blondyn jeszcze bardziej schował na to głowę w zagłębieniu szyi drugiego i zaczął odrobinę kręcić głową na boki.
-Naprawdę, jakie lenie - westchnęła zrezygnowana po chwili - Śniadanie za pięć minut. Możecie przyjść w pidżamach, ale chodźcie.
-Dobrze - rzucił Kim, po czym zwrócił się do swojego partnera - Chodź. Jestem głodny.
-Hyung~- jęknął niezadowolony chłopiec, nadal nie puszczając go. - Nie chce mi się.
-Ale mi się chce.
-Nie - rzucił tylko blondyn, nadal się nie ruszając.
-To nie - odburknął mu Chan, po czym energicznie wstał chwytając drugiego pod pupą aby nie spadł, i zaczął udawać się w kierunku kuchni.
-Hyung, co ty robisz?! - zaczął krzyczeć Up - Puść mnie!
-Nie chce - zaczął imitować drugiego ciemowłosy, podrzucając go sobie w ręcach. Jongup lekko się tego przestraszył i mocno objął jego szyję. A co gdyby go upuścił?!
-Oppa~! - dobiegł ich nagle piskliwy, damski głos.
Himchan zatrzymał się w miejscu słysząc to. Tak dawno już go nie słyszał...
-Taeyon - zawołał podchodząc bliżej niej, zapominając o młodszym na jego ręcach. Dopiero, kiedy ten zaczął się kręcić puścił go.
-Widzę, że nieźle się bawicie - zaśmiała się dziewczyna, przyglądając się blondynowi - A ty to pewnie Jongup.
-T-tak - potwierdził niepewnie chłopiec - A ty to..?
-Taeyon, jedna z jego sióstr - wytłumaczyła, patrząc znacząco na bruneta - Miło cię wreszczie poznać.
-Co tu robisz? - przerwał im Chan - Dawno nie byłaś już w domu.
-Przyjechałam na święta - rzekła - W końcu są za dwa dni.
-Ah. To dla tego wasza mama mówiła, że jest dużo do zrobienia - stwierdził Up, układając usta w delikatny dziubek.
Dziewczyna ponownie się na to uśmiechnęła. Dopiero co poznała blondyna, a już zdążyła go polubić. Był nawet uroczy, nie dziwiła się, że jej brat się zakochał.
CZYTASZ
Marriage | Himup
FanfictionParing: Himup Kim Himchan to syn właściciela jednej z lepiej prosperujących firm w Seulu. Moon Jongup jest w podobnej do niego sytuacji, jednak on jest przegrany już na starcie. Jak może się skończyć ta historia, kiedy ich rodzice całkowicie oszal...