Sobota minęła zdecydowanie zbyt szybko, a zaraz po niej nastała ta wielka niedziela.
-Czy ty Kim Himchanie bierzesz tego oto Moon Jongupa jako swojego męża i ślubujesz mu miłość, wierność i że go nie opuścisz aż do śmierci? - pytał ksiądz, kiedy byli w kościele.
-Tak - odparł Kim, starając się wyglądać na szczęśliwego.
-A czy ty Moon Jongupie bierzesz tego oto Kim Himchana za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i że go nie opuścisz go aż do śmierci? - ponowił pytanie mężczyzna, tym razem kierując się do niższego.
Cisza. Blondyn bił się z myślami co odpowiedzieć. Był ciekawy, jak wszyscy zareagowali by gdyby się nie zgodził? A gdyby udawał, że zemdlał? A może...
-Jongup? - z za myślenia wyrwał go pospieszający głos faceta w czerni.
-Ja... T-tak.... - mruknął cicho, patrząc na swoje buty.
-Tak więc na nadanej mi mocy ogłaszam was mężem i.... Mężem? - mężczyzna spojrzał pytająco na chłopców - Po prostu jesteście małżeństwem. Możecie się pocałować, aby przypieczentować wasz związek.
Brunet niepewnie ujął twarz młodszego w swoje dłonie, podnosząc ja tak aby patrzyli sobie w oczy.
-Przepraszam za to - szepnął jeszcze, po czym zmniejszył odległości między nimi, delikatnie całując swojego nowego partnera.
Wszyscy zaczęli głośno bić brawo, na co chłopcy szybko się od siebie odsunęli, a dokładniej to Up odetchnął od siebie drugiego.
To wcale nie było tak, że on brzydził się go całować, czy nie chciał tego robić z chłopakiem. Tak naprawdę nie był już pewny swojej orientacji, ale na pewno nie był do końca hetero. Mógł być przecież bi. On po prostu nie był jeszcze gotowy na to, żeby całować się z kimkolwiek.
Zaraz po części bardziej formalnej, wszyscy przejechali do wielkiej sali, w której miało odbyć się przyjęcie. Up od razu poznał, że było to to samo miejsce, w którym wcześniej mieli zaręczyny. Nawet sala była ta sama, tylko wystrój się zmienił.
Na początku było wiele życzeń i prezentów, a nowożeńcy słysząc to wszystko mieli ochotę po prostu stamtąd uciec. Ale nie mogli, więc dzielnie tam stali sztucznie się uśmiechając i wszystko to przyjmując. Gra godna oscara.
Kolejne były pyszne obiadki i desery, które faktycznie było naprawdę dobre, przez co mimo niechęci młodszego, brunet wmuszał w niego choć trochę z tego. Po kolejnej namowie chłopiec w końcu uległ i coś zjadł.
Po tym nastała cześć, na którą wiele osób najbardziej czekało. A mianowicie: na stoły przeniesiony został alkohol. Dużo alkoholu.
-Pijesz? - zapytał Jongup trzymając w dłoni dwulitrowe soju.
-Ja tak, ale ty nie jesteś na to trochę za młody? - odparł Himchan, próbując zabrać mu butelkę, jednak ten tylko dalej ją odsunął.
-Nie, nie jestem za młody - parsknął blondyn, zaraz nalewając im po kieliszku. - A nawet jakbym był, to dzisiaj muszę...
-Musisz? - dociekał brunet, razem z tamtym opróżniając zawartość kieliszka.
-Muszę - potwierdził młodszy, ponownie polewając. - Właśnie zostałem związany na całe życie z tobą. A znamy się... Dwa tygodnie?
-Aż tak ci to nie pasuje? - mruknął drugi, ponownie wypijając. - Myślałem, że już to przerobiliśmy...
-To nie tak, że mi to baardzo nie pasuje - rzucił jasnowłosy, znów nalewając. To dopiero trzecia kolejka, a on już był bardziej skory do rozmów. A właśnie nalewał kolejną... - Ja cie po prostu tak na prawdę nie znam.
-A chciałbyś mnie poznać? - zapytał Kim, znów pijąc.
-Tak - rzekł szybko młodszy - Chciałbym. Ale to może jutro, bo dzisiaj to nie wiem czy to zapamiętam...
-Więc jutro - zaśmiał się Chan. - A teraz pij...
Jak się okazuje, po około siódmej kolejce, Jongup z własnej woli powiedziałby ci, gdzie trzyma wszystkie swoje oszczędności, a jakbyś go trochę przycisnął to oddałby ci swój telefon i konto w banku. Za to Himchan trzymał się wyjątkowo dobrze. Był tylko lekko odurzony, ale potrafił jeszcze prosto chodzić, racjonalnie myśleć i miał w sobie siłę.
-Upie, wystarczy Ci już - stwierdził starszy, zabierając mu butelkę, którą ten zawzięcie chciał zatrzymać.
-Ale hyuung... Ja jerzdrze wcaaale nje jesdem pjijany.... - mówił ledwo zrozumiale blondyn. - Oddaj mii...
-Nie nie, kochany - Chan próbował powstrzymać śmiech - Chodź, zabiorę cię do domku.
-Alee hyung... Ja nje potrafie się teleportować...- rzekł smutno chłopak. - Jak dostanę się tam? To daaleko...
-Pojedziemy samochodem głupku - tym razem brunet już otwarcie się zaśmiał.
-Zawiezie nas jak go ładnie poprosimy? - zdziwił się Jongup.
-Tak, zawiezie nas - Himchan wziął mniejszego pod rękę, po czym zaczął wychodzić z nim z sali.
Kiedy już znaleźli się w korytarzu, młodszy usiadł na ziemi i przytulając grzejnik stwierdził, że bolą go nogi i dalej nie idzie.
Kim nie wiedząc co powinien zrobić, zaczął go przekonywać, że grzejnik nie jest dobrym partnerem, a w domu ma łóżko i maskotki. Chłopiec długo myślał nad jego propozycją, jednak w końcu się zgodził, bo jak stwierdził grzejnik faktycznie nie odwzajemniał jego uczuć.
Razem weszli do taksówki, którą wcześniej zamówił bardziej trzeźwy chłopak, a kiedy już się w niej znaleźli młodszy zaczął tłumaczyć taksówkarzowi, że kaloryfer go nie chce, więc wybrał domek. Na szczęście mężczyzna, który prowadził był miły i wyrozumiały, więc nie przeszkadzało mu to aż tak bardzo.
W ich mieszkaniu obaj od razu udali się na górę, do sypialni ledwo przytomnego młodszego. Chan zaczął go powoli rozbierać, po czym przebrał go w piżamę. Właśnie miał odchodzić, kiedy poczuł, jak wokół jego nadgarstka owijają się drobmiejsze dłonie blondyna.
-Hyung proszę, zostań ze mną - mruknął sennie, kiedy wyższy się do niego odwrócił.
-Jeszcze boisz się tego potwora z horroru? - zdziwił się brunet - Upie, przecież mówiłem Ci, że on...
-Ale to nie jego się tak naprawdę boję - przerwał mu ten - Nie chcę znów być sam w ciemności. Przecież teraz mam ciebie, a w kościele obiecałeś że nie opuścisz mnie aż do śmierci.
-Jongup, jesteś już dużym chłopcem... - mruknął Kim, kucając przed młodszym.
-Mama też tak mówiła - zaśmiał się smutno Moon, a po jego policzku spłynęła łza. - Ale teraz jej niema. A to ona broniła mnie, kiedy moi bracia się nade mną znęcali. Kto obroni mnie teraz przed nimi i ciemnością?
-Ja cię obronię - rzekł Himchan, przytulając go - Okey, mogę z tobą spać, tylko muszę iść się teraz umyć.
-Ale wrócisz? - dopytywał blondyn, mocniej ściskając Chana.
-Wrócę - odparł ten.
-Obiecujesz? - młodszy dalej go trzymał.
-Obiecuję. - potwierdził starszy i dopiero wtedy mniejszy go puścił, a sam położył się do łóżka.
Kim poszedł szybko się umyć i tak jak mówił, wrócił do pokoju młodszego już w piżamie. Chłopiec miał przymknięte powieki, więc Himchan myślał, że śpi, jednak kiedy położył się obok ten ponownie przytulił go.
-Proszę, zadbaj o mnie hyung - szepnął jeszcze Up, po czym naprawdę zasnął.
QQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQQ
Tracę wenę ^n^
Co robić?
CZYTASZ
Marriage | Himup
FanfictionParing: Himup Kim Himchan to syn właściciela jednej z lepiej prosperujących firm w Seulu. Moon Jongup jest w podobnej do niego sytuacji, jednak on jest przegrany już na starcie. Jak może się skończyć ta historia, kiedy ich rodzice całkowicie oszal...