#24

70 12 8
                                    

Kiedy następnego dnia blondyna obudził budzik, odruchowo próbował znaleźć po swojej lewej stronie męża. Jednak jego nie było. No tak... Przez to, co się stało, Himchan myśli, że Up już go nie kocha. Ale, jak sądził Up, tak będzie bezpieczniej, niech tak myśli...

Jasnowłosy powoli wstał z łóżka i zaczął swoją poranną rutynę. Kiedy był już w pełni gotowy, zszedł na dół i mijając kuchnię ruszył w kierunku szkoły. Nie jadł śniadania. Nie było nigogo, kto przekonywałby go do tego, więc po co miałby je spożyć?

Szedł powoli chodnikiem, mijając wielu ludzi, któży mimo wczesnej godziny podążali ulicami w tylko sobie znane kierunki. Wcześnjej chłopak nigdy nie zwracał na nich uwagi. Wolał rozmawiać ze swoim mężem i opowiadać mu o wszystkim, co miał zamiar robić. Ale teraz... Staruszka z wielką, wypchaną torbą, mała dziewczynka z plecakiem prowadzona za rączkę przez zapewne swojego brata, srebrny, wyglądający na drogi samochód zatrzymujący się obok niego... Chwila, zatrzymujący się obok niego?

-Cześć kochanie, wsiadaj zabierzemy cię - usłyszał przesłodzony głos swojego "chłopaka".

-Cześć Taehyung - odparł niemrawo Moon, zatrzymując się w miejscu - Ale nie musisz mnie podwozić. Przejdę się.

-Wsiadaj - nagle rozległ się głęboki głos Wonshika. No tak, bracia jeździli do szkoły razem...

-Mówiłem, że nie trzeba - mruknął tylko blondyn, odwracając się i ponownie idąc przed siebie. Jednak oczywiście Kim nie zamierzał odpuścić.

Taehyung podbiegł do niższego, przytulając go od tyłu, na co Moon mimowolnie się wzdrygnął. To nie jego chciał przytulać...

-Tęsknię za tobą - stwierdził, szepcząc drugiemu do ucha Tae - I ty też powinieneś tęsknić za mną. Chyba wiesz przecież, o co jest stawka.

-Wiem - potwierdził smutno Up, nadal pozostając nieruchomo.

-Więc wsiądź ze mną do samochodu i zachowuj się jak na dobrego chłopaka przystało - po tym Taehyung złapał drugiego za dłoń, i splatając razem ich palce razem wsiedli do pojazdu.

Przez całą drogę na twarzach braci triumfowały wielkie uśmiechy, podczas kiedy Jongup starał się trzymać swojego rówieśnika na dystans, co wcale nie było łatwe. Ciemnowłosy na siłę starał się całować drugiego, lub niby to przypadkiem dotykał go dosłownie wszędzie, a ponad wszystko cały czas się do niego przytulał. Powiedzieć, że Moon był zirytowany jego zachowaniem, to niedopowiedzenie, jednak nadal wiedział, że nie może się mu sprzeciwić. Wonshik ciągle patrzył. Jak iluminati.

-Mógłbyś dać mi trochę przestrzeni? - zapytał w końcu, ciężko wzdychając, kiedy wysiedli tuż przed szkołą, a Taehyung nadal nie chciał go zostawić.

-Dlaczego? - zdziwił się Kim, nie widząc w swoim zachowaniu najmniejszego problemu.

-Bo jawnie molestujesz mnie na oczach całej szkoły - warknął cicho jasnowłosy, brutalnie odpychając wyższego od siebie.

-Ale ja cię kocham - zawodził niby skruszony Taehyung, spuszczając głowę i zaczynając bawić się swoimi palcami. Godne pożałowania...

Jednak nie mogło bcć tak kolorowo, że ten da mu już spokój. O nie...

Już moment później, z obu stron blondyna zebrał się "gang" starszego Kima, a Jongup już wiedział, że nie skończy się to dobrze. Lekko potarł nasadę nosa, po czym udając pewność siebie podniósł wzrok na osoby, które przyszły.

-Jest jakiś problem, braciszku? - odezwał się Wonshik, podchodząc do bruneta i patrząc na niego z troską.

-Nie, to tylko... - zaczął chłopak, jednak przerwał mu szybko odgłos uderzenia.

Marriage | Himup Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz