Lekcje minęły wyjątkowo szybko. Blondyn, kiedy tylko usłyszał ostatni dzwonek, bardzo szybko ewakuował się do wyjścia ze szkoły, wręcz biegnąc do głównej bram. Ale oczywiście chłopak nie byłby sobą, gdyby coś mu się nie stało... Tak szybko się przemieszczając chłopak nie zauważył wyciągniętej nogi Wonshika i zaraz leżał obolały na placu przed szkołą, a wszyscy znajdujący się tam ludzie zaczęli się tym interesować.
-Ojoj, nasz chłopczyk się przewrócił - zawołał czerwonowłosy, na tyle głośno aby uczniowie usłyszeli, a Jongup ze smutnym uśmiechem zaczął się podnosić ignorując go.
-Bawi cię to? - zapytał sucho, stając naprzeciw niego i otrzepując swój brudny mundurek z piasku.
-Nawet nie wiesz jak bardzo - kontynuował swoją zabawę ten, podchodząc jeszcze bliżej niższego i lekko go popychając - Uwielbiam patrzeć jak cierpisz...
-Nie dotykaj mnie - warknął w odpowiedzi Moon, odtrącając od siebie jego rękę - Nie pamiętasz już, jak kazałeś mi się do siebie nie zbliżać? Więc dlaczego ty zbliżasz się do mnie?
-Nie pyskuj pedale - odparł ostro Wonshik, uderzając z liścia drugiego - Myślisz, że ktokolwiek kiedykolwiek cię tu zaakceptuje? To, że jesteś na tyle zjebany, że wolisz bogatych chłopaków i to starszych?
-Ah, więc boli cię to, że Himchan hyung jest bogaty i starszy? - zapytał złośliwie Up, patrząc mu w oczy, a ludzie, którzy zdążyli zebrać się dookoła nich zaczęli cicho szeptać.
-Od kiedy ty taki odważny?! - krzyknął zirytowany chłopak, ponownie zamachując się aby uderzyć drugiego, który nie miał zamiaru spuścić wzroku z niego, jednak ktoś przytrzymał jego rękę.
-Zostaw go - powiedział pewnie Himchan, mocno zaciskając palce na przedramieniu oprawcy jego męża, po czym lekko odsunął go od blondyna.
-Pojawił się i twój kochanek - warknął Wonshik do najniższego ignorując wrogie spojrzenie ciemnowłosego i uśmiechając się kpiąco.
-Powinienem ci przyłożyć żebyś przestał nas obrażać!? - zapytał dosyć mocno już wkurzony Chan, na co rudy w końcu spojrzał na niego.
-Gdybyście byli normalni nie byłoby problemu - zaśmiał się gorzko czerwonowłosy - Ale nie jesteście, więc...
-Oh weź się już zamknij! - krzyknął Kim, uderzając tego w żuchwę. Ten zatoczył się do tyłu przez siłę uderzenia, aby po chwili zacząc biec na bruneta. Na jego nieszczęście Himchan walczył lepiej, dlatego od razu skończył obolały na ziemii.
-Hyung, zostaw go już - powiedział szybko zdenerwowany Jongup, ciągnąc go do wyjścia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co będzie się jutro przez to działo - Nie jest warty twojej uwagi. Poza tym powinniśmy już jechać, prawda?
-Jasne - rzucił ten, ostatni raz wrogo spoglądając wrogo na Wonshika - Jednak wiedz, że akurat ty jesteś ważniejszy niż jakiś tam wywiad.
-Sam mówiłeś, że to nie jest jakiś tam wywiad! - zaprotestował blondyn, wsiadając do samochodu i głośno trzaskając drzwiami.
-Nawet jeśli, teraz musimy już na niego jechać - odparł Kim, śmiejąc się cicho na widok naburmuszonego chłopaka.
-Spójrz na mój mundurek - mruknął młodszy - Jak ja mam w nim niby pokazać w nim ludzią?
-Dasz radę - rzucił Chan, a kiedy drugi chciał się wtrącić dodał - Naprawdę nie mamy już czasu. Poza tym nie wyglądasz aż tak źle. Trochę brudne spodnie i marynarka, którą możesz w sumie zdjąć. Więc tylko spodnie.
-No ale hyung - jęknął jasnowłosy - Mam zakrwawione ręce...
-Zakrwawione? - zdziwił się Chan, spoglądając na wspomniane części ciała swojego partnera. Te rzeczywiście od wewnętrznej strony pokrywała czerwona substancja, wyciekająca z licznych zadrapań i drobnych rozcięć - Kiedy ten idiota ci to zrobił?!
CZYTASZ
Marriage | Himup
FanfictionParing: Himup Kim Himchan to syn właściciela jednej z lepiej prosperujących firm w Seulu. Moon Jongup jest w podobnej do niego sytuacji, jednak on jest przegrany już na starcie. Jak może się skończyć ta historia, kiedy ich rodzice całkowicie oszal...