#3

109 16 3
                                    

-Jak to zniknął?! - na całej sali dało słyszeć się ten donośny krzyk ojca Jongupa.

-Nie zniknął... -próbował tłumaczyć Himchan - Po prostu pewnie jest w... Łazience?

Po tym, co stało się na dachu oraz tym wszystkim co usłyszał naprawdę jego światopogląd na temat tego chłopca zmienił się. Jego rodzina ma go głęboko w pewnej części ciała i zmusza go do ślubu z CHŁOPAKIEM podczas gdy ten, nawet nie jest gejem. No naprawdę zrobiło mu się go szkoda. I to nie tak, że już go polubił. Nie powinno ich się już shipować. Po prostu było mu go normalnie żal, zwłaszcza, że jakby nie patrzeć, no najbrzydszy on też nie był więc miał duże szansę u dziewczyn.

-Sądzisz, że może być w łazience? - pan Moon udał zamyślonego -  Może mógłby być w łazience... Ale pół godziny?!

-Może coś zjadł - do rozmowy dołączył się Guk.

-Niemożliwe - od razu zaprzeczył mężczyzna - Idźcie go szukać. Za dziesięć minut chcę was tu obu widzieć. To wasz bankiet zaręczynowy i przydałoby się, żebyście się razem chociaż trochę pokazali...

Młodszy Kim tyko mruknął coś w odpowiedzi, po czym razem że swoim bratem ruszył szukać chłopca. Cały czas miał tylko nadzieję, że ten malec nic sobie nie zrobi.

-Może faktycznie powinniśmy sprawdzić łazienki? -stwierdził pewnym momencie Guk.

Byli wtedy na drugim piętrze, i to właśnie tam głównie znajdowały się łazienki dla gości, gdzie też się skierowali.

Zaczęli pokolei sprawdzać wszystkie kabiny, aż  natrafili na tę zamkniętą.

-Kto tam jest? -zapytał grzecznie Himchan pukając w drzwiczki, jednak odpowiedziała mu cisza- Jongup, to ty?

-Tak... - powiedział w końcu słaby głos.

-Jongup wyjdź z stamtąd proszę - rzekł Chan próbując dostać się do środka.

-Ale Hyung... - głos ponownie się odezwał- Zabierzesz mnie z tąd? Nie chcę tu być...

-Powiedz mu, że tak - szepnął Guk.

-Niemogę tego zrobić - powiedział zgodnie z prawdą, na co dostał od brata ciche "idiota" -Ale jeżeli nie wyjdziesz, to twój ojciec naprawdę może nas poćwiartować...

-Przepraszam, ale nie wyjdę - odparł chłopak.

-Powiedz mu, że go z tąd zabierzesz - głos Yongguka się ponowił - Musimy go z stamtąd wyciągnąć.

-W porządku -mruknął - Wygrałeś. Zabiorę cię stąd.

-Naprawdę? -głos chłopaka wydawał się być mocno zdziwiony.

-Tak - potwierdził szybko. Naprawdę bardzo nie chciał go okłamywać.

I wtedy usłyszeli cichy dźwięk otwierania drzwi, a w nich stanął mały blondyn.

-Więc chodźmy  stąd - rzucił szybko, drapiąc się po głowie.

-Dobrze - odparł szybko, po czym mocno złapał go za rękę prowadząc gdzieś.

-Tam było wyjście - stwierdził Jongup, kiedy minęli schody prowadzące na parter. - Oklamałeś mnie?

Nie usłyszał odpowiedzi. Himchan nie czuł się wcale dobrze z tym, że musiał trochę zmienić prawdę, aby go posłuchał, jednak tłumaczył to sobie celem wyższym.

-No w końcu jesteście - rzuciła pani Kim, widząc idących w ich stronę chłopców - Już myślałam, że obaj gdzieś uciekliście- 

-Siadać na wyznaczone dla was miejsca - powiedział szybko, przerywając poprzedniczce pan Moon. 

Marriage | Himup Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz