Następnego dnia wszystko wydawało się całkowicie normalne. Rano Himchan jak zawsze odwiózł swojego męża do szkoły a potem pojechał do pracy. Normalność.
Niestety ze strony Jongupa wyglądało to trochę inaczej... Od samego rana jego zabandażowane dłonie przypominały mu o tym co będzie się działo później. I nie mylił się ani trochę.
Odkąd tylko przekroczył bramy szkoły cały czas słyszał wyzwiska lub ktoś podkładał mu nogi. Nic więcej nie odważyli się robić, mimo iż mieli na to ochotę, to tylko Wonshik miał "prawo" do gorszego gnębienia.
-Jongup, możemy porozmawiać? - usłyszał czyiś głos, kiedy po całym tym okropnym dniu chciał w końcu wyjść ze znienawidzonego miejsca.
-Jasne, o co chodzi? - zapytał, zatrzymując się w miejscu i patrząc na, jak się okazało, Taehyunga.
-Ja... Wczoraj słyszałem... Nie, oglądałem ten wywiad z wami... - zaczął niepewnie szatyn, nawet nie patrząc na drugiego i nerwowo bawiąc się palcami - Czy to, co powiedział twój hyung... O tym, że to z miłości... Ten związek... To prawda, kochacie się?
-Dlaczego o to pytasz? - zdziwił się jasnowłosy, przekręcając głowę w bok.
-Ty... Lubisz go w ten sposób? - ponownie zapytał Kim, tym razem spoglądając drugiemu w oczy.
-Nie rozumiem dlaczego o to pytasz... - Up nadal unikał odpowiedzi na to pytanie. Nadal nie znał odpowiedzi...
-Wtedy, kiedy miałeś siniaki... Podejrzewałem Himchana, wiesz o tym - rzekł wyższy, a jego głos drżał. Był wyraźnie zdenerwowany - Podejrzewałem go, bo go nie lubię. Nie, nie lubię to mało powiedziane... Ja go nienawidzę. A wiesz czemu? - zrobił chwilę przerwy, gorzko się uśmiechając - Bo zabrał mi ciebie. Kiedy ja chciałem się do ciebie zbliżyć, okazało się, że jesteś zaręczony. Nie przejmowałem się. Przecież wszystko mogło się jeszcze zmienić. Potem wziąłeś ślub. Lekko się załamałem, ale nie poddałem się. Moon Jongup, lubię cię. Naprawdę bardzo cię lubię.
-C-co? - mruknął cicho, opierając się plecami o ścianę znajdującą się za nim - Ja nie wiem co mam ci powiedzieć...
-Nie musisz nic mi odpowiadać - stwierdził Kim, przybliżając się bardziej Moona, jednocześnie patrząc na jego usta - Możesz być cicho...
Po tym delikatnie pocałował zdezorientowanego Jongupa. Od tak dawna czekał na to, tyle razy myślał o tym momencie, usta blondyna wydawały mu się tak cudownie miękkie. Wszystko wydawało się tak idealne. Miało takie być, jednak niższy szybko odepchnął ciemnowłosego.
-Wybacz, ale ja nie mogę odwzajemnić twoich uczuć - mruknął niepewnie, nie patrząc nawet na chłopaka. Kogo jak kogo, ale jego się akurat nie spodziewał jako osobę zakochaną w nim - Przepraszam. Teraz już pójdę.
-Rozumiem, że ty możesz mnie nie kochać, ale proszę nie odtrącaj chociaż mojej przyjaźni... Zapomnijmy o tym, co właśnie zrobiłem, hm? - błagał Koreańczyk, jednak ktoś szybko mu przerwał.
-Jak mogłeś polubić kogoś takiego, Taehyung? - warknął Wonshik, szybko pociągając za nadgarstek swojego brata - Takie ścierwo nie zasługuje na chociażby twoje spojrzenie, a ty wyznajesz mu miłość i go całujesz?! Co ty odpierdalasz?!
-H-hyung... - przestraszył się młodszy - T-ty tego nie zrozumiesz... Ja po prostu go polubiłem...
-Nawet się nie odzywaj - wycedził przez zęby, po czym zwrócił się do swoich przyjaciół - Zabierzcie go stąd. Skoro lubi tego gnoja, niech nie widzi co tu się dzieje. I nie reagujcie na jego słowa, cokolwiek by wam nie obiecał, on kłamie.
Chłopcy posłuchali go. Szybko odciągneli szarpiącego się Taehyunga, który chyba zorientował się co tu się stanie. Przy wyjściu ze szkoły minęli jeszcze Himchana. Szkoda, że Up nie wiedział, od kiedy ten tam stał...
-Co? Twój mąż już ci nie wystarcza i bierzesz się za innych?! - Wonshik aż kipiał ze złości - Wcześniej jeszcze nie próbowałem cię zabić. Tylko cię gnębiłem, ale teraz... Twój partner upokorzył mnie przed całą szkołą, a teraz sprowadzasz mojego brata na złą drogę. Twoje życie będzie teraz gorsze niż piekło. Będziesz się modlił, żebym po prostu cię zabił zamiast tego co robię. A ja będę patrzał i śmiał ci się prosto w twarz...
-Już? Skończyłeś? - przerwał mu Up, udając znudzonego. Naprawdę właśnie umierał wewnętrznie wiedząc, że rudy jest zdolny do zrobienia mu dużej krzywdy, ale okazywanie słabości nic mu nie da.
-Skoro bierzesz się za innych, to nie będzie ci potrzebne - stwierdził ostro czerwonowłosy, zrywając z szyi blondyna łańcuszek, który dostał od Himchana - Szkoda. Taki ładny był.
-Oddaj to - warknął, patrząc na niego wrogo blondyn, na co czerwonowłosy tylko zaczął się śmiać.
-Przekonaj mnie - mruknął obracając złotem w dłoni.
-Oddaj to do cholery! - wrzasnął niższy, zwracając tym jeszcze więcej uwagi ludzi, uderzając wyższego w żuchwę.
-Zbierz go sobie - mruknął tajemniczo, rzucając naszyjnik na ziemię i głupio się uśmiechając.
Jasnowłosy tylko posłał mu wrogie spojrzenie, po czym ukucnął aby zabrać to co jego. Jak się można było spodziewać, czerwonowłosy od razu kopnął go w brzuch, przez co mniejszy leżał na plecach.
-Już się nie odezwiesz?! - prowokował wyższy siadając okrakiem na Upie i zaczynając okładać go pięściami.
Młodszy próbował się bronić, jednak tamten był silniejszy. Po chwili jednak poczuł, że ktoś odciąga go od niego, po czym wręcz agresywnie pomaga mu wstać i ciągnie do samochodu. Dopiero tam zorientował się, że to był jego mąż.
-H-hyung... - szepnął ledwie słyszalnie, kiedy tamten ruszył w kierunku domu - Ile widziałeś?
-Wystarczająco - odparł mu sucho chłopak.
-To wszystko nie jest tak jak myślisz... - zaczął się tłumaczyć, jednak szybko zostało mu to przerwane.
-Po prostu bądź już cicho! - krzyknął na niego Chan, praktycznie powstrzymując łzy - Bądź już cicho...
-Przepraszam - mruknął jeszcze młodszy ściskając w dłoniach, które teraz bolały jeszcze bardziej, zerwany naszyjnik. Serduszko, na którym były ich inicjały, przełamało się w połowie. Może to był jakiś znak?
Kiedy tylko dojechali na miejsce, obaj wysiedli bez słowa zaraz kierując się do wnętrza. Nie rozmawiali, nie patrzeli na siebie. Jongup był zawstydzony tym, co się stało i było mu przykro, że starszy musiał to oglądać, a Himchan był zawiedziony zachowaniem swojego ukochanego. Sądził, że między nimi coś rzeczywiście jest, a blondyn robi takie coś...
Do końca dnia nawzajem unikali się.!#!#!#!#!#!#!#!##!#!#!#!#!#!#!#!#!
Wena mi spierdoliła ~_~
Co robić?
![](https://img.wattpad.com/cover/127868338-288-k870355.jpg)
CZYTASZ
Marriage | Himup
FanfictionParing: Himup Kim Himchan to syn właściciela jednej z lepiej prosperujących firm w Seulu. Moon Jongup jest w podobnej do niego sytuacji, jednak on jest przegrany już na starcie. Jak może się skończyć ta historia, kiedy ich rodzice całkowicie oszal...