20.01.2018r.
Uwaga, na skutek korekty rozdział urósł o jakieś 500 słów.W tymczasowej kwaterze Zakonu Feniksa panował chaos. Obserwacja Harry'ego i jego opiekuna nic nie dawała. Poza coraz większym bólem w sercach, coraz większą tęsknotą i wyrzutami sumienia wobec Lily i Jamesa, że chłopiec był z obcym mężczyzną (ponoć dziadkiem!), a nie wśród bliskich przyjaciół rodziny.
- Musi coś być - Syriusz zdenerwowany chodził w kółko po skrzydle szpitalnym, ciągle przygryzając wargi. - Musi! - powtarzał, ale na razie na nic nie wpadł.
Na razie nikt jeszcze niczego nie wymyślił.
- Ale nie znaleźliśmy nawet pół strzępu dowodu, że coś jest nie tak - spróbowała mu przemówić McGonagall, która najwyraźniej już się poddała w próbach, tak jak zmęczony Dumbledore, wysyłający najróżniejsze wiadomości do wszelkich swoich kontaktów od kilkudziesięciu godzin. - Ten mężczyzna dobrze się nim zajmuje, nie stosuje wobec niego przemocy, w pewnym sensie nawet czasami rozpieszcza... - kontynuowała być może po to, aby uciszyć własne sumienie.
- W aktach też czysty - mruknął zmęczony Remus, starający się utrzymać ludzi w jako-takim porządku żeby nie dali się ponieść uprzedzeniom ani emocjom, siadając stabilniej na łóżku szpitalnym. - Loki Laufeyson przyjechał do kraju kilka tygodni przed śmiercią Jamesa i Lily; przejął opiekę nad wnukiem - wszystko co uzyskano z banku Gringotta to pisemne potwierdzenie pokrewieństwa przez rytuał krwi w obecności tamtejszego dyrektora; w magicznym świecie nigdy o nic nie oskarżony, a przynajmniej nic takiego nie ma na piśmie; kilkanaście razy w ciągu ostatnich pięciu lat udzielał wykładów w różnych prestiżowych miejscach na świecie...
- Temat?! Czarna magia? Klątwy? Nekromancja?! - krzyknął, szarpiąc się za włosy.
- Mitologia, Syriuszu. Ponoć jest specjalistą od mitologii nordyckiej - stwierdził spokojnie mężczyzna, odsuwając dokumenty od twarzy i pocierając rękoma zmęczone oczy.
- Czemu to znowu jest mitologia nordycka?! - zbulwersował się Black. - Ciągle to słyszę od kilku dni! Pies po Thorze, pieprzony jesion na tunice, cholerna Valhalla, a do tego jeszcze, kurwa mać, Loki Laufeyson...!
- Syriuszu! - Tonks chwyciła go za ramiona, otwierając szeroko oczy. - Powtórz to!
- Ale co? - spojrzał na nią zirytowany płonącym wzrokiem. - ...pieprzony jesion na tunice?
- Nie, wszystko! Boże, cały czas mieliśmy to pod nosem! - krzyknęła. Aż jej włosy z emocji zżółkły do neonowego odcienia.
- Tonks... Nikt nie ma pojęcia o co ci chodzi - wtrąciła się delikatnie Molly Weasley, patrząc na dziewczynę trochę karcąco.
- Ja mam - wymamrotał z wysiłkiem Severus, który wciąż jeszcze nie mógł się podnosić nawet do siadu. Całe jego plecy pokrywały wielkie zasinienia.
- Ty nikogo nie obchodzisz - warknął Syriusz.
- Proszę cię! - zawołał do niego srogo Remus. - Nie możesz sobie darować tych dziecinad?!
- Przegapiliśmy najważniejsze kiedy tak szukaliśmy co facet może robić źle - podeszła do łóżka, na którym siedział Remus, chwytając za wertowane przez niego dokumenty. - Słuchajcie. Facet nazywa się Loki Laufeyson. Pojawił się znikąd pięć lat temu, krótko potem Lily i James zostali zamordowani przez Voldemorta, a ich dom skuł lód. Gruby, rozrywający wszystko od środka, lód...
- Taki sam jak ten, który przyszpilił Severusa w wielkiej sali - powiedział powoli młody członek zakonu, jeden z tych, którzy towarzyszyli Albusowi, gdy miał pięć lat wcześniej zabrać dziecko z domu rodziców po tym, jak Zakon otrzymał patronusa od Jamesa.
- Do czego dążycie? - zapytała McGonagall, patrząc na oboje zdezorientowana. Starała się pomijać wzrokiem Severusa, nawet jeśli leżał na brzuchu, z głową niemal wciśniętą w poduszkę... z pewnością uśmiechał się z wyższością.
- Jeśli się nie mylimy... Harry znajduje się pod opieką mitycznego potwora - powiedziała powoli Tonks. Syriusz za jej plecami pobladł, a potem runął nieprzytomny.
- Ile czasu do wyjazdu z Anglii?
Dumbledore spojrzał na nich zmęczonym wzrokiem. Miał już swój wiek i od wielu godzin prawie nie spał.
- To ma być dzisiaj... - powiedział powoli.
CZYTASZ
Śnieżynka
FanfictionLoki był Bogiem Chaosu i Kłamstwa, po nieudanej próbie przejęcia władzy uniknął kary opuszczając Amerykę i przenosząc się w zgoła inne miejsce, do Anglii, gdzie w tamtym czasie, w domu niejakich państwa Potter, tkwiło centrum nadchodzącego magiczneg...