Rozdział 16

2.3K 211 58
                                    

16.06.2018r.

Rozdział z okazji moich urodzin. Nie bić 😃

Rozdział 16

Gdy Harry się obudził był przestraszony. Spał w łóżku, a Lokiego nie było. Zerwał się na równe nogi i pobiegł na dół, rozglądając się dookoła siebie nerwowo.
- Tato? Tato!
Brunet był na dole.
Siedział na kanapie oparty o dużą poduszkę. Przy jego nogach leżał zwinięty wilczek, a na kolanach miał otwarty gruby brulion, w którym coś notował powoli swoim starannym, pełnym zawijasów, pismem.
- Już się wyspałeś, Harry? - zapytał ciepło. - Nie chciałem cię budzić, wyglądałeś na bardzo zmęczonego.
- T-tato, nie powinieneś jeszcze wstawać! - zaprotestował, podbiegając do mężczyzny. Loki otoczył go delikatnie ramionami, głaszcząc po miękkich włosach.
- No, nie rób już takiej smutnej miny, kochanie. Zobacz, czuję się już dobrze - uśmiechnął się pokrzepiająco. - Nie raz już oberwałem. Nie mogę tak leżeć jak kłoda, muszę się przecież tobą opiekować, prawda?
- Ja... Ja bym sobie poradził - mruknął cicho, przełykając ciężko ślinę.- Dopóki byś nie wyzdrowiał. Naprawdę...
- Jestem tego pewien, ale wciąż jesteś małym chłopcem. A ja nie mogę dopuścić żeby stała ci się krzywda.
Harry westchnął cichutko.
- M-martwiłem się.
- Jestem z ciebie bardzo dumny... Gdyby nie ty i pan Remus na pewno nie odzyskałbym tak szybko przytomności - zapewnił.
- Co robisz? - zapytał niepewnie, siadając obok opiekuna i zaglądając w jego zapiski.
- Już lada dzień mam wykłady dotyczące kultury Antycznych Chin. Muszę się trochę na to przygotować.
- Możesz wykładać w tym stanie?
- Już jest ze mną naprawdę w porządku - potargał palcami ciemne włosy. - Dałem radę zaleczyć ostatnie rany - skłamał.
- Ale na pewno?
- Tak, Śnieżynko - pocałował syna w czoło. - Chcesz mi pomóc z materiałami? Nie jestem pewien co będzie najbardziej istotne dla słuchaczy. Stare opowieści czy początki Konfucjanizmu... Chociaż to drugie jest jak na mój gust bardzo współczesne. Tak myślę...
Harry przełknął ciężko ślinę i wtulił policzek w sweter ojca, wyciągając rękę do zeszytu.
- To. Opowiedz im o tym - powiedział, wdychając głęboko zapach rodzica.
- Wzmianki o smokach?
- Smoki są zawsze super i wywierają wrażenie. Wszyscy je lubią.
Loki podkreślił to zagadnienie podwójną linią.
- I co jeszcze, Śnieżynko?

Wieczór na szczęście dla Laufeysona nadszedł wyjątkowo szybko. Następnego dnia Harry miał szkołę, a on wykład.
Cicho zamknął za sobą drzwi sypialni, opierając się o nie ciężko na krótką chwilę całym ciałem. Jego stan wrócił do pierwotnego. Bandaże w dwóch czy trzech miejscach przesiąknęły krwią, a głowa pulsowała mu tępym bólem.
Podszedł chwiejnie do łóżka i usiadł na nim z ciężkim westchnieniem.
- To będą ciekawe wykłady... - stwierdził zrezygnowany, łykając kilka pigułek leku przeciwbólowego na raz zanim zmobilizował się do użycia magii w celu przywołania do siebie świeżych opatrunków i miski z wodą. Musiał obmyć się z zaschniętej już - przynajmniej taką miał nadzieję - krwi.

***

Chris się martwił.
To dlatego w poniedziałek o świcie był już w domu Lokiego.
Harry zawsze w tygodniu wstawał bardzo wcześnie, nie miał więc nic przeciwko wpuszczeniu go.
Wyglądał zabawnie w dwuczęściowej piżamie w małe żabki.
- Prezent od taty? - zapytał zaciekawiony, zaglądając przy okazji do kuchni żeby zrobić sobie herbaty.
- Na urodziny - Harry uśmiechnął się pogodnie, podążając za nim. Podszedł do lodówki i wydostał ze środka pudełko masła oraz kilka innych rzeczy.
Zawsze najpierw jadł śniadanie i szykował dodatkowo kanapki do szkoły, a dopiero potem się przebierał i pakował.
- Wyglądasz uroczo - przyznał, stając na palcach żeby wyjąć puszkę z zieloną herbatą z szafki nad głową.
- Zrobisz mi też?
- Jasne. Przygotować też kawę? - zerknął w górę, zastanawiając się czy Loki już wstał.
- To chyba dobry pomysł. Na pewno zaraz tata zejdzie - pokiwał głową. - Nie słódź mu - dodał pospiesznie, gdy Chris sięgnął już po cukiernice.
Mieli już picie i Harry kończył zjadać kanapki, gdy na górze wreszcie rozległy się kroki Lokiego.
- To dziwne... Nie lubi aż tak długo spać - zielonooki zerknął na zegarek. - Może jeszcze się źle czuje...? Chris, a jeśli ten wykład to zły pomysł? Jeśli straci siły w trakcie albo...
Thorson westchnął i pstryknął go w czoło na uciszenie.
- Na pewno jest już dobrze - stwierdził pewnie. - Biegnij się lepiej ubrać bo musimy za dwadzieścia minut wychodzić, a ty nadal jesteś w piżamie.
Brunet odetchnął na uspokojenie, pokiwał głową i pobiegł do pokoju.
Chris potarł palcami skronie. Udawanie, że wierzy w dobry stan Laufeysona było trudne kiedy jego przyjaciel martwił się aż tak mocno.

ŚnieżynkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz