Rozdział 28

1.8K 167 58
                                    

12-29.06.2019r.

-Tony! - Pepper trzasnęła plikiem kartek w głowę mężczyzny. - Skup się! Mówię do ciebie!

-Słucham każdego słowa - zapewnił oburzony Stark, pocierając trafione miejsce ręką i spoglądając ku kobiecie bykiem. - Kiedy nie pracuje, jesteś wściekła i mnie wyzywasz, gdy udaje, że pracuje i nic nie robię też... A teraz wściekasz się i stosujesz przemoc chociaż w czasie rzeczywistym, właśnie teraz, próbuje zrobić co tylko się da, aby ułagodzić jakoś sytuację związaną z konkursem?

- Zajmujesz się tym? - zamrugała, wyraźnie zbita z tropu, a trochę nawet zakłopotana, bo blade rumieńce wystąpiły na jej policzki. - Myślałam, że znowu kombinujesz coś w sprawie Iron Mana.

- Nie, nie... Tak się składa, że trzy osoby, dwaj opiekuni i jedno z dzieci, które Ameryka wysłała na reprezentantów w wielkim konkursie wiedzy do Anglii zniknęły w tajemniczych okolicznościach w dniu, w którym tamtejsza policja odnalazła niedaleko ich hotelu mnóstwo śladów krwi i walki oraz kilka prywatnych rzeczy... Pepper, nie mogę nad tym nie pracować, bo jestem w to zamieszany jako ktoś, kto doprowadził do wyboru amerykańskiego teamu geniuszy i finansował im pobyt. Próbuje wymyślić jakąś dobrą akcje, aby nikt się nie dowiedział, że nasze dwie ofiary z Anglii w magiczny sposób wróciły do Ameryki, aby znaleźć się pod medyczną opieką nordyckiego magika, który cały czas miał oko na oryginał reprezentanta... A później nagle razem z nim zniknął, i jeszcze... Tego...

- Język ci się plącze, przestań się drzeć i weź parę uspokajających haustów powietrza - rzucił z wahaniem Bruce, siedzący niedaleko próbującego współpracować z Pepper i laptopem Starka. Miał na sobie o dwa rozmiary za wielki t-shirt w paski i spodnie. Wyglądał na umiarkowanie zajętego jakimś lecącym w telewizji programem kulinarnym. Aż dziw, że obchodził go proces przygotowywania warzywnego risotto.

- Dziękuję za troskę - mruknął Tony. - Czy wymówka będzie miała sens jeśli zapewnie, że nie mam pojęcia skąd dokładnie chłopiec pochodził i nie mogę w niczym pomoc, jeśli poza nim rozpłynęli się także jego opiekuni?

- Postaraj się bardziej - poradziła Virginia chłodno, zanim huknęła dokumentami, gdy odkładała stosik na stół obok laptopa i wyszła z salonu wieżowca, pozostawiając po sobie ciszę i stos nieprawdopodobnie drobiazgowych, ale nie spisanych nigdzie oczekiwań jakie miała wobec Tony'ego.

-Może wystarczy jak wystosuje oświadczenie, że... Eee... Bruce, co mogło się stać z trzema osobami tak nagle?

Banner westchnął, pocierając skronie.

- Może jeden z opiekunów chorował i jego stan się pogorszył? Albo... Albo zadzwoń do Fury'ego? Powinien móc wyciszyć tę sprawę.

- A jak mi odmówi?

- Może za tobą nie przepada, ale to bardziej sprawa Ameryki niż twoja... Poproś Kapitana, on wygada się Fury'emu i...

- A może ty byś się wygadał? Na przykład teraz? - Stark wziął zamach, rzucając Bannerowi komórkę. - Tylko bądź przekonujący, no wiesz, Loki, Thor, znikające dzieci... Udramatyzuj to jakoś.

- Tony! - Banner spojrzał pobladły na urządzenie, które cudem chwycił. Było już w trakcie dzwonienia.

Nick Fury z reguły odbierał raczej szybko, więc...

Następnym razem, gdy pojawi się Hulk, Tony Stark na pewno dostanie po głowie. Albo przynajmniej w plecy. Na tyle, aby nawet zbroja nie utrzymała go w pionie...

- H-halo? Fury?

- Streszczaj się, doktorku, czego chce Stark, że używa cię jako łącznika? - usłyszał cierpką, niezbyt zadowoloną odpowiedź Nicka. Chyba nie miał najlepszego humoru.

ŚnieżynkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz