Układ Crait
34 ABY
Kylo Ren szalał. Wściekłość, spowodowana niepowodzeniem, była tak ogromna, że nie mógł sobie z nią poradzić. W napadzie agresji siekł mieczem na lewo i prawo, niszcząc solne bryły zalegające na powierzchni Crait grubą warstwą.
Wszyscy podkomendni nowego Najwyższego Przywódcy taktycznie usunęli się na bok. Zarówno szeregowi żołnierze, jak i kapitanowie oddziałów, dokładnie wiedzieli, że kiedy Lord Ren znajdował się w takim stanie, najlepiej było się nie zbliżać.
Jedynie Hux, przymuszony poczuciem obowiązku, orbitował w okolicy swojego przywódcy.
Chociaż zazwyczaj Hux z przymrużeniem oka patrzył na napady złości Kylo, teraz rozumiał rozgoryczenie i złość mężczyzny.
Ruch Oporu w pięknym stylu zagrał Najwyższemu Porządkowi na nosie.
Ten dzień zaczął się tak pięknie. Supremacy, korzystając z najnowszych urządzeń nawigacyjnych, wyśledził w nadświetlnej Raddusa. Kiedy Supremacy kontynuował pościg w Układzie Crait, zdawać się mogło, że zniszczenie resztek sił Ruchu Oporu jest zaledwie kwestią kilku godzin – wystarczyło zaczekać, aż na wrogiej fregacie zabraknie paliwa. Ruch Oporu znalazł jednak radę i na to, wysyłając statki ratunkowe w stronę planety. Prawdopodobnie rebelianci uciekli by niezauważeni, gdyby nie zrządzenie losu, które objawiło się w postaci lekko zwariowanego hakera, który posiadał informację o planie ewakuacji i był gotowy sprzedać ją za odpowiednią sumę. Tak, do tego momentu wszystko szło dobrze. No... przynajmniej całkiem nieźle.
Później sprawy zaczęły się komplikować. Najpierw na statek dostała się mała wojowniczka Ruchu Oporu, która jakimś cudem pokonała Snoke'a, jego Gwardię i samego Kylo Rena. Później Raddus wykonał samobójczy skok w nadświetlną, niszcząc Supremacy. Kiedy jednak wydawało się, że nie wszystko stracone, do gry wmieszał się nie kto inny, jak legendarny Luke Skywalker, który pokonał swojego siostrzeńca i pomógł swojej siostrze, dowodzącej smętnymi resztkami Ruchu Oporu, uciec z planety.
Tak... Hux wyjątkowo miał ochotę przyłączyć się do szaleńczego napadu Kylo, wyrzucając z siebie wszelkie złości i bolączki. Nie mógł sobie jednak na to pozwolić. Był przecież poważanym człowiekiem. Generałem! Co by powiedzieli jego ludzie, gdyby teraz zaczął skakać jak małpa, młócąc rękoma i drąc się wniebogłosy?
Fakt, że Kylo był trochę niezrównoważony, wszyscy tłumaczyli sobie faktem, iż był Rycerzem Ren, a tam zdecydowanie brakowało w pełni zdrowych na umyśle osób. Dla Generała Huxa nie byłoby jednak wytłumaczenia.
- Lordzie Ren – zwrócił się oficjalnie do Kylo, kiedy ten na chwilę zaprzestał swoich destrukcyjnych zmagań. – Supremacy znalazł się w przestrzeni kosmicznej nad Crait. Możemy rozpocząć transport wojsk.
- Ściągnij dla nas statek. Mam dość tej cholernej planety! – Usłyszał w odpowiedzi.
***
Otwarcie drzwi do kwater i ominięcie Szturmowców było dziecinną zabawą. Programowani od najmłodszych lat żołnierze Najwyższego Porządku mieli słabe umysły, które Mocą można było przeniknąć bez większych problemów. Loke bez żalu patrzyła na dwóch uzbrojonych strażników, kiedy ich mijała.
Wiedząc, gdzie się znajduje i gdzie powinna zmierzać, zaczęła spokojną wędrówkę korytarzami. Kiedy stanęła na jednym ze skrzyżowań, zorientowała się, że od jej prawej strony zbliża się Admirał Bosho. Mężczyzna szedł sam.
CZYTASZ
Mistrzyni Zakonu Ren
FanfictionKylo Ren był przekonany, że zabili ją członkowie Ruchu Oporu. Przez dwa lata jej nieobecności zdążył opłakać jej odejście i zażądać zemsty na tych, których obwiniał za jej śmierć. Kiedy ponownie pojawiła się na jego drodze, nie wiedział jak się odna...