Układ Crait
34 ABYBurdel. Burdel! BURDEL!
Hux ze złością uderzył pięścią w masywne biurko, za którym siedział.
Właśnie wydał odpowiednie rozkazy dotyczące ewakuacji wojsk, doprowadzając tym samym do końca jedną z najbardziej naglących w tym momencie spraw. Jak się jednak okazywało, problem gonił problem i Armitage powoli tracił orientację w sytuacji swojej i sytuacji Najwyższego Porządku.
Pojawienie się Rey na Supremacy, dziwne okoliczności śmierci Najwyższego Przywódcy, Kylo przejmujący władzę, potyczka z Ruchem Oporu, pojawienie się Loke.
Wystarczył jeden dzień, jeden parszywy dzień, żeby sytuacja Generała i całej wielkiej organizacji, której wojskom przewodził, zmieniła się o 180 stopni. Oczywiście, jak to często bywa w takich sytuacjach, nic nie mogło zmienić się na lepsze. Zdarzenia ostatnich 24 godzin spowodowały, że zapanował chaos i wszystko wskazywało na to, że jeśli on nie postara się ogarnąć tego bałaganu, to nikt tego nie zrobi.
Czuł, że zaczyna się dusić. Obszedł biurko i rozerwał zapięcie w koszuli munduru. Zdobione guziki posypały się po podłodze. Tak, od razu lepiej.
Przez chwilę oddychał swobodnie, starając się zapanować nad złością, która rozsadzała jego ciało i umysł.
Nie, nie mógł tak funkcjonować. W takim stanie nie dojdzie do żadnych sensownych wniosków, nie uda mu się stworzyć dobrego planu... Plan, to było właśnie to, czego potrzebował w tej chwili.
Zaczął zrzucać z siebie kolejne części pobrudzonego, generalskiego munduru. Pozostawiając za sobą szlak z ubrań skierował się do wielkiej łazienki. Kiedy ostatnia część garderoby wylądowała na podłodze, wszedł pod prysznic i odkręcił wodę.
Zimny strumień spadł na rozgrzane ciało, przynosząc ze sobą niespodziewanie wielką ulgę. Hux oparł głowę o łazienkowe kafelki.
- Myśl, Armitage, myśl – upomniał sam siebie.
Na początku, kiedy wszystko zaczęło się sypać niczym wiotki domek z kart, wiedział, co powinien zrobić. Był człowiekiem inteligentnym, wykształconym, żołnierze go szanowali, a lata, które spędził na swoim stanowisku dały mu bezcenne doświadczenie. Każdego innego dnia uznałby, że wie, jak powinien postąpić. Zająłby się wszystkimi problemami po kolei. Sprawiłby, że w Najwyższym Porządku ponownie zapanowałby... porządek, zniszczyłby Ruch Oporu i pozbawił Kylo władzy, samemu zajmując stanowisko Najwyższego Przywódcy. Niestety, pojawił się jeden czynnik, który całkowicie zmieniał zasady gry.
Loke.
Hux podejrzewał, że dziewczyna wcale nie zginęła w trakcie jednej ze swoich licznych misji. Kiedy Snoke ogłosił jej śmierć w dość... niewytłumaczalnych okolicznościach, Armitage uznał, że dla własnego bezpieczeństwa i komfortu nie powinien za bardzo interesować się sprawą.
Teraz, kiedy Snoke był martwy, a Loke tajemniczo powróciła z zaświatów, Hux aż za dobrze wiedział, że mały rudzielec będzie mu się panoszyć wszędzie, mając niebagatelny wpływ na wszystkie decyzje, które zapadną w sprawie Najwyższego Porządku.
Loke zawsze była niezwykle niebezpieczną osobą. Niestety większość oficerów Najwyższego Porządku oraz samych Rycerzy Ren nie doceniała jej. Generał podejrzewał, że miał na to wpływ wygląd dziewczyny. Drobna, niemalże dziewczęca, a nie kobieca, niska... Przez większość czasu sprawiała wrażenie wrażliwej istoty, którą większość mężczyzn miała ochotę w pierwszym odruchu pogłaskać po głowie i obdarować cukierkiem za dobre zachowanie. Nikt nie przypuszczał jednak, że ta sama krucha istotka mogła w jednej chwili zmienić się w rozszalałą bestię, która wyrywała przeciwnikom bijące jeszcze serca z piersi. Nigdy nie uważał jej za osobę obdarzoną ponadprzeciętną inteligencją, jednak z całą pewnością nie nazwałby jej głupią. Potrafiła świetnie grać i z nieporównywalnym wdziękiem manipulować osobami w swoim otoczeniu. Wszystko dodatkowo komplikowała ta dziwna więź, która łączyła ją z Kylo Renem. Wieź, której nikt nie potrafił nazwać i zrozumieć...
CZYTASZ
Mistrzyni Zakonu Ren
FanfictionKylo Ren był przekonany, że zabili ją członkowie Ruchu Oporu. Przez dwa lata jej nieobecności zdążył opłakać jej odejście i zażądać zemsty na tych, których obwiniał za jej śmierć. Kiedy ponownie pojawiła się na jego drodze, nie wiedział jak się odna...