Przestrzeń kosmiczna, układ Castell
34 ABYAtmosfera, która zapanowała na pokładzie Sokoła Millenium była tak ciężka, że można było ciąć ją nożem. Załoga, licząca czterech członków, rozpierzchła się po zakamarkach statku, żeby poprzebywać w samotności i w ciszy zastanowić się nad przyczynami porażki, która ich dotknęła.
Leia Organa, jako najstarsza stopniem, zajęła świetlicę Sokoła. Kobieta siedziała na jednej z obitych skórą kanap i wpatrywała się tępym wzrokiem w kolorowe figury skaczące radośnie po blacie znajdującego się przed nią holostołu. Chociaż postronny obserwator mógłby przypuszczać, że kobieta zastanawia się na wykonaniem ruchu w solowej partii gry, myśli Organy tak naprawdę szybowały daleko poza granice koreliańskiego frachtowca.
Kobieta nie mogła zrozumieć, jak to się stało, że jej plan się nie powiódł. W krótkim czasie dokonała niemożliwego – dowiedziała się o planach Najwyższego Porządku, skontaktowała się z żądnym władzy Denuve Kartanem, weszła w porozumienie z piratami oraz przeprowadziła wspólnie ze sowimi ludźmi skuteczny atak na stocznię wojskową na Caridzie. Ostatecznie jednak okazało się, że te wszystkie starania, skrupulatne planowania i kolejne sojusze poszły na marne.
Chociaż było jej to wyjątkowo w niesmak, musiała przyznać, że prawdopodobnie poniosła porażkę z jednego, prostego powodu. Po raz kolejny nie doceniła małej, złośliwej, rudej kobietki – Loke Ren.
Ale... któż mógł przewidzieć, że ta niepozornie wyglądająca dziewczynka oraz Ben byli w stanie osiągnąć tak wiele? Przecież nikt nie powinien być w stanie dokonać czegoś takiego. Zniszczenie wielkiego, wojskowego krążownika za pomocą Mocy? Nie... Leia była pewna, że nawet jej brat nie byłby w stanie pochwalić się takim osiągnieciem. Jednak tej dwójce się udało.
Kiedy nakazała młodemu admirałowi skierować krążownik na miasto i wejść w atmosferę planety, była pewna, że wygrała. Wiedziała, że z tym zwycięstwem będzie się wiązać ogromna ofiara. Czymże jednak była śmierć kilku tysięcy w porównaniu do wolności całe Galaktyki? Tak... To zdecydowanie było poświęcenie, na które była gotowa. Szkoda, że jej gotowość do złożenia tej ofiary zdała się na nic. Loke i Ben w jakiś sposób powstrzymali natarcie statku.
Leia zaczynała mieć wyrzuty sumienia. Może nie powinna była postępować tak agresywnie? Mogła przecież zachować krążownik i wykorzystać go na tysiąc innych sposobów, żeby utrudnić życie swoim wrogom.
Czy jednak na pewno? Czy ostatecznie nie żałowałaby, że nie podjęła te próby? No i najważniejsze – czy gdyby zdecydowała się na wcześniejszy odwrót miałaby szansę na zachowanie statku? Możliwe było przecież, że wrogowie zestrzelą najnowszy nabytek Ruchu Oporu. Wtedy byłaby wściekła na siebie. W końcu wiedziała, że miała szanse powodzenia...
Przecież, obiektywnie patrząc, istniały większe szanse na to, że jej statek z powodzeniem przedrze się przez atmosferę i zniszczy chroniące miasto bariery, niż na to, że ta ruda siksa jakimś cudem go zniszczy. To byłby koniec Najwyższego Porządku. Warto zatem było zaryzykować.
Szkoda, że atak na stolicę Castell nie był jedynym niepowodzeniem tego dnia. Przecież swoje niepowodzenie mogłaby jeszcze jakoś wytłumaczyć. Wierni bojownicy o wolność Galaktyki zrozumieliby jej postępowania, wybaczyli by porażkę – podobnie jak wybaczyli wiele poprzednich. Teraz miała jednak nie dostać takiej szansy. Sokół Millenium został przechwycony przez wroga. Wszystko wskazywało na to, że ona, Leia Organa, niedługo zostanie postawiona przed obliczem Najwyższego Przywódcy. Była pewna, że Loke Ren każe skazać ją na śmierć. Ta mała prukwa nigdy jej przecież nie lubiła. Dla Generał jasnym było, że kiedy tylko ten mały wredny rudzielec dostanie ją w swoje łapy, zrobi wszystko, żeby pozbawić ją życia. Leia żegnała się powoli z tym światem. Wiedziała bowiem, że jej syn będzie gotów zrobić wszystko, o co prosiła go Loke. Jak zawsze.
CZYTASZ
Mistrzyni Zakonu Ren
FanfictionKylo Ren był przekonany, że zabili ją członkowie Ruchu Oporu. Przez dwa lata jej nieobecności zdążył opłakać jej odejście i zażądać zemsty na tych, których obwiniał za jej śmierć. Kiedy ponownie pojawiła się na jego drodze, nie wiedział jak się odna...