Rozdział XII

892 56 42
                                    

Batonn, sektor Batonn
34 ABY

Loke spokojnie trwała w stanie medytacji. Korzystając z danej jej możliwości, połączyła się z Kylo, który nadal przebywał w bazie na Rakata Prime. Nie potrzebowała wiele czasu, żeby go odnaleźć w mieszaninie innych obecnych w Świątyni wrażliwych na Moc osób. Ich więź prowadziła ją bezbłędnie do celu.

Kiedy się z nim połączyła, nie mogła zobaczyć miejsca, w którym dokładnie się znajdował. Czuła, gdzie przebywał, ponieważ znała doskonale wszystkie zakątki Świątyni. Kiedy jednak jego manifestacja pojawiła się przed nią, wyglądało to tak, jakby znajdował się w jej kwaterach na Pride, a nie w miejscu oddalonym o całe układy.

- Czy coś się stało? – zapytał na jej widok.

- Dlaczego miałoby coś się stać? Nie wolno mi cię pozaczepiać bez ważnego powodu?

Nie odpowiedział na to pytanie. Uśmiechnął się jedynie półgębkiem, jakby bardzo rozbawiły go własne myśli tłoczące się pod czarną czupryną.

- Jesteście już na Batonn?

- W pewnym sensie. – Potarła twarz dłońmi, zastanawiając się nad tym, jak powinna mu wyjaśnić sytuację. – Pojawiliśmy się w układzie. Powoli szykujemy się do opuszczenia statku. No... inni się szykują. Ja czekam na znak, że już wszystko gotowe.

- A ty się nie przygotowujesz?

- Hm... nie mam za bardzo jak się przygotowywać. Jedyne, co mogłabym zrobić, to się przebrać. Po raz kolejny. – Machnęła ręką na ten idiotyczny pomysł. – Jak tam w bazie?

- Nudno.

Zmarszczyła brwi. Domyślała się, że w chwili obecnej baza na Rakata Prime nie tętni wydarzeniami. Po tym, jak minął dzień od wylotu Pride, spodziewała się jednak usłyszeć o jakimś nieporozumieniu między Kylo a Huxem. Tymczasem Kylo nie spieszył się do wspominania o swoich obowiązkach i konieczności omawiania wszystkiego z Generałem.

Oczywiście brak spięć między dwójką mężczyzn bardzo ją cieszył. Miała nadzieję, że po bardzo nudnym dniu na pokładzie krążownika, usłyszy coś ciekawego. Jak się jednak okazało, jak na razie, Kylo zdawał się nudzić równie mocno co ona.

Wstała z zajmowanego łóżka i podeszła do jego postaci. Wyciągnęła rękę i lekko dotknęła jego policzka. Dotyk nie przypominał prawdziwego kontaktu fizycznego. Stanowił jedynie jego namiastkę. Skoro nie mogła jednak mieć go obok siebie, postanowiła się cieszyć tym delikatnym muśnięciem, które otrzymała.

- A jak tam twoje towarzystwo na wyprawie?

- Och, świetnie! Myślę, że polubimy się z Inżynier Tobe. Fajna z niej babeczka. – Uśmiechnęła się na myśl o pochodzącej z Tatooine Anuce. – Wiceadmirał też jest niczego sobie. Najgorzej z Admirałem. Zachowuje się tak, jakby w dzieciństwie karmiono go kijami od szczotek.

Kylo zaśmiał się lekko. Loke wiedziała, że mężczyzna nigdy nie miał okazji poznać dokładnie Admirałów. Zarówno jako uczeń Snoke'a, jak i jako Najwyższy Przywódca widywał ich tylko w trakcie oficjalnych spotkań. Tak się składało, że sztywna atmosfera tych mitingów nigdy nie sprzyjała faktycznemu poznawaniu kogokolwiek.

- Mam nadzieję, że nie będziesz się im naprzykrzać za bardzo i pozwolisz na wykonywanie obowiązków.

- A jeśli będę się naprzykrzać, to co z tym zrobisz?

- Nie wiem... Jestem jednak Najwyższym Przywódcą i nie mogę pozwolić na to, żebyś rozpraszała moich ludzi, utrudniając im pracę.

- Uuuu... zabrzmiało poważnie. – Posłała mu jeden ze swoich złośliwych uśmieszków. – Już się boję. No, przyznaj się, co mi zrobisz? Przełożysz przez kolano i dasz klapsa?

Mistrzyni Zakonu RenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz