{ mpreg }
W końcu, po zakończeniu kolacji wigilijnej w domostwie całej rodziny Prevc, wróciliśmy do siebie. Przez cały dzień tyle się nagadaliśmy, że w drodzę powrotnej jedynie puściłem cichą muzykę i skupiłem się na drodze. Peter w trakcie jazdy położył swoją rękę na moim udzie i z delikatnym uśmiechem patrzył za okno.
Nasz dom stoi na uboczu miasta, znacznie bliżej Letalnicy. Taki spokój nam odpowiada, to jedynie miejsce gdzie możemy cieszyć się sobą i odpoczywać od dziennikarzy, kibiców i całego zgiełku świata.
Po przekroczeniu progu domu automatycznie kieruję się w stronę sypialni żeby ściągnąć z siebie koszulę. Kładę się na łóżku aby na chwilę odpoczać i poczekać na Petera.
- Kochanie, mam dla ciebie jeszcze jeden świąteczny prezent - Pero mówi cicho, stając w drzwiach sypialni.
Otwieram oczy i z zaskoczeniem spoglądam na mojego męża. Przecież obiecaliśmy sobie, że w tym roku obdarujemy się tylko drobnymi prezentami, a do tego otworzyliśmy je już w domu rodziców Petera, po dzisiejszej kolacji.
- Pero, ale jak to? Wiesz, że nie potrzebuję nic więcej niż ciebie - brunet uśmiecha się delikatnie, po czym wręcza mi małe pudełeczko.
- Myślę, że ten prezent akurat będzie wyjątkowy.
Mój mąż opiera się o ścianę, obserwując moją reakcję, a ja otwieram pudełko.
Potrzebuję chwili by zrozumieć co właśnie trzymam w swojej ręce.
Test. Test ciążowy. Obracam go delikatnie by jedynie potwierdzić przypuszczenie. Dwie kreski. Wynik pozytywny.Czuję jak łzy napływają do moich oczu, nie mogę w to uwierzyć. Dopiero po chwili podnoszę wzrok by spojrzeć na mojego męża.
Peter nie może powstrzymać się od uśmiechu, a jednak widzę też łzy w jego oczach.- Peter. Będziemy mieli dziecko - czuję, że ogarnia mnie wielka radość.
Szybko wstaję i go obejmuję, składam na jego ustach delikatny pocałunek. Stoimy tak chwilę, w swoich objęciach napawając się chwilą.
- Peter, to najpiękniejszy prezent... jaki mogłem od ciebie dostać. Kocham cię, ja.... jesteś dla mnie najważniejszy. Ty i... nasze dziecko.
- Kocham cię Kamil całym sercem. Domyśliłem się kilka dni temu... te wszystkie poranne nudności, zmiany nastroju, zrobiłem test i wynik był jednoznaczny.
Delikatnie całuję go w czoło, po czym zjeżdżam ręką niżej, zatrzymując ją na jego brzuchu. Wiem, że jeszcze nic nie poczuję... ale już za kilka miesięcy... nasze dziecko... nie mogę w to uwierzyć.
- Tylko spokojnie Kamyk, żebyś mi tutaj na zawał nie zszedł - oboje się śmiejemy.
W nocy, kiedy Peter już śpi, wtulony we mnie, obserwuję jego piękną i spokojną twarz. Nie dociera do mnie to...jakim wielkim szczęściarzem jestem. Mam cudownego męża, a teraz nasza rodzina się powiększy. Nie mógłbym prosić o żaden piękniejszy prezent.
~~~~~
Nie wiem w sumie, jak to skomentować ale osobiście podoba mi się wizja takiej rodzinki Prevc-Stoch.
Nie mogę się już doczekać jutrzejszego konkursu + właśnie zaczynają mi się dwa tygodnie przerwy.
Do następnego,
Nikola