{ 539 słów }
- Kamil, musisz coś zobaczyć. - Stefan jest wyjątkowo poważny.
Dopiero co wróciliśmy z treningu, ledwo zdążyłem położyć się na łóżku.
Otwieram oczy i oślepia mnie światło, a Stef kontynuuje swoją wypowiedź.
- Poczekałbym z tym... ale wolę żebyś dowiedział się tak, niż od kogoś innego.
Marszczę brwi i boje się, co takiego ma mi do przekazania mój przyjaciel.
Tymczasem on, siada na moim łóżku i bez słowa, podaje mi swój telefon.
Chwytam urządzenie w dłoń i spoglądam na ekran.
Instagram. Zdjęcie. Peter i Mina. Oboje się uśmiechają i chyba są na jakimś spacerze...?
Spoglądam na opis i wczytuje się w słowa po słoweńsku. Zamieram, wpatrzony w ekran małego telefonu. I czuję jak pęka mi serce.
Mina jest w ciąży. Peter zostanie ojcem. Podzielili się tą radosną nowiną w internecie, tylko mi zapomniał o tym wspomnieć?
Odwracam wzrok i rzucam telefon na łóżko. Czuję jak do moich oczu napływają łzy, łzy, których nie jestem w stanie kontrolować.
A kiedy Stefan kładzie rękę na moim ramieniu, wzdrygam się lekko.
Biegnę do łazienki i wymiotuję, aż nie mam już zupełnie siły.
Kiedy wychodzę, Stefan stoi zmartwiony w drzwiach.
- Kamil, usiądź, proszę.
Siadam i ukrywam twarz w dłoniach.
- Przepraszam, Stefan. Dziękuje, że mi powiedziałeś.
- Szkoda tylko, że ten chuj, nie miał na tyle odwagi żeby ci powiedzieć. - Stefan podnosi głos, a nigdy tego robi.
Podniesiony głos, przekleństwo, to wszystko brzmi w ustach Stefka tak obco, że nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak bardzo jest zdenerwowany.
Kręcę głową.
- On oszukuje wszystkich, żałuję, że dałem się w to wplątać. - ocieram ze złością jedną łzę, która wypływa z mojego oka.
- Jak tylko go zobaczę, to dopiero zrozumie, co to znaczy, zadzierać z Polakami. - Stefan mówi ze złością.
Wybucham głośnym śmiechu.
- Stef, dziękuje, że jesteś, przyjacielu.
Po przebiegnięciu dłuższej trasy, siadam na ławce żeby chwilę odpocząć. Po chwili dosiada się do mnie Wellinger, a mi automatycznie pojawia się uśmiech na twarzy. Kto jak kto, ale on zawsze, każdemu umie poprawić nastrój.
Andreas klepie mnie w udo i uśmiecha się od ucha do ucha.
- Kam, trzeba było się chwalić, że zostaniesz wujkiem! - uśmiech znika z mojej twarzy. - W końcu, nie na codzień, dowiadujesz się, że twój najlepszy przyjaciel zostanie ojcem, prawda? To mów! Który to już miesiąc? Dziewczynka czy chłopiec? - Andreas mówi całkiem podekscytowany, a jak z każdym słowem czuję się gorzej.
- Przepraszam, Andi. Z tymi pytaniami to do Petera. - wysilam się na dość przekonujący uśmiech.
- Coś się stało? Między wami? - blondyn wpatruje się we mnie ze skupieniem.
- Pokłóciliśmy się, ale spokojnie, nic się nie dzieje.
- Chcesz o tym pogadać? - wygląda na naprawdę zatroskanego.
Kręcę głową.
- To zbyt skomplikowane, ale dziękuje.
- To może w takim razie, pójdziemy na gorącą czekoladę? - znów się rozpromieniam.
- Chętnie.
I chociaż spotkanie z Andreasem umila mi popołudnie, to myślami wciąż wracam do Petera.
Nie wiem co się stało, dlaczego mi nie powiedział? Skoro wciąż przypomina mi, jaki to jestem dla niego jestem ważny...
Nie chcę myśleć o tym, co to oznacza. Jestem cholernie zakochany w moim najlepszym przyjacielu, a on nawet mi nie mówi, o najważniejszym wydarzeniu ze swojego życia?
Pierdolę taką przyjaźń, miłość, czy jak to nazwać.
Tak jak myślę, tak robię, więc wysyłam krótkiego SMSa do Słoweńca.
„ Gratulacje! PS. Pierdol się :) "
~~~~~~~
Tak jakoś wyszło 😂 napisane w przerwie od nauki.
Ale spoko, od poniedziałku już nie będę mieć czasu na pisanie XD
Do następnego,
Nikola