{ 502 słów }
Zatrzymuję się na środku holu hotelowego i głośno wciągam powietrze. Czuję jak uścisk Stefana na mojej ręce staje się mocniejszy.
- Kam, chodź, idziemy do pokoju. - starszy próbuję zwrócić na siebie moją uwagę, ale ja nie jestem w stanie się odwrócić.
Peter tu jest. Siedzi przy stoliku, razem z kolegami ze swojej kadry i jest zaangażowany
w rozmowę.Kiedy w końcu Stefan odciąga mnie w stronę windy, czuję jak łzy zbierają się w moich oczach.
Tyle uczuć i myśli krąży po mojej głowie. Jestem wkurzony...zawiedziony? Zły, ale chyba przede wszystkim czuję ulgę, że nic mu nie jest.
Cofam się myślami o kilka miesięcy, do tego cholernego telefonu. Wiadomości o wypadku Petera.
Jestem wdzięczny Bogu, że mój partner przeżył. Powtarzam sobie, że teraz tylko to jest ważne. A jednak...czuję żal. Peter obudził się z częściowym zanikiem pamięci, nie pamięta dwóch ostatnich lat życia. Nie pamięta, że staliśmy się dla siebie kimś więcej niż tylko kolegami ze skoczni.
Rozmawialiśmy z lekarzami, zgodnie uznali, że nie powinienem mu mówić. Może to wywołać traumę u Petera. Jedynym rozwiązaniem jest czekanie, aż jego wspomnienia wrócą.
Tylko, że żaden z tych lekarzy nie dał mi gwarancji, na to, że jego pamięć powróci. Być może nigdy nie zrozumie, co znaczyły te dwa ostatnie lata dla nas.
Cały czas rani mnie, że tylko ja go straciłem. Pamięta swoją rodzinę, przyjaciół, kolegów z kadry. Tylko ja stałem się obcy.
Kładę się na łóżku, zamykam oczy i krzyczę w poduszkę.
Nie wiem co robić, witać się z nim jak zwykły kolega?
Kiedy wychodzę na kolację, spotykam na korytarzu dwójkę braci Prevc.
Domen uśmiecha się do mnie ze zrozumieniem, a Peter wita mnie spokojnie.
Nie jestem w stanie odwzajemnić jego uśmiechu, odwracam wzrok. Nie muszę na niego patrzeć, żeby wiedzieć jaka jest jego reakcja. Zbyt dobrze go znam, jego oczy wyrażają zmieszanie, a brwi lekko się marszczą.
- Kamil, może wpadniesz dzisiaj do nas na partię pokera? - Domen pozostaje niewzruszony, wiem, że chce abym miał szansę zbliżyć się do Petera.
- Przepraszam, dzisiaj, to chyba nienajlepszy pomysł. - kręcę lekko głową, po czym odwracam się i kieruję do wyjścia z hotelu.
To wszystko powinno być takie proste. Ale odkąd mogłem w końcu być szczęśliwy, odkąd mogłem kochać Petera, codziennie go całować i przytulać...a teraz wszystko to straciłem i nie jestem w stanie udawać, że nic dla mnie nie znaczy.
Wiem, że to samolubne z mojej strony, wiem, że powinienem go wspierać jako kolega z pracy. A zamiast tego użalam się nad sobą i unikam kontaktu z wciąż najważniejszą osobą w moim życiu.
Siadam na ławce, w parku przy hotelu i chowam twarz w dłoniach.
Żałuję, że nie potrafię być silny.
Po chwili czuję jak ktoś się do mnie dosiada.
- Kamil? Czy wszystko w porządku?- jego głos rozpoznałbym wszędzie.
Czy to zawsze musi być on? Nawet kiedy próbuję od niego uciec?
Podnoszę głowę i w ciszy wpatruję się w te burzliwe oczy, oczy, które tak dobrze znam, oczy Petera.
~~~~~
Taki pomysł mi wpadł do głowy.
Dziękuje za każdą gwiazdkę i każdy komentarz.
Do następnego,
Nikola