{ deep breath } Proch

466 40 10
                                    


{400 słów }

Kamil wciąga głośno oddech, a wyraz jego oczu, staje się niemal lodowaty.

- To tyle? Już nic do mnie nie czujesz? - przyjmuje maskę, ukrywając wszystkie swoje uczucia.

Opieram się mocniej o drzwi, przymykając oczy.

Nie jestem w stanie powstrzymać łez.

- Kocham cię. Dlatego muszę odejść. Muszę to zrobić dla siebie.

Kamil śmieje się głośno.

Robię kilka kroków w jego stronę, stając tuż przy nim.

- Nie rozumiesz, nie rozumiesz, Kamil. Jak mnie boli, za każdym razem, kiedy wybierasz ją. - ocieram ze złością, łzy z moich oczu. - Wracasz do swojego perfekcyjnego domu, idealnej żony.

- Zamknij się, Prevc. - krzyczy brunet.

- Podchodzisz do każdego innego skoczka, wychodzisz z każdym do baru. Tylko nie ze mną. - przechylam lekko głowę - Robisz wszystko, żeby zachować swój wizerunek heteroseksualnego mężczyzny.

Kiedy moje usta rozchylają się lekko w uśmiechu, Kamil milczy, wpatrując mi się w oczy.

- Nie chcę być już dłużej twoim drugim wyborem. Tylko, że zdałem sobie sprawę, że zawsze nim będę.

Stoch łapie mnie za rękę, pozwalam mu na to.

- Wiesz, że to jest cholernie trudne, Pero. - patrzy na mnie, swoimi pięknymi oczami, szukając zrozumienia.

Nie jestem w stanie mu jego dać, już nie.

- Dla mnie też, Kamil. Wiesz jak się czuję, za każdym razem, kiedy mnie upokarzasz? Kiedy odchodzisz?

Kamil przejeżdża ręką po włosach i kręci głową.

- Przepraszam, Peter. Tak bardzo cię przepraszam.

- To tylko puste słowa. - szepczę cicho, już mu nie wierzę.

- Rozwiodę się, rozwiodę się z Ewą, zrobię to dla ciebie. - Kamil mówi z przekonaniem w głosie.

Jeszcze kilka miesięcy temu, oddałbym wszystko, żeby usłyszeć takie zdanie, teraz to już nie wystarczy.

Unoszę rękę Kamila i składam na niej pocałunek.

- Przepraszam. - muszę wyjść zanim się poddam, zanim chęć zostania w jego ramionach, przejmie kontrolę.

Odwracam się i odchodzę.

Wiem, że nie mogę się odwrócić, nie mogę na niego spojrzeć. Jeżeli to zrobię, zostanę.

Kiedy otwieram drzwi, słyszę szept Kamila.

- Kocham cię. - jestem pewien, że serce zamiera w mojej piersi.

Stoję w miejscu i każdą cząstkę mojego ciała, powstrzymuję się od spojrzenia na niego. Nie mogę.

Biorę głęboki oddech i wychodzę, zamykając za sobą drzwi.

Tym razem, jest inaczej. I ja, i Kamil, wiemy, że już nie wrócę.

Muszę stać się silniejszy.

~~~~~~~~~

Skoki, skoki, już za moment początek sezonu. Kto się już nie może doczekać tak jak ja? Przyznam, że się mocno stęskniłam, za adrenaliną, kibicowaniem naszym i śpiewaniem Mazurka.
Wracałam dzisiaj pociągiem i jakoś naszła mnie ochota na pisanie. A więc jestem.
Do następnego,
Nikola

ProchloveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz