Rozdział XVIII

5.2K 594 74
                                    


Od Hyuna:
Taehyung pomóż mi.

Od Hyuna:
Umieram.

Od Hyuna:
Zaraz wyśle ci adres.

Blondyn spojrzał na wiadomości dziewczyny i odetchnął z ulgi. Rudowłosa nawet nie zdawała sobie sprawy, że właśnie go ratuje. Przeczytał nazwę ulicy i wstał z miejsca, wyciągając z marzycielskiego transu, siedzącego naprzeciwko bruneta.

-Słuchaj Bogum, miło, że chciałeś mi potowarzyszyć i w ogóle, ale muszę iść w czymś pomóc właścicielce. Oddaj mi proszę klucze.

Mężczyzna nie odrywał od niego wzroku, również wstając. Założył kluczyk na palec i parę razy nim okręcił.

-Dobrze- powiedział spokojnym tonem, wystawiając przed siebie dłoń, a Taehyung popełnił koszmarny błąd.

Pewny dobrych intencji towarzysza, również wystawił rękę przed siebie, a Bogum korzystając z okazji, złapał go za nadgarstek, stanowczo przyciskając do stołu.

-Ale pod jednym warunkiem kochanie- mężczyzna nachylił się do jego ucha.

Blondyn zacisnął rękę w pięść, by w razie niestosownej propozycji, po prostu przywalić mężczyźnie.

-Daj mi swój numer.

Masz szczęście, pomyślał dwudziestodwulatek, rozluźniając dłoń.

Równie dobrze, może mu podać jakieś przypadkowe cyfry i więcej go nie usłyszeć. Taehyung dobrze zdawał sobie sprawę, że ciemnowłosy to typ typowego podrywacza, któremu zależy tylko na kimś, kto zapewni mu dobry orgazm. Jednak nie wiedząc czemu, może przez jakiś wewnętrzny bunt, albo nagły zanik racjonalnego myślenia, skłonił się do wymienienia prawdziwym numerem.

-Dziękuję Taeś- Bogum wyszczerzył zęby w uśmiechu i oddał mu kluczyki, trochę za długo przyciskając go do stołu.

-Odsuń się, muszę już iść- warknął mniejszy, na co brunet się cofnął.

-Do usłyszenia słodziaku!

Bogum posłał mu oczko i oblizał wargi, za nim wyszedł z kawiarni.

Taehyung wzdrygnął się, na samą myśl, że łapska mężczyzny były już na pewno w różnych miejscach, a ten od tak pozwolił na nie, na swoim ciele. Do tego od ciemnowłosego biła ta sprośna, nachalna aura.

Obleśne.

Postanowił już o tym nie myśleć i ruszyć na ratunek swojej szefowej, która właśnie napisała mu kolejne serie Sms-ów, o tym jak źle się czuje.

****
Blondyn zapukał w dębowe drewno. W lewej dłoni trzymał plastikową torebkę z opakowaniem tabletek przeciwbólowych, jakimś proszkiem na kaca i butelką chłodnej wody.

On już dobrze wiedział, co dolega dziewczynie.

Mimo, że sam nigdy nie upił się do stanu utraty świadomości i potwornego bólu, to wiele razy był świadkiem zgonowania Jungkooka.

Naturalnie nie mogło zabraknąć bruneta w jego myślach. Nie wiadomo jak się starał, on uparcie tam pozostawał, a Taehyungowe serce nie mogło złapać normalnego rytmu. Miał już tego szczerze dość.

-Otwarte- głos kobiety dobiegł z głębi domu.

Taehyung pokręcił głową, odpędzając niepotrzebne myśli i wszedł do środka. Ściągnął buty i ruszył wzdłuż jasnego korytarza.

-Taehyungie- Hyuna jęknęła z bólu, uchylając napuchnięte powieki.

Leżała rozłożona na kanapie, z rozmazanym makijażem, burzą nieułożonych loków i wręcz popielatą skórą. W całym salonie pachniało alkoholem.

-Matko kobieto- dwudziestodwulatek podszedł do okna i otworzył je na oścież.- Coś ty ze sobą zrobiła?

-Nigdy nie mieszaj alkoholi- wychrypiała.- Błagam, powiedz, że masz coś.

-Jeśli tabletki to coś, czego potrzebujesz...

Rudowłosa aż zerwała się do siadu.

-Kurwa mać!- syknęła, a Taehyung zauważył w niej pewne podobieństwo.

Jego mina momentalnie zrzędła, a oczy straciły swój charakterystyczny blask.

-Trzymaj- powiedział, podając jej opakowanie i butelkę wody. Przesiadł na fotelu obok i z troską patrzył, jak dziewczyna wypija wodę jednym duszkiem.

-Kocham Cię- westchnęła, opadając na plecy i kładąc dłoń na czoło.

Pomiędzy nimi zapadła cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków i silnikami przejeżdżających samochodów.

-Co jest?- Hyuna trochę przekrwionymi oczami spojrzała na niego. Wydawał się jej zbyt przyciszony i zagubiony.

-A co ma być?- blondyn zmarszczył brwi.

-Widzę, że coś Cię gryzie. Może nie jestem dobrą słuchaczką, ale dla ciebie się postaram. Co takiego się stało?

Chłopak zagryzł wargę. Nie chciał wyjść na użalającego się i wpatrzonego tylko w siebie, wszak propozycja Hyuny wydawała się nader kusząca...

-No bo...

Blondyn zaczął niepewnie opowiadać, pomijając niektóre szczegóły, jednak kiedy zobaczył, że kobiet naprawdę uważnie go słucha, dał upust emocjom i nie oszczędzał w słowach. Gdy skończył, po jego policzku leciało parę samotnych łez, a on sam miał przyspieszony oddech.

-Jeszcze się ułoży skarbie- rudowłosa zamknęła go w stalowym uścisku. Nie wiedziała co więcej może powiedzieć, nigdy nie była w takiej sytuacji.

W jej mniemaniu pojęcie ,,miłość" to zbyt trudny temat, by w tak młodym wieku o nin myśleć. Bo ile ona miała, dwadzieścia pięć lat? Teraz powinna się wyszaleć, wybawić, a dopiero później martwić się o poważniejsze rzeczy. Aczkolwiek słuchając młodszego i patrząc jak ból i błogość naprzemiennie pojawiają się na jego twarzy, wreszcie coś zrozumiała.

Zrozumiała, jak w życiu na poważnie wygląda nieprzekoloryzowana, prawdziwa miłość.

Wyglądała pięknie, mimo skorupy żalu. Niczym przebiśnieg, wychodzący spod mroźnego puchu.

Zresztą sam Taehyung był jak taki kwiat. Delikatny, oszałamiający, jednak nie poddający się przeciwnościom. Niezależnie od tego, jak słaby się teraz czuł, w środku płonął żywym zapałem.

Jeszcze uśpionym.

Jeszcze przez jakiś czas bezczynnym.

Jednak do czasu.

»«

Wattpad znowu zaczyna mieć jakieś problemy i nie wysyła powiadomień, a więc chce was poinformować, że rozdziały powinny być co dwa, trzy dni.

Do następnego kochani! ❤

Because I love u | Taekook✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz