Rozdział XXIX

4.9K 578 108
                                    


2dni.

8 maja. Słoneczny, ciepły dzień, wypełniony zapachem kwitnących kwiatów, których aromatem przez otwarte okno napawał się się Taehyung. Wczoraj po usłyszeniu, że Jungkook szczęśliwie wylądował, zrozumiał powagę całej sytuacji.

Za dwa dni jego były przyjaciel się żeni i to naprawdę nie był żart. Żadne złudzenie ani dowcip, czy wymyślona kpina. Po upływie 48 godzin straci go. Miłość swojego życia. Bo pomimo sprawianych pozorów, dalej głęboko w sercu miał tę nadzieję, że jednak zaręczyny zostaną odwołane, albo Jeon przejrzy na oczy.

Wprawdzie, Kim nie był taki pewien jego ,,ślepoty". Coś mu nie pasowało, już od zobaczenia pierwszych zdjęć, umieszczonych w sieci przez dziennikarzy. Nie dość, że brak błysku, to jeszcze ta niechęć do wywiadów.

Tak, Taehyung śledził wszystko na bieżąco.

Aczkolwiek, co mogło być tak potężne, by powstrzymać zawsze pewnego siebie i swoich racji Jungkooka? Tego umysł blondyna nie potrafił rozstrzygnąć.

Pióro trzymane w jego dłoni, sunęło gładko po kolejnej kartce papieru. Stalówka pisała to, co blondyn chciał przekazać, ograniczając się w treści. Żałował, że Jungkook nie potrafił czytać w myślach, a on miał taki mały zasób słów, by wyrazić wszystko co czuje.
Całokształt ciągle wydawał mu się zbyt banalny.

-Beznadzieja- warknął i boleśnie przygryzł dolną wargę, zgniatając papier i rzucając go za siebie.

Sterta zgniecionych kartek walała się po całej podłodze. Taehyung spojrzał na zegarek i westchnął rozdrażniony. Już od ponad dwóch godzin siedział nad tym listem i bez rezultatów, próbował zbudować sensowne zdania.

-Pomyśl Taehyung- szepnął pod nosem i zmrużył oczy, obserwując widok za oknem.

Kim dobrze widział wysokie drzewo i szeleszczące przez wiosenny wiatr liście. Zamknął oczy, wsłuchując się w swój miarowy oddech i melodię, która pojawiła się w jego głowie.

Spokojny rytm idealnie współgrał z wiatrem i śpiewem ptaków. Blondyn poczuł, jak jego ciało z każdą chwilą napełnia się upragnionym od wielu dni spokojem, a ręka sama zaczyna jeździć, pisząc słowa.

On nie myślał. On czuł.

****

-Taehyung, rachunki!- krzyknął mężczyzna, natarczywie dzwoniąc dzwonkiem.

-Już idę, uspokój się Jay.

Blondyn otworzył drzwi i szeroko się uśmiechnął.

-Miło Cię znowu widzieć, listonoszu- podkreślił ostatnie słowo ze śmiechem, za co starszy obrzucił go nienawistnym spojrzeniem.

-Jak widzę, humor cię nie opuszcza dzieciaku.

Z Jay Parkiem, Kim poznał się niemal od razu po przeprowadzce. Trzydziestolatek zrobił na nim wielkie wrażenie, w końcu nie każdy listonosz ma ciało ozdobione tatuażami i to coś w spojrzeniu, co sprawia natychmiastowy przypływ gorąca. Nieraz pili razem piwo, ewentualnie dwa w jakimś klubie. Jednak od czasu, gdy czarnowłosy znalazł swoją wybrankę i zamieszkał po drugiej stronie miasta, ich męskie wieczory stały się rzadkością.

-Chcesz wejść na kawę?- zaproponował blondyn, przesuwając się na bok.

-Nie, nie dzisiaj. Mam umówioną  kolację z Jessi wieczorem, a jeszcze parę paczek do rozwiezienia.

-Jasne, rozumiem- Taehyung wyciągnął dłoń po trzymane w jego dłoni rachunki.- Wiesz, dalej ci się dziwię, że pracujesz jako listonosz. Przecież mógłbyś otworzyć własny salon tatuażu. Widziałem twoje szkice i są naprawdę dobre.

-Za każdym razem mi to powtarzasz Tae. Podpisz tu- Jay wskazał palcem na rubrykę i podał chłopakowi długopis.- Wyjeżdżasz gdzieś?

Mężczyzna kiwnął głową w stronę stojącej w głębi domu walizki. Kim odwrócił w tamtą stronę głowę.

-Można tak powiedzieć- skrzywił się lekko i powrócił wzrokiem do mężczyzny.

- W ogóle, to z Jungkookiem niezła akcja wyszła, co? Nigdy bym się nie spodziewał, że wyrwie taką laskę.

-Ta, też bym się nie spodziewał- odpowiedział niemrawo. Nagle jego oczy się zalśniły.- Ej Park, mógłbym mieć małą prośbę?

-Zależy, o co chodzi.

-Pojutrze Jungkook się żeni, ale niestety w tym dniu mam wyjazd i nie dam rady go odwołać. Mógłbyś przekazać list z prezentem do niego w tym dniu?

-Nie ma sprawy, o której to wszystko się zaczyna?

-Z tego, co wiem ceremonia zaczyna się o jedenastej. Fajnie by było, gdybyś dowiózł mu to na dziewiątą- blondyn uśmiechnął się miło.- Zrobisz to dla mnie przyjacielu?

-A mam jakiś inny wybór?- Park odwzajemnił uśmiech, przeczesując włosy.- Gdzie masz tę przesyłkę?

-Zaczekaj.

Taehyung pobiegł do stolika i sprawdził zawartość koperty. Wszystko się zgadzało. Zakleił ją i wrócił do mężczyzny.

-Tylko proszę, dostarcz to o tej dziewiątej, nie później- powiedział niemal bałagalnie, podając Parkowi paczkę.

-Obiecuję, że tak zrobię.

-Masz tutaj za fatygę- Taehyung wręczył mu parę banknotów i puścił oczko.- Kup coś ładnego Jessi i koniecznie ją pozdrów.

-Dzięki dzieciaku- Jay uniósł dłoń i podszedł do swojego auta.- Na razie.

-Cześć.

Blondyn zamknął drzwi i zsunął się po nich, ciężko opadając na ziemię.

Jego oczy po raz kolejny się zaszkliły.

Because I love u | Taekook✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz