Rozdział XVII

5.4K 623 247
                                    


Jungkook siedział pochylony na krześle w kuchni, dłońmi zasłaniając twarz. Na stole przed nim stała szklanka z wodą, z której co chwilę brał porządne łyki.

W miejscu, gdzie wczoraj usta Taehyunga zetknęły się z jego skórą, do teraz odczuwał gorący ślad. To tak jakby nie wargi człowieka, a co najmniej bóstwa zaszczyciły go kontaktem, pozostawiając wieczne piętno.

Jeon nie spodziewał się takiej interakcji ze strony niższego. Zazwyczaj ich gesty ograniczały się do zwykłych przytulasów, nie licząc pewnych incydentów z przeszłości.

Brunet nie spodziewał się jeszcze jednego.

Nie spodziewał się, że Taehyung mu odmówi.

Był pewien, że po jego przeprosinach blondyn uśmiechnie się i powie tym swoim łagodnym tonem ,,Nic się nie stało Jungkook, ja też przepraszam" po czym nieśmiało go przytuli, a on będzie mógł się zaciągnąć kwiatowym zapachem jego włosów.

Niestety wszystko trafił szlag, a Kim właśnie zakończył ich wieloletnią przyjaźń.

Od IU:
Hej kochanie, czuję się już lepiej. Przyjedziesz po mnie? Stęskniłam się.

-To wszystko twoja wina!- ryknął w wyświetlacz.

Nie, zaraz. Stop.

Co on wyprawiał?

Wziął głęboki wdech i pomasował się po skroniach. Przecież właśnie tego potrzebował. Chciał poczuć w ramionach swoją dziewczynę, patrzeć na jej piękno, smakować jej ust.

Tego chciał, prawda?

Wstał i ruszył w stronę łazienki. W końcu musiał się trochę ogarnąć dla swojej kruszynki. Stanął przed lustrem i opłukał twarz. Zaraz ubierze się w najlepsze ciuchy i popsika najdroższymi perfumami, które tak bardzo uwielbiała szatynka. Pewnie też nałoży trochę żelu na włosy, by wyglądać jak najbardziej elegancko i prestiżowo. W innym przypadku, IU zgromi go zawiedzonym wzrokiem.

Czy on naprawdę pragnął takiego życia?

****
Nazajutrz Taehyung z przerażeniem odkrył, że w żadnej z kieszeni nie może znaleźć srebrnego kluczyka. Zerwał się i wybiegł z domu, nie dbając o zamknięcie własnych drzwi, które zatrzasnęły się z głośnym hukiem. Pani Gim nieco zdezorientowana podążała wzrokiem za swoim sąsiadem, przerywając przekopywanie grządki.

-Taehyung!- krzyknęła za nim, jednak blondyn zniknął już za rogiem, błagając w duchu, o jak najszybszy przyjazd autobusu.

Naprawdę nie chciał zawieść Hyuny. Zresztą chyba nikt nie miałby powodów do radości, jeśli lokal spustoszony zostałby z jego winy.

Jaką ulgę odczuł, gdy autobus zgrał się z nim idealnie w czasie, do tego był prowadzony przez młodego kierowcę, który szybko chciał zakończyć swój kurs.

Nie minęło dziesięć minut, a on już wyskoczył z pojazdu, pędząc jak oszalały. Wzrok miał utkwiony w drzwiach lokalu, zza którymi rysował się czyjś zarys. Nawet nie zwrócił uwagi na stojące przy chodniku znajome, czerwone auto.

-Powinniście bardziej pilnować zamknięcia. Szkoda by było, gdyby ktoś zrujnował tak przytulne miejsce- odezwal się siedzący na jednym z krzeseł mężczyzna, kiedy zziajany Taehyung wszedł do lokalu.

Blondyn pochylił się, powoli normując oddech i ukrywając zaczerwienione od wysiłku policzki.

-W-wiem. Dziękuję panu za...za...

No właśnie. Za co?

Za to, że mężczyzna niczego nie ukradł i po prostu wszedł do kawiarenki?

-Nie masz za co mi dziękować kruszyno- ciemnowłosy z pewnym uśmiechem obserwował stojącego przed nim chłopca.- Jesteś tutaj nowy? Zawsze była tylko młoda kobieta.

-Tak, pracuję od niedawna- odpowiedział, prostując się.

Omal nie rozdziawił buzi, rozpoznając siedzącego mężczyznę.

-Gdybym tylko wiedział, że takie słoneczko tu pracuje, na pewno wcześniej bym wpadł- brunet oblizał wargi, zbyt nachalnie badając wzrokiem jego sylwetkę.- Jak się nazywasz?

-Kim Taehyung.

Mężczyzna pokiwał głową i otworzył usta. Dwudziestodwulatek dobrze wiedział, co brunet chce powiedzieć.

-Park Bogum, miło mi.

No i się nie mylił.

Czy on musiał trafić akurat na niego?

Because I love u | Taekook✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz