Rozdział 10.

4.4K 326 55
                                    

- Znałaś Lucy? - spytałam zaskoczona - Jeśli jesteś z tych dawnych istot magicznych, to dlaczego tu jesteś?

- Spokojnie, wyjaśnię to później, a narazie zostawię was, bo muszę iść - uśmiechnęła się czule i wyszła, a wraz z nią pozostali.

W pokoju zostałam sama z Hugo. Spojrzałam na niego i dostrzegłam w jego oczach smutek, który próbował ukryć za delikatnym uśmiechem.

- Przepraszam - powiedziałam, kierując wzrok na swoje dłonie - To przeze mnie mogłeś umrzeć.

- Masz rację, to twoja wina - odparł po chwili chłodno, patrząc w okno.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Nigdy nie był dla mnie tak nieczuły jak teraz.

- Nigdy nie myślisz o konsekwencjach swoich głupich pomysłów - kontynuował - Co ci strzeliło do głowy? Zwracać na siebie uwagę Wampira? Jesteś taka głupia, czy odważna? - spojrzał na mnie z wściekłością.

- Masz rację, jestem głupia - wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Byłam zła na niego - Jednak wolałam sama zginąć, niż patrzeć jak zabija te dzieci - wyszłam trzaskając drzwiami.

- Diana, zaczekaj ja... - zawołał Hugo łagodniejszym tonem, lecz ja już go nie słuchałam.

Zła jak osa, wyszłam na zewnątrz i zaczęłam iść, niezwarzając na to dokąd się kieruję. Trafiłam na polanę, zaraz za ostatnim  domem. Położyłam się na ziemi, a wysoka trawa zakryła mnie całą. Zamknęłam oczy i próbowałam o niczym nie myśleć. Niestety w głowie wciąż słyszałam chłodny ton, okrutnych słów, mojego przyjaciela...
Wiem, że miał rację, lecz czy ja też jej nie miałam? Nie mogłam zrozumieć jego tak nagłej zmiany zachowania, w stosunku do mnie.

Usłyszałam nagle szept w oddechu ziemi. Wsłuchałam się, w niego.

~ Diana... musicie ruszyć dalej... zostać na noc... mieszkańcy...

- Och, daj spokój. Mogłabyś chociaż raz, powiedzieć jasno czego chcesz - powiedziałam na głos z irytacją.

- Hmm... z kim rozmawiasz? - powiedziała Klara, siadając obok mnie.

- Z nikim - mimowolnie się uśmiechnęłam, bo zostałam przyłapana na mówieniu do siebie, jak wariatka.

- No to może chcesz ze mną porozmawiać? - również się uśmiechnęła.

- Chciałabym wiedzieć co się dzieje. Dlaczego tu jesteś? - podniosłam się, do pozycji siedzącej i spojrzałam w jej oczy, w których pojawił się smutek.

- Dobrze - westchnęła ciężko - Chodźmy, dziś jest ognisko - uśmiechnęła się tajemniczo- Mieszkańcy zrobili małe święto.

- Święto? - zdziwiłam się.

- Tak. Zobaczysz później - obie wstałyśmy z ziemi - Musimy zgarnąć po drodze Hugo. Na pewno czuje się już lepiej.

- Przepraszam, jeszcze ci nie podziękowałam za uratowanie go - powiedziałam, gdy ruszyłyśmy w stronę wioski - To przeze mnie...

- Nie przepraszaj i nie musisz dziękować - przerwała mi, zatrzymując się na chwilę - Pomogę wam w każdy możliwy sposób.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - również się zatrzymałam i byłam zaskoczona, z jaką powagą mówiła Klara.

- Później to zrozumiesz, gdy wszystko wam opowiem. Chodźmy, robi się już ciemno.

Poszła w stronę domu, w którym był Hugo, a ja po chwili dołączyłam do niej, czekając jednak na zewnątrz.
Chłopak wyszedł z Elfką, uśmiechnął się delikatnie i chciał coś powiedzieć, ale jednak się powstrzymał. Ruszył w stronę drugiego końca wioski, a ja po minucie zrobiłam to samo.
"Coś się zmieniło w zachowaniu Hugo. Tylko z jakiego powodu? I dlaczego jest taka napięta atmosfera między nami?" - myślałam, idąc i mijając kolejne domy.

Szepty Feniksa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz