Rozdział 16

4K 310 39
                                    

DIANA

Hugo opowiedział powoli i dokładnie swoją historię i to czym jest, a dziewczyna patrzyła na niego, z coraz większym niedowierzaniem.

- Wiesz Hugo, mogłeś powiedzieć wcześniej, że masz Elfią i Ogrzą moc - powiedziała Liliana, spokojniejszym już głosem - Wyobrażasz sobie w jakim byłam szoku, widząc jak się zmieniasz w Hulk'a? - zaśmiała się.

- Tak, masz rację. Powinnaś wiedzieć od początku, z kim będziesz podróżować - odparł ze skruchą.

- Diana, teraz twoja kolej - złotowłosa spojrzała na mnie zaciekawiona, jeszcze bardziej niż na Hugo.

- Moja wilcza postać... - westchnęłam ciężko i kontynuowałam, patrząc na Hugo i szukając w nim wsparcia - Mam w sobie moc bogini, lecz jej niewyczuwam, niekontroluję, ale jestem pewna, że jest. Zwierzęca forma jest jakimś dziwnym połączeniem, mojej mocy i mocy mutanta, który mnie ugryzł. Nie wiem jak to możliwe, ale w moim ciele pojawił się gen wilkołaka. Dlatego nie panuje nad tym, nad zwierzęcym instynktem.

- Czekaj! - zawołał zaskoczony Hugo - wcześniej wypierałaś się, tego kim się stajesz. Skąd ta zmiana?

- Dzisiejszej nocy, byłam świadoma tego co robiła moja wilcza postać, lecz nie miałam nad tym kontroli - czułam jak w oczach zbierają mi się łzy, których nie chciałam im pokazać - Gdy tonęłam w jeziorze, usłyszałam szept Lucy.

- Lucy? O czym ty mówisz? - spytała zdezorientowana Liliana.

- Od dawna słyszę jej szepty, chociaż wcześniej ich nie rozumiałam. Dziś natomiast, bardzo wyraźnie wytłumaczyła mi kim... czym jestem.

- Diana, ja... - zaczął Hugo z poważną miną - Słyszałem Marco w tym jeziorze. On również słyszał, to co ja do niego mówiłem.

Spojrzałam na niego zaskoczona i nie mogłam uwierzyć, w to co powiedział. Liliana tak samo patrzyła na niego i na mnie.

- Marco? Jak to możliwe? Co mówił? - spytałam.

- To dla mnie, też jest zaskoczeniem - odparł zamyślony - Mówił tylko o tym, abym pokonał bestie, która jest we mnie, oraz... - przerwał na chwilę i spojrzał na mnie - Myślę, że to dlatego Lucy nie złamała pieczęci, bo Marco wciąż walczy o swoją dusze.

- To całkiem możliwe - odparłam, przypominając sobie historie, które opowiadał tata - Dżiny, które stworzyła Estel, były na wskroś złe i bardzo potężne. Widocznie moc Lucy, okazała się zbyt słaba, aby pomóc Marco w okiełznaniu tej cząstki duszy z jaką się odrodził.

- Jeśli pieczęć byłaby złamana, gdy w nim nadal tkwi zło Dżina... - Hugo, spojrzał na mnie z przerażeniem i kontynuował - Myślisz, że to właśnie Dżiny chce wykorzystać Fransisco?

- Jeśli tak, to wszyscy bylibyśmy w ogromnym niebezpieczeństwie. I tym razem, nie wiem czy nawet bogowie byliby wstanie ich pokonać - odparłam również przerażona - Jednak, czy on jest świadomy, że nie da się kontrolować Dżinów? Sam na siebie zesłałby śmierć.

- Wiesz, nie da się przewidzieć co siedzi w głowie wariata o morderczych skłonnościach - powiedział Hugo i spojrzał na Lilianę - A ty co o tym sądzisz?

- Po pierwsze, trzeba brać pod uwagę wszystkie możliwe zagrożenia i próbować im zapobiec - mówiła z powagą, ale również zamyślona nad czymś - Po drugie, jeśli Lucy będzie czekać, aż Marco oczyści swoją duszę, to może jeszcze przez wiele stuleci niezłamać pieczęci. I po trzecie, chyba wiem dlaczego oboje słyszeliście szepty w tym jeziorze.

Spojrzała na nas i widząc, że z zaciekawieniem wyczekujemy jej dalszych słów, kontynuowała.

- Gdy byłam mała, mój tata opowiedział mi pewną legendę. Gdy świat istot magicznych został zniszczony, a oni trafili do naszego, część z nich utonęła w jeziorze. Później każdy kto w nim się zanurzył twierdził, że słyszy głosy osoby, która jest w jakiś sposób z nim związana. Członek rodziny, przyjaciel, ukochana osoba i tak dalej. Najdziwniejsze było to, że przeważnie te osoby, które szeptały słowa niesione przez wodę... żyły - powiedziała z tajemniczym wyrazem twarzy - Nazwano je, Jeziorem Szeptów.

****

Jeszcze przez prawie godzinę, rozmawialiśmy o tym wszystkim co działo się ostatniej nocy, oraz o naszych domysłach w kwestii Marco, Lucy i Fransisco. Kilka razy musiałam przepraszać Lilianę za to, że próbowałam ją zabić. Nie zdradziłam im jednak, co tak naprawdę mną kierowało gdy ją zaatakowałam.
Czułam wtedy ogromną zazdrość i wściekłość na Lilianę, a w wilczej postaci niekontrolowałam swoich emocji. Nie chciałam zrobić jej krzywdy, nie chciałam skrzywdzić Hugo. Krzyczałam w myślach zrozpaczona, gdy wbiłam w niego swoje kły, gdy walczyłam z nim. Nigdy więcej nie chce, aby się to powtórzyło. Jednak nie wiem, jak mam zapanować nad swoją mocą, której wcale nie wyczuwam?

Liliana również okazała skruchę i przeprosiła mnie za rany, które mi zadała. Bardzo się zdziwiła, tak samo jak ja, że po przebudzeniu nie było po nich nawet śladu na moim ciele.

Jeszcze przed południem wyruszyliśmy w dalszą drogę. Złotowłosa piękność znów podróżowała na koniu, mając zbyt mało sił i zbyt dużo obrażeń po nocnej walce.
"Taka z niej bohaterka i wojowniczka, a jak narazie to więcej ona obrywa, niż jej przeciwnik" - kpiłam z niej w myślach. Jednak zaraz się za to skarciłam. Mimo wszystko, wydaje się być miłą i dobrą osobą. Gdyby tylko tak się nie przystawiała do Hugo. Chyba nie wspomniałam, że on również siedział na koniu, tuż za nią? Bez najmniejszych wyrzutów sumienia stwierdził, że tylko oni mają poważne obrażenia i nie mogą się przemęczać. Ja natomiast dzięki mojej szybkiej regeneracji, mogę zdzierać buty idąc pieszo za nimi jak pies.
Ta dwójka praktycznie wtulona w siebie, rozmawiała i śmiała się  prawie cały dzień.

Dzisiejszą noc mieliśmy spędzić w lesie. Hugo rozpalił małe ognisko, nad którym upiekliśmy króliki upolowane przez Lilianę.

- Diana, dziś w nocy też będziesz chciała mnie zabić? - spytała dziewczyna uśmiechając się, gdy zjedliśmy kolację.

- Dziś nie będę próbować - powiedziałam, odwzajemniając uśmiech i wstałam z ziemi - Tylko od razu cię rozszarpię.

Na moje słowa Hugo, aż zachłysnął się wodą, którą pił. Spojrzał na mnie jak na wariatkę. Liliana natomiast, zaczęła się głośno śmiać.

- Jednak masz jakiś charakterek, futrzaku - mówiła przez śmiech.

Hugo odetchnął z ulgą i również zaczął się śmiać, a ja odeszłam kawałek dalej i usiadłam w ciemnościach, obok wielkiego drzewa. Słyszałam jednak ich rozmowy.

- Powiedz przystojniaku, masz dziewczynę? Czy może, Diana nią jest? - spytała zaciekawiona Liliana.

Nadstawiłam uszu, również zaciekawiona podjętym tematem.

- Nie mam. A ty? - odpowiedział od razu.

- Nie gustuje w dziewczynach - zaśmiała się - Ale chłopaka też nie mam. Jednak wydaje mi się, że między tobą i Dianą coś jest. Da się dostrzec więź jaka was łączy i uczucie, którym się dażycie. Tylko nie rozumiem, czemu odpychacie się od siebie nawzajem - dodała z powagą.

- Wydaje ci się - odparł po krótkiej chwili, obojętnym tonem - Między mną a Dianą, nic nie ma.

- Ale... - zaczęła Liliana, jednak Hugo szybko jej przerwał.

- Wybacz, idę spać. Ty lepiej też się połóż. Dobranoc.

- Tchórz! - zawołała dziewczyna, za oddalającym się Hugo.

Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy, a serce pęka na milion kawałków.
"Jesteśmy przyjaciółmi... Tylko przyjaciółmi. Nic do niego nie czuję - powtarzałam w myślach te słowa jak mantrę - Nie kocham go... ja... nie.... Nie kocham GO!!! "

Nagle zawiał wiatr, a ja usłyszałam szept o bardzo delikatnym, czułym tonie.

Diana... czujesz swoją moc?... czujesz energię, w swym zranionym sercu?... spróbuj jej dotknąć i użyć...

Łzy nadal płynęły z moich oczu, ale dostrzegłam, że moje ciało emanuje błękitną barwą. Skupiłam się i wyczułam w sobie moc, lecz uczucie było zbyt słabe, abym mogła jej dotknąć i wydobyć z siebie.

- Diana, wracaj!!! - krzyknęła przerażona Liliana - Bestie się zbliżają...

Szepty Feniksa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz